katarzyna lewandowska
wstęp?
wściekłość i bezradność
bezradność i bezsensowność
bezsensowność i sekunda nadziei
nadzieja i znowu poczucie bezsensu każdego ruchu
i wściekłość, wściekłość, wściekłość
i żal, i smutek, i pustka
i odrętwienie, paraliż ciała, nieruchome ciało, pulsujący mózg
Jak pomóc, co zrobić, chcę ich zniszczyć. Oni to zło, myślą o wojnie, mordują Innego. Idzie zima. Inny zamarza. A oni się cieszą i piją przy ognisku wódkę. Od wczoraj człowiek może umierać pod kocem w lesie. Prezent od prezydenta tego kraju. Jakby wcześniejsza gwiazdka. Trzeba czynić dobro [przecież].
Osoba nieludzka wplatała się w drut żyletkowy. Rana do kości, wykrwawia się.
Uzbrojeni politycy, uzbrojone wojsko, uzbrojona policja, uzbrojona straż graniczna. Mężczyźni chcą wojny.
Valerie jest nieuzbrojona, Valerie jest naga, Valerie dzisiaj boli serce i głowa i brzuch i nogi. Valerie jest bardzo chora.
Od kilku lat nie mogę oddychać. Od kilku lat moi bliscy nie mogą głośno śmiać się, tak pełną piersią. Znikamy, smutniejemy. I te niekończące się rozmowy o SYTUACJI W kraju.
Jestem zmęczona. I wściekła. Zajebałabym to systemowe zło.
[18:17] godzina wyświetlenia się w telefonie wiadomości: Our life we will end here in the border in the forest. I kontakt się urwał.
I kontakt się urwał.
I kontakt się urwał.
I kontakt się urwał.
Solanes jest nieuzbrojona, Solanes jest naga, Valerie dzisiaj boli serce, Valerie jest bardzo chora.
I może pójść do więzienia. Na pięć lat, albo dwadzieścia pięć. Albo dożywocie. Jeśli tylko zdecyduje o SOBIE.
Strzelam w patriarchat. Prosto w ryj. Na wieczne unicestwienie.
Dorota Androsz
Chłód
wycie wilków
naprzód nie istnieje, powrót nie istnieje
droga przerwana
chłód przecina powietrze.
Jesteś tam
pewnej nocy
zupełnie sam
stoisz
leżysz
kulisz się
w ciemnym lesie
znikąd pomocy.
Chłód
wycie wilków
naprzód nie istnieje, powrót nie istnieje
droga przerwana
chłód przecina powietrze.
Pierwsza i ostatnia myśl
głód
patrzysz przed siebie
głód
księżyc odbija się od stali
głód
słońce załamuje się na ostrzu stali
głód
tu i teraz
głód
najbliższy przyjaciel
głód.
Chłód
wycie wilków
naprzód nie istnieje, powrót nie istnieje
droga przerwana
chłód przecina powietrze.
Ciało
gnije na mchu
jedzą je robaki
nie, jeszcze nie
to tylko omam
znikanie to sztuka,
którą chcesz opanować
ukryć się
schować
ogrzać.
Chłód
wycie wilków
naprzód nie istnieje, powrót nie istnieje
droga przerwana
chłód przecina powietrze.
Ukryć się
w krzakach
w kępce mchu
pod kapeluszem grzyba
za źdźbłem trawy
w grudce ziemi
w dziupli
na drzewie.
Jesteś widoczny jak bombka na drzewie
na świerku
Trzeba się ukryć
Naloty dzikich dwunożnych
o każdej porze
trzeba je przetrwać
niezależnie od pory
przetrwanie-
myślisz-
trzeba opanować do perfekcji.
Chłód
wycie wilków
naprzód nie istnieje, powrót nie istnieje
droga przerwana
chłód przecina powietrze.
W myślach piszesz
pamiętnik przetrwania
zapisujesz liczby
liczba sekund, które przetrwałaś
liczba minut, które przeżyłeś
wydrapujesz godziny
trwasz w interprzestrzeni
jak sms albo e-mail zanim dotrze do odbiorcy
tysiąc minut
dziesięć tysięcy godzin
osiem dni
dwanaście tysięcy sekund
30 tysięcy godzin
15 tysięcy dni
50 dni
9 tysięcy
Liczba dni przetrwanych
do czasu zatrzymania czasu dla ciebie
zanim nie mogłeś ruszyć wstecz
bo przeszłość nie istnieje
zanim nie mogłeś ruszyć naprzód
bo przeszłość nie chce cię otulić
opiekuńczymi ramionami
przytulić do piersi.
501,
502, 503,
504,505,506,
507, 508, 509, 510,
511, 512, 513,514, 515,
516, 517,518…618…718…818…
918…1018…2018…2019…2020…2021…
2022…2312…2412…24012…24013…24014…30 000…
Michał Kurkowski
pewnej nocy stajesz w ciemnym lesie.
wycie przecina ciszę.
twój oddech przecina chłód.
zasieki przerywają podróż.
jesteś tu gdzie nie istnieje ani tył ani przód.
dokładnie miejsce pomiędzy.
nie byłaś w nim wcześniej.
nie zdziwią cię lwy wychodzące z paszczy mroku.
za nimi mogą czaić się czarne pantery oraz tygrysy głodne na przykład.
ślina im ścieka z pyska jak tobie.
głód to pierwsza i ostatnia myśl którą masz.
poranek nie różni się niczym od środka nocy.
jest równie ciemny.
i tylko czasem groźne światło odbija się w źrenicach osób którym patrzysz w oczy.
dlatego zamykacie je dla kamuflażu.
ciemność pod powiekami ukazuje ci obrazy o których nie chcesz rozmawiać.
widzisz źrenice zbliżających się zwierząt i widzisz jak błyskają ich kły.
są tu ponoć tylko dziki które nie jedzą ludzi.
ale kto spotyka w lesie dzika ten na drzewo szybko znika.
tak mówią tutejsi.
znikanie to sztuka którą chciałabyś opanować.
trudno byłoby je opanować na drzewie.
na drzewie byłbyś widoczny jak czerwony balon na nagim platanie.
to głupie.
naloty zdarzają się o każdej porze.
niezależnie od pory trzeba je przetrwać.
starasz się przetrwanie opanować do perfekcji.
w myślach spisujesz pamiętnik przetrwania.
zapisujesz w nim dni które przetrwałaś ty i ci którzy z tobą trwają w tym miejscu.
pierwszy dzień drugi dzień trzeci dzień czwarty dzień piąty dzień szósty dzień siódmy dzień ósmy dzień dziewiąty dzień dziesiąty dzień jedenasty dzień dwunasty dzień.
przy dwunastym zawsze się mylisz.
cofasz się na start.
Teksty Doroty Androsz i Michała Kurkowskiego zostały wykorzystane podczas performancu Agonia, który odbył się w ramach wystawy i sympozjum Death of the Patriarchy w Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. W Agonii performowali: Dorota Androsz, Anna Kalwajtys i Jacek Staniszewski.
https://patioasp.pl/death-of-the-patriarchy-manifestos-revolution-is-now,762
Zdjęcia: Dorota Chylińska