Doznałem niemałego szoku, gdy gdzieś w internetach przeczytałem, jakoby ciemna materia miała przyłożyć swe nieobserwowalne, czarne macki do holokaustu dinozaurów. Trzeba Wam wiedzieć, że bezgranicznym afektem darzę zarówno ową tajemniczą materię nieemitująca i nieodbijająca promieniowania elektromagnetycznego, jak i prehistoryczne jaszczury, które wymarły około 65 milionów lat temu (oczywiście ptaki bez łaski uznać należy za współczesne dinozaury, aczkolwiek żadna, nawet najdorodniejsza nioska, nie może załatać bolesnej pustki po tyranozaurze – i nic, że prawdopodobnie jest jego najbliższym żyjącym krewniakiem). Pewnie zastanawiacie się, w jakiż to sposób połączono te dwie moje – zdałoby się tak odległe – fascynacje w jedną doprawdy przerażającą teorię?
Śpieszę pokrótce wyjaśnić. Otóż ziemscy naukowcy zauważyli, że kolejne masowe wymierania zdarzają się co 26-30 milionów lat. Tak się składa, że w tym okresie Układ Słoneczny, nieustannie krążący wokół jądra Drogi Mlecznej, przecina dysk galaktyki. Wysunięto więc hipotezę, że owe przejścia przez obszary szczególnego zagęszczenia materii mogą mieć związek z gwałtownymi zmianami zachodzącymi na Ziemi.
Przede wszystkim bliskie przeloty obiektów o silnej grawitacji mogą wytrącać z orbit komety, które kierowały się ku Słońcu, po drodze zahaczając od czasu do czasu o napotkane planety. Tezę tę wzmocniły odkrycia związane z obecnością ciemnej materii, która nie oddziałuje ze zwykłą materią w inny sposób niż poprzez efekty grawitacyjne. Z kolei hipoteza wysunięta przez Michaela Rampino, biologa i geologa z New York University, sugeruje, że ciemna materia mogła trafiać bezpośrednio w pobliże Ziemi, następnie zaś – wiedziona siłami grawitacji – dostać się do jej wnętrza. W końcu bez przeszkód potrafi ona przenikać przez zwykłą materię. Tu zaś w wyniku procesów anihilacyjnych zdołałaby wytworzyć ogromną energię i podgrzać ziemskie jądro o kilkaset stopni! Stąd do zagłady naszych ukochanych gadzinek – jeden krok, jeden jedyny krok nic więcej...
Brzmi to trochę jak szaleństwo, w którym jest pewna metoda, która jednak nie śniła się nawet Kosmicznym Bastardom śpiącym i śniącym na ichnich Horyzontach Zdarzeń. Zawsze jest to jakaś kolejna opcja na zagładę gatunku ludzkiego, a to się w końcu ceni... I cóż, że powiązanie śmierci dinozaurów z oddziaływaniem mrocznej materii wydaje się trochę jednak wydumane, mgliste, zbyt hipotetyczne…
Wszakże, gdy spojrzy się na Kraj Kwitnącej Cebuli za panowania obecnej dynastii – natychmiast w każdą ciemną materię gotowym jest się uwierzyć! I nie potrzeba wkładać palca w żadną czarną dziurę! Bowiem państwem tym wciąż rządzi powszechna i całkiem, zdałoby się, namacalna ciemna materia czy raczej – ciemna masa…
A oto dowody jej istnienia z ostatniego tylko miesiąca:
Dziesięcioletni uczeń klasy IVa Szkoły Podstawowej w Golasowicach im. Kornela Makuszyńskiego został przeniesiony do innej szkoły, bo nie chciał modlić się przed matematyką. A to bardzo nieładnie i nie po chrześcijańsku. Na szczęście pozostałe dzieci mogą już w spokoju oddawać się modlitwie, zamiast walczyć ze swoim brzydko zeświecczonym kolegą. Wiadomo przecież, że nie ma Pitagorasa bez pacierza! Żeby nie było – Ministerstwo Edukacji Narodowej bardzo cierpliwie poprzygląda się tej placówce…
Z prywatnej stacji telewizyjnej z emblematem słońca zdjęto program, który z założenia miał być programem skandalizującym. Wszystko dlatego, że pewien starszy pan – swoją drogą z charakteru i aparycji do złudzenia przypominający złośliwego gnoma czy innego kobolda – raczył był przebrać się za biskupa. Na domiar złego, w tym świętym stroju, z iście komunistyczną nonszalancją, zapalił papierosa na oczach milionów Polaków… Skandal to nad skandale! Skandal, który dalece przekracza granicę poczucia dobrego skandalu! Innymi słowy: skandal jak chuj samego antychrysta!
W państwowym radio, które ponoć dla mnie gra i to gra z charakterem, zwolniono dziennikarkę, gdyż... miała czelność mieć charakter. Absurd jest tu tylko pozorny, bowiem był to zbyt wyrazisty charakter, jak się w końcu okazało. Zaś owa naganna wyrazistość manifestowała się na antenie poprzez zbyt surowa krytykę zamiatania pod dywan przypadków pedofilii przez czcigodną i nieskazitelną instytucję Kościoła katolickiego... Jak tak w ogóle można? – ja się pytam! I jeszcze miała czelność publicznie przyznać się do bycia feministką... Dżender i sromota!
Ksiądz Wojciech G., który dopuścił się wielokrotnych czynów pedofilskich w kraju i za granicą, został skazany na 7 lat więzienia. Sąd w Wołominie zgodził się na jego dobrowolne poddanie się karze, przyjmując wniosek złożony przez obrońców. Choć wyrok został uszczuplony o czas spędzony przez duszpasterza w areszcie, to nadal jest on dość surowy. Aby się o tym przekonać, wystarczy wziąć pod rozwagę fakt, że za posiadanie marihuany można dostać od 3 do 10 lat ograniczenia wolności. Skazany ma także zapłacić zadośćuczynienie pokrzywdzonym, a ponadto – dopiero po 15 latach będzie mógł podjąć pracę z młodzieżą! Uzasadnienie wyroku zostało utajnione.
Pewien prawicowy publicysta, co świętszy jest od obecnego papieża, na znanym serwisie społecznościowym dokonał amputacji resztek kory mózgowej. Do tego aktu skłoniły go dawno przeprowadzone badania, z których jednoznacznie wynikało, że w wyniku zbyt częstego użytkowania szarych komórek można bezpowrotnie utracić wiarę na kształt tępej maczugi. Teraz może już dalej nią napierdlać – bez lęku, opamiętania i kogo tylko popadnie, lecz zawsze z nieskazitelnie czystym sumieniem. Jego postawa stanowi wspaniały przykład dla pozostałych prawicowych publicystów, pokazując przy tym, że z nauki nie zawsze jeno liberalizmu szatan wyłazi!
Na podstawie ostatniej analizy przeprowadzonej przez Grupę Edukatorów Seksualnych „Ponton” okazało się, że podręczniki Wychowania do Życia w Rodzinie zatwierdzone przez Ministerstwo Edukacji Narodowej głoszą między innymi, że dziewczynki nie łapią geometrii, wolno myślą i mają słabszą pamięć, w związku z czym chłopcy powinni wykazać się wobec nich większą wyrozumiałością; chłopcy cały czas myślą o seksie i przez to nie mogą być ofiarami przemocy seksualnej, natomiast dziewczynki z natury wolałyby uniknąć jakichkolwiek stosunków płciowych, ale często są współwinne doznanej przemocy seksualnej ze względu na prowokujący ubiór lub/i zachowanie; homoseksualizm jest problemem seksualnym, który wynika z nieudanej próby współżycia seksualnego, podczas której dziewczynka zraniła chłopca; antykoncepcja hormonalna prowadzi do bezpłodności, a prezerwatywy mają strukturę specjalnego durszlaka, która ułatwia przenikanie plemników i chorób przenoszonych drogą płciową... Mimo że nie wszystkie z tych tez pokrywają się z aktualnym stanem wiedzy z zakresu medycyny, seksuologii czy psychologii, to na szczęście są one w 100% zgodne ze światopoglądem katolickim, który w istocie książki te mają przekazywać. Powiecie: indoktrynacja? Skądże znowu! Nauczyciel może, ale nie musi korzystać z podręcznika, więc jaki problem?
Bu-łe! Z tego wszystkiego zbiera mi się na prawdziwego Pawia Kosmosu... Refleksja niewczesna też mnie nachodzi niczym jakiś nieznośny refluks, że może niepotrzebnie zmieszałem te dwa odległe porządki: kosmiczno-dinozaurzy z polsko-katolickim, nieelegancko tytłając ten pierwszy. Ale takie to wykwity skojarzeniowe zrodziły się gdzieś w głębi mojej diamentowej mózgoczaszki...
Na koniec, by jakoś wygrzebać się z bezkresu abominacji, jaki właśnie mną zawładnął, pragnę gorąco polecić film „Jajo” Konrada Szołajskiego z 1984 roku, w którym prehistoryczny, andyjski praptak zgwałcił żonę naukowca, w skutek czego urodziła/złożyła tytułowe jajo… Gwałtów oczywiście nikomu nie polecam. Przepraszam też za spojlery, ale przysięgam, że poczyniłem je jedynie w dobrej wierze...