Jeden z najbardziej znaczących awangardowych poetów, współtwórca i dziejopis polskiego futuryzmu, nazywany literackim skandalistą, pisarz, krytyk, dramaturg, eseista, tłumacz i rekordzista wśród scenarzystów filmowych II Rzeczypospolitej: Anatol Stern. Choć urosło wokół niego wiele legend, jak choćby te o „haniebnym bluźniercy” i „apostole zboczeń”, to dla większości przez długi czas pozostawał nieznanym, z czasem – znanym niezupełnie, a dziś mocno zapomnianym. Dlaczego tak się stało, skoro obok skamandrytów, był jednym z głównych nowatorów niepodległościowej poezji?
Akt pierwszy, czyli „Nagi człowiek w śródmieściu”
Anatol Stern przychodzi na świat 24 października 1899 roku w Warszawie, w zasymilowanej żydowskiej rodzinie dziennikarza Samuela Sterna, redaktora Tygodnika „Izraelita” (ukazującego się w latach 1869-1912) i jego żony Małgorzaty z domu Lange. Wychowuje się w śródmieściu Warszawy będącej wówczas największym po Petersburgu i Moskwie miastem w Cesarstwie Rosyjskim. Po ukończeniu tutejszego prywatnego Gimnazjum im. Rocha Kowalskiego, w którym wykładano tylko w języku Puszkina i gdzie „w ósmej klasie pisał wildowskie sonety o krawatach” (wspomina kolega ze szkoły Aleksander Wat, choć sam Anatol Stern datuje ich powstanie dopiero na zimę 1920 roku) już w wolnej Polsce wyrusza na odtworzony w 1919 roku Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie, by studiować tam filologię polską. Uczelni tej jednak nie ukończy, albowiem już podczas pierwszego roku wciągnięty zostaje w futurystyczny krąg awangardowej twórczości literackiej Warszawy.
Zaistnieli właśnie w świadomości zaangażowanych czytelników młodej stolicy, co prawda spóźnieni o 10 lat w stosunku do innych krajów europejskich, zafascynowani poezją zarówno zachodu, jak i wschodu, dadaizmem, ekspresjonizmem i awangardą Apollinaire’a. Pierwsze futurystyczne wiersze wychodzą spod piór należących jeszcze do poprzedniej generacji poetów Jerzego Jankowskiego (1887-1941) i Tytusa Czyżewskiego (1880-1946), niemniej jednak dwudziestoletni Anatol Stern swą przygodę z futuryzmem rozpoczyna fascynującą znajomością z dwa lata młodszym poetą Brunonem Jasieńskim (1901-1939). Z czasem stworzą duet najbardziej zagorzałych przedstawicieli nurtu futurystycznego, z tym że Stern nie posunie się do aż tak wielu ekscesów, jak znany z wielkiej pewności siebie, pozerstwa, licznych skandali i przekraczania granic dobrych obyczajów Jasieński. Ich anarchistyczne odrzucanie tradycji kulturalnych, negacja liryki i norm społecznych, fascynacja techniką oraz dynamizmem wielkomiejskiego życia, wreszcie w przypadku pierwszych wierszy Sterna również ludyczna biologia i zafascynowanie erotyzmem – szybko staną się głównymi założeniami młodych futurystów, stosowanymi w praktyce.
W programie futurystów czytamy m.in. „(…) VIII. poezja. pozostawiamy rym i rytm gdyż są pierwsze i zapładniające. zniszczenie zacieśniających twórczość reguł, zaleta niezgrabności.
dowolność form gramatycznych, ortografji i przestankowania, w zależności od twórcy. mickiewicz jest ograniczony słowacki jest niezrozumiałym bełkotem. (…)”
(fragm. Manifestu Futuryzmu Polskiego ,,Nuż w bżuhu'', Anatola Sterna i
Brunona Jasieńskiego, 1921)
„Kubizm, eskpresjonizm, prymitywzm, dadaizm przelicytowały wszelkie izmy. Pozostał jeszcze niewyzyskany jako prąd w sztuce jedynie onanizm” – dodaje Bruno Jasieński.
Dwa pierwsze tomy poezji Anatola Sterna „Nagi człowiek w śródmieściu” i „Futuryzje” ukazują się równo sto lat temu – w 1919 roku, nakładem autora z funduszy przekazanych mu przez ojca (który tam przebywał) na wyjazd do Australii. Wiersze w obu tomach cechują się właściwymi dla futuryzmu witalizmem, biologizmem i anarchizmem; opiewają miasto, ruch i cywilizację techniczną, nawiązują do dadaizmu, zrywają ostatecznie z młodopolską konwencją, a niekiedy nawet – świadomie z ortografią.
„ (…) Oto błądzę już nagi, smukłe swoje ciało
Poddając spojrzeniom lepkim lamp naokół,
Aż dopóki przecudownie mi się nie zechciało
Sposągować brązowo, wdarłszy się na cokół (…)”
(fragm. „Nagi człowiek w śródmieściu”, 1919)
Łeb ściął mi słońca sierp Por
skosił włosy tret mój
bez łysej chodzę głowy
Go łowy chłodzę, zwisa bez
A na ochabrzony mrzonkami szklany kapelusik
sika świerszcz.
(fragm. tomu „Futuryzje”, 1919)
Futuryści spotykają się we współprowadzonej wraz ze skamandrytami kawiarni „Pod Picadorem” w podziemiach Hotelu Europejskiego (o której szczegółowo można przeczytać w 49. numerze „Menażerii”), gdzie jednym z pierwszych czytelników i recenzentem „Nagiego człowieka w śródmieściu” Sterna jest Jarosław Iwaszkiewicz (1894-1980). 8 lutego 1919 roku Stern i Aleksander Wat (1900-1967) organizują nieopodal przy ulicy Mazowieckiej pierwszy wieczór futurystyczny, które odbywa się pod hasłem „Wieczur podtropikalny użądzony przez białych mużynow”. Andrzej Zawada w swej książce „Dwudziestolecie literackie” przywołuje to wydarzenie: podczas tego szalonego wieczoru futurystycznego, Anatol Stern, swój poemat „Nagi człowiek w śródmieściu” ma recytować publiczności faktycznie … nago, odziany jedynie w przepaskę biodrową. Co więcej – dla wzmocnienia efektu planuje się ową muślinową przepaskę podpalić! Dwudziestoletni poeta nie wytrzymuje jednak napięcia i ucieka… Bulwersujący jak na owe czasy pomysł (dosłownie!) nie wypala, ale widok roznegliżowanego i pleczyście zbudowanego Sterna ukontentował najwyraźniej samego Jarosława Iwaszkiewicza, skoro ten po latach jeszcze karmił tą opowieścią swoją córkę Marię (ur. 1924).
W pełni za to udaje się wieczór poetycki pod hasłem „Warszawa futuryzuje”. Oto, bez „koniecznego” dzisiaj tworzenia wydarzenia na Facebooku, na odczycie stawia się ponad dwa tysiące osób, wraz ze swymi domowymi zwierzakami! Nie tylko z psami czy kotami, ale i papugami, małpami oraz wszelkimi gadami. Z czytania wierszy nic nie wychodzi, bo zwierzęta postanawiają zabawić się ze sobą i totalny rozgardiasz kończy interwencja policji.
(…) rozmowa kochanków:
? ? ? ? ? ? !.... czyżby, czyż?
a, a, ak, agh, akh! ! ! ! twe czyś ćwierka
bee, dlin, mm jak z świerku czyż
bu lu „lu bu” fr fr frfrfr!! (…)
(fragm. wiersza „ucieczka” z tomu „Muza na czworakach”, 1920)
Czytelnicy przyzwyczajeni do młodopolskiej ornamentyki w książkach są dokumentnie zszokowani zbliżonym do fonetycznego zapisem wierszy futurystów, a konserwatywna prasa grzmi, np. Lwowska „Gazeta Wieczorna” nazwała futurystów fanatykami ludożerstwa i „apostołami zboczeń”. Z kolei Maciej Wierzbiński, w swoim artykule „Głupota i zbrodnia” opublikowanym 13 grudnia 1921 w „Rzeczpospolitej” dopatrywał się w publikacji „zamachu na pisownię i język polski, treść określał jako morze bezsensu i ohydy, i upatrywał w tym celowe, zorganizowane działanie mające na celu przygotowanie gruntu pod posiew bolszewizmu”! Zatem Nitimur In Vetitum i… niezwykłe imprezy poetyckie futurystów, szybko zaczynają przyciągać tłumy! To wyraźnie irytuje skamandrytów, przyjaźniących się dotąd z Sternem, Jasieńskim i Watem. Jak w swej książce nadmienia Andrzej Zawada: „ (…) skamandryckie bojówki zaczynają regularnie zakłócać wieczorki poetyckie konkurencji. Najpierw były gwizdy i buczenie, ale gdy futuryści okazali się na to odporni, Słonimski z Tuwimem obrzucili jajkami czytającego wiersze Aleksandra Wata. Na następnym wieczorku w „Morskim Oku” w Zakopanem, Lechoń zagłuszył Anatola Sterna, krzycząc: „Ja jestem matka! Ja jestem karmicielka! Ja protestuję!”. A żeby bardziej podkreślić oburzenie profanowaniem poezji, w końcu spoliczkował futurystycznego poetę. Co ciekawe, futuryści wyrażający w utworach fascynację przemocą, nie palili się do bitek: „Wyśmiewają nas, to może nie będą bić” – szeptał kolegom podczas jednego z futurystycznych wieczorów Stern”. W „Nożu w bżuhu” futuryści relacjonują to wydarzenie jako „walkę dwóch odłamów publiczności na pięści i jajka!” i zapewniają też, że „kobiety masowo stanęły po stronie futurystów”. Zapowiadają także dalsze wieczory futurystyczne w większych miastach Polski i zachęcają do używania jajek, które „są bronią jedynie godną człowieka cywilizowanego: przypominają ręczne granaty a nie są śmiertelne”.
Futuryści ciągle prowokują publiczność, urządzając osobliwe kampanie promocyjne w przestrzeni publicznej. "I tak, Stern i Wat, obaj z dobrych żydowskich domów, w ramach wieczorku poetyckiego w Żydowskiej Strzesze Akademickiej odczytują antysemickie referaty (co doprowadza, oczywiście, do bijatyki). Stern na jednej ze śródmiejskich ulic Warszawy symuluje samobójstwo strzelając sobie w głowę z rewolweru ślepym nabojem, a potem wstaje i zachwala przechodniom swój nowy tomik futuryz. Innym razem wozi nagiego Wata taczką po stołecznych ulicach. W trakcie przejażdżki obaj rozrzucają ulotki i wykrzykują swoje manifesty" - czytamy w książce Krzysztofa Jaworskiego. Dziś nazwalibyśmy ich performerami...
Skuszony sensacyjnym odbiorem pierwszego tomiku swej poezji Anatol Stern, potrafi również świetnie wypromować jego sprzedaż! „Pierwsze wydanie tomiku wierszy Anatola Sterna «Nagi człowiek w śródmieściu» jest rarytasem bibliofilskim. Władze nakazały wycofać tomik z obiegu. Egzemplarze znajdujące się w prywatnym posiadaniu wykupuje autor, Sienna 27 m. 9 od godziny 5 do 7.” – czytamy w ogłoszeniu. Dzięki temu żartobliwemu anonsowi wiemy dziś, gdzie wówczas mieszkał poeta. Obecnie „w miejscu kamienicy przy Siennej 25/27 znajduje się boczna elewacja Pałacu Kultury od strony ul. Emilii Plater. W 1930 r. ten podwójny budynek z szeroką fasadą i wspólnym podwórkiem studnią należał do dwóch właścicieli. Część oznaczona nr 25 była własnością dra Lothego, zaś część oznaczona nr. 27 (ta, w której mieszkał Stern) – do dra Semersona.” (pisze Jerzy Majewski w „Gazecie Wyborczej”).
Akt drugi, czyli futur bluźnierca
15 i 16 listopada 1919 roku w Wilnie, podczas wieczorów poetyckich „Rumak uśmiechnięty”, Anatol Stern wygłasza wiersz "Uśmiech Primavery", za co zostaje aresztowany i skazany na rok więzienia za bluźnierstwo!
Uśmiech Primavery
(Jak umieramy)
Gdy primavera
Pąki, strąki otwiera
Z gorejącym makiem
W butonierce,
Jak na derce
Na obłoku okrakiem
Na białym obłoku.
Anatol Stern (futur z Warszawy)
Popłynę gwiżdżąc do raju
Gdy dzwonki, łąki dzwonią w maju,
Gdy uśmiechnięty paź
W pomarańczowym gaju
Całuje usta Lil i Kaś
I każe się im na trawie kłaść;
(One mdleją: „dajże spokój, aść”),
Kiwnie mi głową uśmiechnięta
Wystrojona Panna Święta,
Na Jej twarzy drgają fiołki –
A na tacy złocistej
Z ukłonem Bożek, jak lokaj,
Aromatyczny, soczysty
W kieliszku poda mi tokaj.
W raju są pąki –
I otwiera je
senna panna
primavera.
(z tomu „Futuryzje”, 1919)
Z powodu słów w trzeciej strofie (zamiast „Z ukłonem Bożek”, były słowa „sam Bóg”), wzbudzających oburzenie kurii, poeta zostaje oskarżony o bluźnierstwo. Stern zostaje trzy tygodnie później zatrzymany przez policję w Warszawie, następnie przewieziony do Wilna i w areszcie tamtejszego więzienia na Łukiszkach przebywa pół roku. W czasie, gdy prokuratura przygotowuje akt oskarżenia, a interwencje obrońców poety nie przynoszą żadnego efektu Antoni Słonimski (1895-1976) poprzez warszawskie gazety publikuje list protestacyjny przeciw przetrzymywaniu Sterna w areszcie, głoszący, że wiersz „Uśmiech Primavery” nie zawiera bluźnierstwa, a jedynie pewne niezręczności formy, które mogą skutkować takim nieporozumieniem.” List podpisują m.in. Stefan Żeromski (1864-1925), Leopold Staff (1878-1957), Wacław Berent (1878-1940), Juliusz Kaden-Bandrowski (1885-1944) oraz wszyscy skamandryci. I ten środek nacisku okazuje się nieskuteczny, do rozprawy dochodzi w czerwcu 1920 roku. W jej trakcie poeta stwierdza, że „ta żartobliwa groteska”jest wyrazem jego ateistycznego stosunku do Boga, nie sądził jednak, iż może „Uśmiechem Primavery...” zranić czyjeś uczucia religijne”. Wyrokiem wileńskiego sądu zostaje jednak skazany na rok twierdzy, ale po ogłoszeniu wyroku jego areszt zostaje uchylony. Niebawem, w związku z wybuchem wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku władze ogłaszają amnestię, zaś w 1922 roku sprawę prokuratura ostatecznie umarza.
Od 1920 roku Stern i Wat zaczynają wydawać, jak sami określili, pierwszy polski almanach poezji futurystycznej, czyli dwumiesięcznik prymitywistów zatytułowany „Gga". Cechuje ich prostota i ordynarność, wesołość, trywialność, śmiech, zuchwalstwo, ale również inicjatywa i wynalazczość. Sterna znów dopada cenzura, która interweniuje ponownie, tym razem w sprawie wydanego w 500 egzemplarzach wspomnianego almanachu. W lutym 1921 roku cały jego nakład zostaje zatrzymany z powodu nieobyczajności zamieszczonych w piśmie wierszy. Jest to pierwszy przypadek konfiskaty futurystycznego wydawnictwa. W tej sprawie interweniuje bezskutecznie m.in. „Kurier Polski”, w napisanym prawdopodobnie przez Słonimskiego artykule, „domagając się oddzielenia dwóch tak pożytecznych rzeczy jak policja i literatura oraz zapytując czy nowe kierunki poetyckie godzą w interesy państwa”.
W połowie marca 1921 skonfiskowano także cały liczący 500 egzemplarzy nakład wydanej przez Sterna i Wata jednodniówki „Nieśmiertelny tom futuryz”. Była to złożona na pół kartka, na której wydrukowano okładkę i cztery krótkie utwory. Zastrzeżenia cenzorów wzbudził jeden z nich – „nimfy” Sterna, zawierający śmiałą obyczajowo treść. Według ówczesnych przepisów konfiskata powinna w ciągu trzech miesięcy zostać zatwierdzona lub uchylona przez sąd. Wobec braku jakiegokolwiek wyroku futuryści w listopadzie 1921 roku ogłaszają (w „Nożu w bżuhu”), że interwencję cenzury uważają za anulowaną i rozpoczynają kolportaż swoich wydawnictw. Tak dzieje się z almanachem „Gga”, jednak cały nakład „Nieśmiertelnego tomu futuryz” pozostaje w rękach cenzury i nigdy nie wraca do autorów, pomimo ich wielokrotnych żądań. Prawdopodobnie sam Stern pisze więc reklamowy artykuł („Stern jest genialnym poetą, (...) poezjami Nieśmiertelnego tomu futuryz Stern przeniósł się od razu do wielkiej literatury europejskiej”) w obronie skonfiskowanej jednodniówki”.
nimfy
budzo się czerwone i młode baby
i wyciongajom nogi z pod pierzyny
czymprendzej sobie myją gęby aby!
Baby mogły bąkać że som dziewczyny (…)
(fragm. wiersza „nimfy”, z tomu „Futuryzje” 1919)
80 lat później, w 1999 roku punkrockowy zespół Pidżama Porno wykorzystuje wiersz poety „nimfy” w piosence „Nimfy” (Baby) na płycie „Ulice jak stygmaty – absolutne rarytasy”.
W kolejnych tłustych futurystycznie latach Anatol Stern w dwumiesięczniku prymitywistów „Gga” publikuje wiersze z cyklu „muza na czworakach” oraz wydaje tom „Anielski cham”. Razem z Jarosławem Iwaszkiewiczem redaguje w latach 1921–1923 pismo „Nowa sztuka”. Jego utwory często buntownicze i anarchistyczne ukazują się w również w futurystycznych jednodniówkach „Tak”, „Niebieskie pięty”, a także w „Skamandrze”, „Zwrotnicy” oraz „Wiadomościach Literackich”.
Akt trzeci. Po-futuryzm
Na przełomie roku 1923 i 1924 następuje rozpad grupy i koniec nurtu polskiego futuryzmu. Wraz z Brunonem Jasieńskim zdążą jeszcze wydać tom poetycki „Ziemia na lewo”, będący wynikiem fascynacji obu poetów ideologią marksistowską, w którym wiersze utrzymane silnie w poetyce futurystycznej, zawierają odwołania do rewolucji francuskiej i polskiej poezji romantycznej, ale są pełne także wątków antyburżuazyjnych i rewolucyjnych.
ziemia na lewo
ziemia-czarna kula z brauninga
wycelowana w niebieski brzuch
ziemia-charlie ze skating ringu
który łoskotem się upił aż spuchł (…)
(fragm.. wiersza „ziemia na lewo” z tomu „Ziemia na lewo”, 1924)
Tematyka rewolucyjna i świetna znajomość języka rosyjskiego, wyniesiona jeszcze z gimnazjum, wciągają Sterna w warszawskie środowisko lewicowe, spotykające się m.in. na wieczorach autorskich Włodzimierza Majakowskiego (1893-1930), rosyjskiego poety i dramaturga oraz przedstawiciela kubofuturyzmu, organizowanych przez pracowników ambasady ZSRR w Warszawie. Tutaj nasz bohater poznaje m.in. Władysława Broniewskiego (1897-1962) i od 1924 roku zaczyna tłumaczyć nie tylko Majakowskiego, ale i Puszkina, Nagibina oraz innych poetów rosyjskich.
Lewicowe klimaty nie wystarczają. Wcześniej Anatol Stern zostaje kierownikiem literackim otwartego 2 maja 1923 roku, efemerycznego, eksperymentalnego Teatru Nieprawdopodobieństw „Niebieski Młyn”, jak pisano „teatru formalnego i anty logicznego”. Recenzuje także pierwsze dramaty S.I. Witkiewicza i … dalej sieje ferment. W 1924 roku poeta dostrzega rodzący się we Włoszech faszyzm:
„(…) europo klęknij!! fanatyzm cię będzie spowiadał
fanatyzm świętych mordów – rozpiętych jak flaga (…)”
(fragm. wiersza „Wojna miłości. List do podróżnika z powodu konferencji genueńskiej”, tom „Anielski cham, Ziemia na lewo, 1924)
W 1925 roku Anatol Stern żeni się z Alicją z domu Zeidenman, urodzoną w Warszawie w 1905 roku córką Żydów z Odessy – Józefa Zeidenmana i Zofii Kon. Ekscentryczna i niezwykle nowoczesna Alicja Sternowa jeszcze przysporzy mu niemałych kłopotów towarzyskich, ale mimo to stworzą bardzo zgodne małżeństwo, trwające aż do śmierci poety w 1968 roku. Jak wspomina Maria Iwaszkiewicz: „ (…) Pani Sternowa była rosyjską Żydówką z Odessy, niesłychanie bystrą, z poczuciem humoru. Tworzyli bardzo kochające się małżeństwo. Któregoś razu pani Sternowa dzwoni do swojej przyjaciółki i mówi tak: „Anatol wstał rano, umył zęby, wziął teczkę i powiedział, że idzie na kurwy. Czy nie ma go czasem u ciebie? (…)”.
Dwa lata później Stern wydaje kolejny tomik swych wierszy, ostatni przed dłuższą przerwą „Bieg do bieguna” i dedykuje go nie młodej żonie…, lecz matce – Małgorzacie Sternowej.
Kobieta
O, zrzuć z siebie wszystko i własnym okryj się ciałem
Uciesz swe piersi, co przypływami się wznoszą,
pod którymi tak często młodzi chłopcy łkali,
omdlewając we śnie pod rozkoszną ich noszą. (…)
(fragm. wiersza „Kobieta” z tomu „Bieg do bieguna”, 1927)
Tom ten nie jest tylko przejawem fascynacji erotycznej młodą żoną, lecz jak w poprzedzającej zbiór „Spowiedzi” (z zaskakującym u ateisty Sterna wątkiem religijnym) pisze sam autor stania się „najbardziej krańcowym zwolennikiem marksizmu”. „Bieg do bieguna”, jak komentuje Andrzej K. Waśkiewicz „nie jest tomem jednorodnym. Zawiera próby wierszy pejzażowych, groteski, ale także wiersze kontynuujące nurt erotyki zrealizowany we wczesnych utworach, obok prób retoryki religijnej także retorykę rewolucyjną. W sumie jest to kres międzywojennych doświadczeń Sterna-futurysty.”
Futyryści, w tym Anatol Stern byli rewolucjonistami piór (lub raczej maszyn do pisania), bowiem całkowicie zburzyli sens w dawnym rozumieniu, sens, który przez stulecia obowiązywał w poezji. Ich bezkompromisowa, prowokacyjna odwaga w dążeniu do autonomii i własnej tożsamości twórczej, powodowała konfiskatę wydawnictw a samo uwięzienie Sterna na polecenie kurii – wywołało szeroki odzew jego obrońców i tysiące ulotnych wielbicieli. Tak jak nawet dziś, gdy po stu latach na polecenie wystosowane z pałacu biskupiego dochodzi do cenzurowania przez władze artystów kontestujących, to spotyka się z równie energicznym wetem w mediach społecznościowych, ale po kilku dniach idzie w zapomnienie. Choć Anatola Sterna szybko wytarto z pamięci być może także z powodu jego „miłości” do marksizmu, to warto ponownie zajrzeć do jego futurystycznych rymów. Jak to uczynił choćby Witold Gombrowicz (1904-1969), zawierając w swej powieści „Ferdydurke” (1938) absurd i groteskę nieprzystosowania do oficjalnych wzorów kultury i czesząc je przy tym pod włos nadzwyczaj empirycznie. Jakże to miało wiele wspólnego z poezją Sterna! Wystarczy przeczytać fragment jego wiersza „Poezja ziemi”, opublikowanego w „Jednodńuwce futurystów” – i już jest wszystko jasne!
ńebiański syfon
(…) naciśnijcie mnie tylko, prędzej, byle kto,
kwiatkiem okwiećće, udeżće mńe nożem,
a wybuchnę na was, wytrysnę poezją,
tym parującym szampańskim nawozem!
W kolejnym numerze „Menażerii” i następnej części Aktów Anatola Sterna, przeczytać będzie można nie tylko o poecie, ale także o jego wielkiej przygodzie z filmem, wojennej tułaczce przez kontynenty, nieobliczalnej Alicji Sternowej i dalszych kłopotach z cenzurą…
Przy tworzeniu tekstu wykorzystano publikacje:
Maria Iwaszkiewicz, „Portrety”, Zeszyty Literackie, Numer 131
Zbigniew Jarosiński Wstęp, [w:] Antologia polskiego futuryzmu i Nowej Sztuki, Wrocław 1978, s. LVII.
Krzysztof Jaworski, "Kronika polskiego futuryzmu", Kielce 2015
Jerzy Majewski, „Gazeta Wyborcza”, Warszawa nieodbudowana, Sienna 15-27, styczeń 2008
Olgierd Missuna, „Warszawski pitaval literacki”, Warszawa 1960.
Anatol Stern, „Wiersze zebrane”, tom 1-2, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 1985
Andrzej K. Waśkiewicz, „IRREALNA GWIAZDA”. O POEZJI ANATOLA STERNA,
Pamiętnik Literacki LXX 1979, z. 4
Kazimierz Wyka, „Rzecz wyobraźni/Dwa skrzydła poezji Anatola Sterna”, PIW, Warszawa 1977
Andrzej Zawada, „Dwudziestolecie literackie”, Wrocław 1995