Wyszukiwanie

:

Treść strony

Felietony

Autoportret

HORYZONT ZDARZEŃ Zabójcza Sztuczna Inteligencja i Kosmiczne Poczucie Absurdu

Autor tekstu: Kosmiczny Bastard
Ilustracja: Kosmiczny Bastard
13.09.2015

Upały wciąż goszczą na Horyzoncie Zdarzeń, przemieniając go w rozgrzaną do białości, dziurawą patelnię. Tak czy inaczej gorące dni lata w tej części wszechświata są już policzone i wiem, że za niedługi czas będę za nimi płakał słonymi łzami. Słonymi jak kwas solny...

Tymczasem ludzkość co i rusz truchleje przed nadchodzącą sztuczną inteligencją, która ponoć zbliża się wielkimi mechanicznymi krokami, groźnie szczerząc metalowe kły i łypiąc wokół cyfrowym okiem. Homo sapiens przykładowo omdlewa na widok robota o imieniu Atlas, który hasa wśród kniei niczym najprawdziwsze mecha-yeti. Wystarczająco już demoniczne Google, które go wypuściło, zapowiada lub/i grozi, że na następny spacer Atlas wyjdzie już bez smyczy. Trwogę wywołał także eksperyment przeprowadzony na Uniwersytecie w Cambridge, w którym robot-matka intuicyjnie tworzył coraz lepiej dostosowane roboty-dzieci. W tym celu analizował on funkcjonowanie kolejnych pokoleń, naśladując procesy ewolucji. O wszędobylskich i nieco nawet spowszedniałych dronach wspominać już nie trzeba. Warto tu jednak wspomnieć, że kultura po raz kolejny straszy w tym temacie, a robi to za pomocą ostatniego obrazu opowiadającego perypetie słynnego elektronicznego zabójcy. Oczywiście mowa tu o filmie „Terminator: Genisys”.

I muszę przyznać, że ja najbardziej z tego wszystkiego obawiałem się właśnie kolejnego Terminatora, wszakże realnym narodzinom sztucznej inteligencji kibicuję od lat. Miałem nawet już nie pójść do kina, by nie psuć sobie pięknych wspomnień ze stadium larwalnego. Mimo wszystko, gdy film miał już schodzić z międzygalaktycznych kinostatków, jednak się wybrałem. I nie żałuję. W trakcie seansu bawiłem się bardzo dobrze, a to głównie dla tego, że dostałem i coś nowego, i coś starego – starego, ale nie przestarzałego

Tym nowym była zupełnie nowa wersja Terminatora, która łączyła byt biologiczny i maszynę już na poziomie komórkowym. W ten sposób twórcy filmowi zrealizowali moje wieloletnie fantazje. Bo czy można chcieć więcej?! Ja bym tam szedł jak w dym, gdyby tylko istniał taki Skynet i mnie coś takiego uprzejmie zaproponował. Nigdy więcej ścierających się żuwaczek! Nigdy więcej niewyobrażalnego bólu w mojej jakże skomplikowanej mózgoczaszce! Nigdy więcej spękanego egzoszkieletu! Nigdy więcej chronicznego niewyspania! Nigdy więcej impotencji!… Tylko intelektualnej, rzecz jasna. Żyć nie umierać! Ale – oczywiście musi być jakieś „ale”, bo wbrew pozorom nie jestem aż tak wielkim naiwniakiem – zastrzegłbym w umowie o świadczenie usługi, że świadomości / jaźni / psychiki (niepotrzebne skreślić) hakować mi nie wolno pod groźbą prekluzyjnego odłączenia od źródła zasilania…

Od całej tej hecy ze sztuczną inteligencją właśnie czegoś takiego bym oczekiwał: powstania biomechanoida, łączącego w sobie pewne zalety ewoluującego organizmu białkowego oraz świadomie zaprojektowanej i zaprogramowanej maszyny. Jednak do tego musiałyby zostać spełnione dwa warunki. Po pierwsze, jeśli sztuczna inteligencja stałaby się prawdziwą inteligencją, tj. zdolną do podejmowania spontanicznych decyzji, działania zgodnie z intuicją czy odczuwania emocji, należałoby przyznać jej wszelkie wynikające z tego faktu prawa. Nie byłaby ona już nigdy więcej ani narzędziem, ani niewolnikiem – tylko partnerem równym w samoświadomości. Po drugie, z czasem każdy świadomy byt biologiczny zostałby udoskonalony – przepisany cyfrowo, co ostatecznie doprowadziłoby do zatarcia różnic pomiędzy twórcą i jego dziełem. Nowa rasa ludzka, zachowałaby swoją unikatową myśl, a jednocześnie miałaby szansę uwolnić ją od – o czym kiedyś już wspominałem – poważnych ograniczeń biologiczno-planetarnych. Oczywiście powyższy scenariusz nie został zrealizowany w nowej części Terminatora, ale tylko dureń mógłby czegoś takiego oczekiwać.

Natomiast jak najbardziej w duchu kinowego obrazu pozostaje fakt, że jakiś miesiąc temu Stephen Hawking wraz z tysiącem innych naukowców podpisał się pod listem przeciwko budowaniu maszyn bojowych wyposażonych w sztuczną inteligencję. I ja to szanuję. Wszakże dziwnym i niebezpiecznym jest tworzenie robo sapiens po to tylko, by sprawnie zabijał homo sapiens. Coś czuję, że zabójczo inteligentny robot-zabójca dość szybko doszedłby do – skądinąd całkiem słusznego – wniosku, że istoty, które ma zabijać jakoś szczególnie nie różnią się od istot, które wydają mu rozkazy. Gdyby jeszcze tak zobaczył, co jego konstruktorzy wyprawiają wobec innych gatunków, zapewne sam poczułby się zagrożony. Przykładem niech tu będą rzezie grindwali, których wciąż dokonują cywilizowani i bogobojni mieszkańcy Wysp Owczych. Duże, całkiem inteligentne ssaki morskie są tu mordowane setkami na oczach jeszcze niewinnych larw ludzkich, a robi się to wyłącznie w imię tradycji i dla rozrywki. Ja sam, gdy patrzę na tę bezsensowną masakrę, mam ochotę jebnąć jakimś solidnym meteorem…

Tu znów dochodzimy do gorzkiej konstatacji. Co tam wciąż jakby wydumane problemy z inteligentnymi robotami, cyborgami, androidami czy innymi tam dronami... Wystarczy przecież zejść na Ziemię i przez chwilę się rozejrzeć po ludzkim świecie, by zrozumieć, że jak dotąd człowiek stanowi największe zagrożenie dla człowieka. Człowiek człowiekowi (mniej lub bardziej) inteligentnym zabójcą. Chociaż poczynił on pewne postępy, to mordom, gwałtom i zniewoleniu wciąż nie widać końca. A wielu bardziej niż czerwonookiego cyborga boi się sponiewieranego uchodźcy, który w desperacji ucieka z ogarniętej wojną ojczyzny, by ratować życie własne i własnej rodziny…

I nie mówię, by zawczasu nie dmuchać na wciąż nienarodzoną sztuczną inteligencję. Absolutnie nie – to jajko winniście znieść ostrożnie. Stwierdzam tylko, że gdy spojrzy się na to, co obecnie wyprawia ta naturalna, ma się w tym temacie jakieś kosmiczne poczucie absurdu…

Paradoksalnie więc potrafię skrzesać pewną dozę optymizmu, jeśli chodzi o postęp technologiczny, ale nie jestem w stanie snuć jasnych prognoz, jeśli tylko pomyślę o tak zwanym czynniku ludzkim. A przecież oba te elementy są ze sobą ściśle połączone. I tyle było mej mądrości. Chyba jednak nie więcej niż w piątej odsłonie Terminatora...

Wprost z mojego Horyzontu Zdarzeń absolutnie czarno Was pozdrawiam,

Kosmiczny Bastard

]:=0

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry