Wyszukiwanie

:

Treść strony

Felietony

Pryszczaci

Autor tekstu: Kamil Wrzeszcz
Ilustracja: Kamil Wrzeszcz
01.02.2020

Dlaczego dzisiejsze „bestsellery” wywołują u mnie przewlekłe bóle głowy, a wejście do większości księgarń kończy się rozstrojem żołądka? Setki książek krzyczą: „Weź mnie tu i teraz!”, „Czytaj mnie i rozkładaj moje strony!”, „Jestem naprawdę dobra!” — przekonują uszkadzając jednocześnie wrażliwy na kicz wzrok. Zero selekcji! Tyrmand obok Mroza, Wisłocka obok Lipińskiej. Czy to nie profanacja?

„Kiedyś książki były lepsze!” często słyszę to zdanie. Jest w nim ziarnko prawdy. Zaczynam tęsknić za harlekinami, mimo iż jestem za młody, by pamiętać czasy, gdy okupowały one półki księgarń. Przychodzi mi do głowy najpopularniejsza międzypokoleniowa fraza: „Kiedyś było lepiej”. Czy dotyczy ona również literatury?

 

Wchodzę do księgarni. W oczy kłują mnie wielokolorowe okładki. Sam nie wiem, gdzie mam patrzeć. Pojawia się pytanie: jak w tym wszystkim mam znaleźć coś ciekawego? Z okładki łypie na mnie uśmiechnięta kobieta. To tylko pozory. W jej oczach widzę frustrację z delikatną nutą zażenowania. Jakaś para całuje się na górnej półce, namiętnie nie zważając na ludzi przechodzących obok. Nagle między półkami dostrzegam małego płynącego w wodzie pieska. Ilustracja trywialna, ale jest w niej jakiś urok. „Mokry sen pieska Dingo”. Cóż za niefortunny tytuł!

Stop! Prawie dałem się nabrać.

Dlaczego dzisiejsze „bestsellery” wywołują u mnie przewlekłe bóle głowy, a wejście do większości księgarń kończy się rozstrojem żołądka? Setki książek krzyczą: „Weź mnie tu i teraz!”, „Czytaj mnie i rozkładaj moje strony!”, „Jestem naprawdę dobra!” — przekonują uszkadzając jednocześnie wrażliwy na kicz wzrok. Zero selekcji! Tyrmand obok Mroza, Wisłocka obok Lipińskiej. Czy to nie profanacja?

            „Kiedyś książki były lepsze!” często słyszę to zdanie. Jest w nim ziarnko prawdy. Zaczynam tęsknić za harlekinami, mimo iż jestem za młody, by pamiętać czasy, gdy okupowały one półki księgarń. Przychodzi mi do głowy najpopularniejsza międzypokoleniowa fraza: „Kiedyś było lepiej”. Czy dotyczy ona również literatury?

W 1949 roku na IV Zjeździe Literatów Polskich ogłoszono, że jedynym nurtem w sztuce zgodnym z duchem PZPR jest socrealizm. Tendencyjna, propagandowa i kontrolowana przez cenzurę literatura wylała się na czytelników. Jej jedynym zadaniem było programowanie swych odbiorców. Jak? Literatura przedstawiała tylko jeden obraz świata, gdzie każda forma sprzeciwu była surowo karana. Pisarze i krytycy sami do końca nie wiedzieli, co mogą, a czego nie. Atmosfera niepewności  i strachu zapanowała w środowisku artystycznym. Ale i z tym daliśmy sobie radę.

            Na świecie bito pokłony Tolkienowi oraz Sallingerowi. Literacką Nagrodę Banku Szwedzkiego otrzymali między innymi Ernest Hemingway, Winston Churchill i Albert Camus. W Polsce natomiast królują tzw. pryszczaci, czyli osoby urodzone pomiędzy 1925 a 1930 rokiem, które popierają ideę realizmu socjalistycznego. Zaskakujące, że znaleźli się wśród nich Konwicki, Braun czy Szymborska. Niektórzy szybko jednak zrozumieli, że popełnili błąd i stanęli w opozycji do głównego nurtu.

            Okres panowania socrealizmu to również czas rozkwitu literatury emigracyjnej, którą tworzyli przykładowo Gombrowicz czy Wańkowicz. Wybitni polscy pisarze publikują w zagranicznych i emigracyjnych czasopismach. Grudziński we włoskim „Tempo Presente”, Miłosz w paryskiej „Kulturze”, Jeleński we francuskim czasopiśmie „Preuves” związanym z Kongresem Wolności Kultury.

Kiedyś literatura rozkwitała. Ba! Żyła życiem tak ciekawym, że ci, którym nie było dane go zakosztować, nie są w stanie go sobie wyobrazić. Naciski ze strony rządu, propaganda i cenzura stworzyły coś niepożądanego. „Efekt uboczny” jej dzikiej działalności możemy podziwiać i badać do dziś. O wybitnych i wielkich pisarzach tamtych lat uczymy się teraz. Podziwiamy ich twórczość, badamy ich historie i pragniemy poznać tamten świat. Brakuje nam takiej literatury. Kilku świetnych pisarzy nie zastąpi nam armii, która już odeszła. Symboliczne i alegoryczne pisarstwo zanikło niemal zupełnie.

            Teraz życie literackie jest pozorne. Pisarze błąkają się od konkursów do targów książki, przemawiają do tłumu fanów i robią sobie z nimi selfie. Króluje #bookstagram i #booklover. Każdy mówi, ale nikt nie słucha, a o dyskusji nie możemy nawet mówić. Teraz liczy się jedynie charyzma i aparycja. Nastał nowy czas, era: „to ja jestem autorytetem!”. Zdezorientowany czytelnik nie umie krytycznie spojrzeć na ogół tych zjawisk. Wszystko dzieje się naraz. Nie ma czasu na analizę czy rozmyślania. Szybko! Szybko! Szybko! Czy jesteśmy na to skazani?

            Muszę podjąć decyzję. Kasjerka patrzy na mnie jakbym chciał coś ukraść. Pospiesza wzrokiem. Wychodzę z pustymi rękami.

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry