Od późnej wiosny czy też wczesnego lata towarzyszą mi dwie książki. Ważne, bo z głowy wyjść nie chcą i ciągle leżą w zasięgu ręki i wzroku. Pierwsza z nich to „Granica zapomnienia”, debiutancka powieść Siergieja Lebiediewa. Należy ona do utworów literackich zniewalających brzmieniem frazy, stylem, językiem, głębią, gęstością opisu, gonitwą zaskakujących dygresji pochłaniających bez reszty. Fabuła jest tutaj wątła, bo nie ona stanowi o istocie tej powieści. Wraz z narratorem wyruszamy w podróż po Syberii. Narrator podąża śladami osoby mu bliskiej, przyszywanego dziadka, którego nazywa Drugim Dziadkiem. Mierzy się z pustką miejsc, ich księżycowym krajobrazem przypominającym niekiedy senny koszmar. Włóczęga daje mu sposobność wglądu w samego siebie, do źródła własnych obaw i lęków. Owocuje podjęciem próby dotarcia do korzeni współczesnej Rosji wraz z wpisanym w nie okrucieństwem i amnezją:
„Co pozostaje, gdy nic już nie pozostaje – to właśnie te nie nadające się do wyrzucenia i czyste przedmioty, a także te, podobne do zabezpieczonych jako dowody rzeczowe przez kryminologa, zwykłe śmieci; na przekór złudnej nadziei pozostają świadectwa jakichś przechodnich, chwilowych nieporządków – oto rozbiły się okulary, oto pękła filiżanka, oto zginęła spinka – jakby życie specjalnie je gromadziło, zwracając nam naszą nic niewartą nerwowość wobec drobnych trudności; pozostaje ta składająca się z rzeczy biografia, która pokazuje, że tak naprawdę nic w naszym życiu się nie wydarza i nic się nie dzieje; i koniec końców pozostają te śmieci, pamiątki, nacięcia zrobione na szkolnej ławce nożykiem do ostrzenia pióra.”
Zamyślenie przynosi medytacje, zapisane w zdaniach o niezwykłej temperaturze i sile oddziaływania. Postaci więźniów „zony”, po których zatarły się wszelkie materialne ślady zdają się żyć pod podszewką pustki i braku, narrator wydobywa je skwapliwie. Opisy Lebiediewa poruszają, przeszywają do szpiku kości, drążą wyobraźnię, są istotą tej niezwykłej książki, długo, a może i w ogóle, nie znikają z pamięci czytelnika.
Druga książka, „Szamanka” Justyny Koronkiewicz, to konsekwentny tom poetycki, reprezentujący lirykę maski. Poetka powołuje do życia postać Szamanki, która objaśnia osobistą historię wpisaną w uniwersum świata i czasu. Wiersze zawarte w książce stanowią spójną całość kompozycyjną. Mówią o wędrówce tytułowej Szamanki przez świat ludzkich doświadczeń, do głębi. Szamanka stwarza świat, określa się wobec żywiołów, mierzy się z przeciwnościami losu, doświadcza cierpienia i bólu, kocha i jest kochana, tańczy, śledzi porządek gwiazd, obserwuje zmiany pór dnia i roku, patrzy czule na zwierzęta i rośliny, starzeje się, przygotowuje do śmierci, akceptuje to, co jest jej dane, wpisuje w kosmiczny porządek. Każdy fragment jej historii zostaje przedstawiony w sugestywnym obrazie. Jednym z moich ulubionych wierszy, a i ważnym dla całego cyklu, jest
„Tożsamość”:
dawno temu miała imię i zdrowe zęby
była młoda
rodziła dzieci kochała
teraz jest po prostu Szamanką
odeszła od siebie
w związek z innym rodzajem odczuwania
jest szczęśliwa
nosi orzechy w brzuchu
ma czas dla saren i ludzi
każdej wiosny
topnieje w niej życie rosną włosy
kiedy dosięgną ziemi
zaczną w nią wrastać jak korzenie
wtedy umrze
zostało jej nieco ponad
pięćdziesiąt centymetrów życia
Przekazane w wierszach doświadczenie Szamanki jest doświadczeniem jednostkowym - kobiety, a poprzez nią wszystkich kobiet. Warto zanurzyć się w transową poezję autorki, żyjącej podobnie jak stworzona przez nią postać, w domu „ na końcu świata”, uprawiającej ogród, zbierającej zioła, warzącej eliksiry, przeżywającej jedyność i niepowtarzalność każdego dnia.
Jestem przekonana, że tom ten, przetłumaczony na języki obce, jest w stanie obronić się pod każdą szerokością geograficzną i oczarować czytelnika. Koronkiewicz sięga do źródeł pieśni i poezji nieoddzielonych jeszcze od magii, wyprowadza ją z żywiołów.
Cieszy, że „Szamanka” doczekała się drugiego wydania, co w polskiej poezji współczesnej niemal się nie zdarza.
Obie książki mają mocny rys epifanijny. Narratorowi powieści Lebiediewa i podmiotowi lirycznemu wierszy Koronkiewicz świat się objawia w całej mocy, zachwycie i grozie, w wielu naraz aspektach, w sposób gęsty i esencjonalny. Siła obu utworów stąd wynika. Warto więc zanurzyć się w obrazy skreślone piórem obojga autorów. Zostaną z nami na długo, mam wrażenie, że na zawsze.
Siergiej Lebiediew, Granica zapomnienia, tłum. Grzegorz Szymczak, Wydawnictwo Claroscuro 2018.
Justyna Koronkiewicz, Szamanka, Seria Wydawnicza Grupy Literycznej NA KRECHĘ, Poznań 2016.