Wyszukiwanie

:

Treść strony

Przejazd

Nie przechodzisz przez „start”, nie otrzymujesz premii 200, czyli historia pewnej gry

Autor tekstu: Rafał Derda
03.12.2016

Wszyscy kiedyś, przynajmniej raz w życiu, grali w „Monopol”. Każdy z nas drżał, by nie wejść na pole, z którego trafiało się do więzienia, z nadzieją wyciągał kartę „szansa”, z dumą stawiał hotele na posiadanych włościach. Gra ta niejednokrotnie była źródłem zarówno radości, jak i bezbrzeżnej frustracji. Mówi się nawet żartobliwie, że zbyt częste siadanie do tej gry jest w stanie skłócić z sobą najbliższych przyjaciół. Jest w tym ziarno prawdy, rzadko która planszówka rozpala w nas tyle emocji, jednocześnie euforycznych, jak i skrajnie negatywnych1. Dlaczego tak się dzieje?

By odpowiedzieć na to pytanie, należy wgłębić się nieco w samą historię powstania omawianej gry.

„Monopol”, w wersji produkowanej przez Parker Brothers2, a później przez Hasbro istnieje od roku 1936, jego historia sięga jednak o wiele dalej. Pierwowzorem gry była opracowana w 1904 roku przez Elisabeth Magie „The Landlord's Game”3. Magie była zwolenniczką georgizmu4, zapomnianego już dzisiaj odłamu myśli liberalnej. Z punktu widzenia dzisiejszych liberałów nurt ten był dosyć egzotyczny, ponieważ stawiał na równi wolność jednostki ze sprawiedliwością społeczną. Autorkę „The Landlord's Game”, jak również innych członków wspomnianego ruchu, nurtowała bardzo mocno kwestia własności ziemi i budynków mieszkalnych. Ich zdaniem to właśnie rynek nieruchomości miał największy wpływ na życie jednostki, wiedza o nim powinna więc trafić do jak największej liczby osób. Właśnie dlatego celem Magie było stworzenie obrazowego narzędzia pokazującego, w jaki sposób kapitalizm wpływa na obrót nieruchomościami. Tutaj może kryć się istota oddziaływania omawianej gry planszowej. Jej zasady są stosunkowo proste, a jednocześnie dość wiernie odzwierciedlają reguły istniejące w realnym świecie.
Największą różnicą pomiędzy wersją Magie a wersją obecną jest istnienie dwóch możliwości zakończenia gry. Obecnie znamy tylko jeden sposób zwycięstwa, a mianowicie scenariusz „winner takes it all”, gdzie jedna osoba przejmuje kontrolę nad większością nieruchomości oraz finansów, doprowadzając do bankructwa pozostałych graczy. The „Landlord's Game” posiadał inny scenariusz, taki, w którym współpraca oraz gromadzenie zasobów zamiast dążenia do ekspansji powodowały wzbogacanie się każdego z graczy. Oprócz kolejki zakupu nieruchomości istniała też tam również (o zgrozo!) runda podatku, gdzie gracze płacili z powrotem do kasy sumę pieniędzy zależną od wartości ich nieruchomości5. Wyrównywało to szanse między nimi i pozwalało na to, by najsłabszy nie odpadł za wcześnie z gry.

Przez pierwsze trzydzieści lat istnienia „The Landlord's Game” oraz jej kolejne mutacje nie cieszyły się zbytnim powodzeniem. Były częściej używane jako ćwiczenie poglądowe dla studentów nauk społecznych niż jako sposób na spędzenie wolnego czasu. Gra miała tak niewielkie nakłady, że wkrótce zabrakło jej fizycznych kopii. Ci, którzy chcieli w nią grać, tworzyli swoje własne, kartonowe wersje, przekazywane dalej przyjaciołom i rodzinie. Wkrótce oryginalne zasady uległy zapomnieniu i przetrwała tylko ta uproszczona, monopolistyczna odmiana gry, która trafiła do rąk niejakiego Charlesa Darrowa6.

To, co stało się później, jest jedną z najciekawszych znanych mi historii opisujących w praktyce działanie kapitalizmu. Darrow, zainteresowany grą, zaczął chałupniczo tworzyć i sprzedawać jej piracką wersję, a następnie próbował opchnąć licencję na „swój pomysł” wspomnianym już Parker Brothers. Ci początkowo stwierdzili, że gra jest do niczego i dopiero gdy stała się pomniejszym przebojem świątecznym na rynku, przekonali się do przejęcia praw do niej7.

Darrow oczywiście skłamał, że to on jest autorem gry, a gdy wśród menadżerów Parkera pojawiły się wątpliwości, powtórzył swoje kłamstwo przed sądem. Sprawa szybko się posypała, niektórzy pamiętali jeszcze, że sama Magie kilkanaście lat wcześniej próbowała nakłonić firmę do dystrybucji jej pomysłu. Prezesi Parkera szybko odkupili patent na oryginalną wersję od jej prawdziwej autorki, spłacili wszystkich, którzy stworzyli do tej pory alternatywne wersje planszówki, a następnie zaczęli ścigać prawnie każdego, kto choćby tylko próbował zrobić coś podobnego8. Podsumowując, zapewnili sobie monopol na „Monopol”. Darrow zaś ugrał w tej całej zawierusze prawa do zysku od sprzedaży każdej sztuki i stał się pierwszym milionerem, który wzbogacił się na „wymyśleniu” gry planszowej. Co do Elisabeth Magie, to sprzedała one swoje prawa do pomysłu za 500 $. Niektórzy twierdzą, że był to ułamek tego, co włożyła w rozpropagowanie swojej gry. Najciekawszą kwestią jest jednak to, że na egzemplarzach gry sprzedawanej przez Parkera/Hasbro, jeżeli już wymienia się jej pomysłodawcę, to jest nim Darrow.

Wydaje mi się, że istnieją dwa główne powody, dla których obecni właściciele praw do gry nie eksponują Elisabeth Magie jako jej pomysłodawczyni. Po pierwsze, oryginalne zasady mało pasują do obowiązującej, neoliberalnej narracji. Zdobywanie daje dreszczyk emocji, współpraca to nudy, zdają się mówić producenci obecnej wersji gry. Po drugie, przez lata narósł wokół Darrowa mit, który również idealnie wpisuje się we wspomnianą narrację. Według „New York Timesa” instrukcje w niektórych wersjach „Monopolu” zawierają historię powstania gry, historię, w której Darrow stracił pracę podczas Wielkiego Kryzysu, ale miał pomysł na siebie, a mianowicie „Monopol”9 i dzięki kreatywności, uporowi oraz wsparciu inwestorów z osoby bezrobotnej stał się milionerem. Czy możemy wyobrazić sobie piękniejszą historię „self-made mana10”, tego uosobienia najlepszych cech, które wyzwala w człowieku kapitalizm? Oczywiście ta część historii, w której Darrow „pożycza” sobie pomysł na grę, zostaje pominięta. Tak jak i ta część, w której wyrzuca się z „Monopolu” reguły pozwalające na sprawiedliwy podział zasobów. Oraz wszystko, co wskazywałoby, że w planszówce wcale nie chodziło o to, aby cieszyć się z porażki innych. Pomija się też oczywiście fakt, że wielcy deweloperzy budowlani grają sobie w monopol w rzeczywistości, tylko że jest to gra powodująca bezdomność i nędzę wcale nie na niby. Jakby się zastanowić, to chyba rzeczywiście lepszej gry o kapitalizmie nie wymyślono.

 

 

1 Dosyć obrazowy przykład z Nigerii tutaj: http://www.nytimes.com/2016/10/19/world/africa/nigeria-monopoly-real-estate.html

 

2 https://en.wikipedia.org/wiki/History_of_the_board_game_Monopoly#Game_development_1903.E2.80.931934

 

3 http://landlordsgame.info/

 

4 https://en.wikipedia.org/wiki/Georgism

 

5 https://en.wikipedia.org/wiki/Land_value_tax

 

6 https://en.wikipedia.org/wiki/Charles_Darrow

 

7 http://www.nytimes.com/2015/02/15/business/behind-monopoly-an-inventor-who-didnt-pass-go.html?_r=1

 

8 http://articles.latimes.com/1991-01-09/local/me-7118_1_parker-brothers

 

9 http://www.nytimes.com/2015/02/15/business/behind-monopoly-an-inventor-who-didnt-pass-go.html?_r=0

 

10 https://en.wikipedia.org/wiki/Self-made_man

 

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry