Od miesiąca siedzę w piwnicy, bo brązowe ludziki zabrały mi playstation, i nie chcę stracić reszty. Chociażby telewizora, w którym ostatnio tak często pokazują tego pajacara sponsorowanego przez producenta leków na ból istnienia, że obraz zrobił mi się już zupełnie czarno-biały. Zdysonansowany tym dualizmem zrobiłem sobie z wiadra hełm 1D i obecnie rozkoszuję się deprywacją. Chciałbym to opatentować, ale ograniczanie się do jednego wymiaru jest chyba niezbyt postmodernistyczne. Zwłaszcza gdy się stoi pomiędzy Szrekiem i Jednopięknym Bandytą.
Drużba słowa działa na azbestowym poziomie. Wszystko jest ok, dopóki nie złamiesz sobie serca czy innej kończyny tak poważnie, że nie możesz wyjść z domu i trzeba ci wstawić wspomaganą komputerowo ektopanewkę. Czekasz wtedy 17 lat mrocznych i nawet znajomy prokurator ci nie pomoże, chyba że całej kolejce podrzucisz kradzione wafelki albo uciekną pijanym samochodem. Przy tej sytuacji moje spóźnianie do pracy jest naprawdę nieistotne, a przecież nie wynika z biurokracji czy pasjansa w standardzie każdego systemu nerwicowego. Taśmociągowy mechanizm załatwiania interesantów tworzy z nich powyłamywane trybiki w matrioszce z piropizdanu heksamonu. Podobno szacunek do człowieka w Gdyboszczu polega na tym, żeby nie nazywać go pochwą. W Chęcinie tymczasem nagie miecze pozostają szowinistami i większym respektem darzą choćby odrobinę szczerego obiektywizmu, jakkolwiek by nie był subiektywny.
Szacunek do siebie zawsze można podnieść strzelaniem do gatunków słabszych lub niespodziewanym awansem, który pozwoli zapomnieć o wszelkich zaniedbaniach poprzedniego stanowiska, czego każdemu należy życzyć. Życzyć natomiast jest komu, gdyż – jak można się było spodziewać – problemów jest coraz więcej, więc nie ubywa też administracji.
Wróbelki ćwierkają, na przykład, że ministerstwo – choć nie wiem jeszcze jakie (zapewne nowe) – musi zatwierdzić teraz program edukacji seksualnej dla 5-latków. Ciekawe, ilu ekspertów i jak długo będzie ustalało oficjalną i aktualną wersję teorii obowiązującej techniki pierdolenia osła za pomocą posła.