Niektórzy całe życie boją się o siebie, przez co nie żyją w pełni i tak naprawdę nigdy.
Nie zablokowałem telefonu. Nie wiem, czy to altruizm, czy po prostu nie chciało mi się spowiadać 2h przed tymi nieogarami od ślepych kamer. Tak czy siak karma zawsze wraca i mam przynajmniej czyste sumienie, że od innej strony.
Kot mi ostatnio zaczął srać na perski dywan. Swój wyczuł swego. Pomyślałem, że nałożę mu sankcje jak na tego imputenta koszarowego, ale pomogło niewiele, podobnie jak na zlocie masochistów. Oni tak już mają, że cieszą się z czegokolwiek. Ostatnio z nowej ciuchci, która bije lokalne rekordy. 300 kilometrów w 2,5 h! Ja pierdolę, średnia 120! Trabantem kiedyś szybciej jechałem. Grunt to dobra reklama, ale raczej niewiele pomogą te drwalo-seksualne steward-hostessy.
Wkrótce będzie trzeba mieć licencje nawet na leżenie. Bieganie już opodatkowali, a chodzenie zawsze może być dla kogoś zbyt szybkie przy takich standardach. Nakaz braku myślenia przeciwdziała wykluczeniu cyfrowemu. Niektórzy umiłowanie gówna nazywają szczególną wrażliwością, podczas gdy inni srają na każdy kwiatek, co zbyt kolorowo kłuje w ich dmowskiewskie oczodoły. Misja na Marsa stoi pod znakiem zapytania przez ten cały burdel z kilometrówkami. Jedyna pociecha, że znaleźli tam metan, więc jak dolecą to mogą robić swoje.
Tymczasem za lasem 70% niedorozwiniętych informatyków kreśli krzyże na łysej pale, waląc wreszcie krowę zamiast konia wciśniętego w przezroczystą urynę wybiórczą. I znowu ten pieprzony dysonans. Z jednej strony liczby, logika – a przede wszystkim moja intuicja – nie mogą się mylić. Z drugiej – nieprawdopodobne, żeby aż tak nieporadnie spieprzyli tę maskaradę. Wsadzając sobie gruby słup w jelito cienkie lemingizuję ubój rytualny trybunałów z epizdopatu i wzmocnione techniki przeruchań. Ta debilizacja musi upaść, skoro od cierpienia niewinnych ważniejsze są 'uczucia' barbarzyńców. W końcu gdyby mieli oni uczucia, to już dawno strzeliliby sobie w ten zdegenerowany łeb lub przynajmniej poderżnęli struny głosowe.
Wesołych świąt!