Wyszukiwanie

:

Treść strony

Literatura

Śledzenie wolnorynkowych słabości, czyli notatki na marginesach „Języka neoliberalizmu” Tomasza Markiewki

Autor tekstu: Rafał Derda
06.05.2018

Parę miesięcy temu Tomasz Markiewka, pracownik naukowy, publicysta oraz członek partii Razem, opublikował w ramach wydawanej przez Uniwersytet Mikołaja Kopernika serii „Polityka w kulturze” książkę pt. „Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka i media”. Pozycja ta w obszerny sposób zajmuje się problemem dyskursu neoliberalnego. Autora najbardziej interesuje oddziaływanie wyżej wymienionego dyskursu na rozumienie trzech pojęć, a mianowicie wolności, człowieka oraz rynku. Mimo tego rozsądnego samoograniczenia lektura „Języka neoliberalizmu” poddaje nam również inne inspirujące tropy dotyczące wolnorynkowego światopoglądu. Pojawiają się one w książce Markiewki na marginesie głównego wywodu, a jednocześnie mogą być one interpretowane jako coś w rodzaju podskórnego nurtu przenikającego całość pozycji. Pisząc ten tekst, oparłem się w całości na przykładach oraz cytatach z książki Markiewki, jednocześnie pokusiłem się o własną interpretację zawartych w pozycji kwestii. Pierwszą taką kwestią jest problem przezroczystości neoliberalnego dyskursu.

Markiewka bezpośrednio poświęca zjawisku przezroczystości neoliberalizmu jedynie część zakończenia swojej książki, jednakże rozważania na ten temat są pośrednio widoczne we wszystkich jej fragmentach. Charakterystyczną cechą, którą można zauważyć w przytoczonych przez autora wypowiedziach, jest to, że neoliberałowie nigdy nie określają siebie tym mianem. Czasami ta praktyka przejawia się w sposób dosyć kuriozalny, jak jest to w przypadku tytułu książki napisanej przez Janusza Lewandowskiego. W pierwszym jej wydaniu, z roku 1989, tytuł brzmiał: „Neoliberałowie wobec współczesności”. Podobnie było ze wznowieniem tej pozycji z roku 1991. Tymczasem w wersji z roku 2013 książka nosi tytuł: „Liberalizm a współczesność”, jakby te same idee i przekonania nagle zaczęły poddawać się zupełnie innej definicji.

Godnym zastanowienia wybiegiem jest również unikanie jasnego określania swoich ideologicznych pozycji przez publicystów neoliberalnych mediów. Prezentują się oni nie jako przedstawiciele jednej z istniejących stron sporu, ale jako ci, którzy powołują się na tzw. zdrowy rozsądek. Konsekwencją tego zabiegu jest właśnie omawiana przezroczystość neoliberalnego dyskursu, w którym zakłada się, że domyślnym sposobem funkcjonowania społeczeństwa jest porządek wolnorynkowy, tak bardzo dominujący, że nie ma potrzeby, by nadawać mu nazwę. Do dopełnienia omawianego efektu niezbędni są również ci, którzy „zdrowego rozsądku” nie posiadają, czyli oponenci danego publicysty. Osoby o odmiennych poglądach nazywane są przez neoliberalnych dziennikarzy „lewicowymi etatystami”1, ludźmi o „mentalności sowieckiego działacza2, „wrogami wolności”3, czy też osobami, „którym nic się w życiu nie chce”4. Należałoby zadać sobie pytanie, czy paternalistyczny, a nawet obraźliwy ton, który możemy znaleźć w powyższych wypowiedziach, powinien mieć miejsce w debacie publicznej. Odpowiedź jest oczywista, nie powinien, natomiast nie o debatę tym publicystom chodzi. Sposób pisania, jaki wybrali, jest bowiem kolejnym zabiegiem, który ma za zadanie odwrócenie uwagi od miałkości i ekstremalnej jednowymiarowości wyznawanej przez nich ideologii. Jest to drugi przewijający się przez „Język neoliberalizmu” motyw.

Podczas debaty dotyczącej omawianej książki Roman Kurkiewicz, który był jednym z dyskutantów, stwierdził, że praca Tomasza Markiewki jest o tyle cenna, ponieważ podczas analizy neoliberalnego dyskursu zachodzi jego neutralizacja. W stwierdzeniu tym jest wiele racji, ponieważ im bardziej wgłębiamy się w podstawy filozoficzne neoliberalizmu, tym bardziej obnażają się jego słabości. Bardzo dobrze widać to, gdy przytoczone zostają cytaty z głównych myślicieli akademickich tego nurtu, tj. Friedricha Hayeka oraz Miltona Friedmana. Okazuje się, że bezzasadne wartościowanie widoczne w poprzednim akapicie nie dotyczy jedynie neoliberalnych dziennikarzy. W „Języku neoliberalizmu” możemy znaleźć niezmiernie zajmujący cytat z Hayeka:

Gdy przyglądamy się bliżej uzasadnieniu tych żądań [do sprawiedliwszego podziału dochodów – T. S. M.], stwierdzamy, że wypływają one z niezadowolenia, jakie sukcesy niektórych ludzi wywołują często u tych, którym się gorzej powiodło, czyli mówiąc bez ogródek, z zawiści5.

Hayek przywołuje również w swoim dziele wywód Anthony’ego Crosslanda i powołując się na niego, nazywa zwolenników równiejszej dystrybucji dóbr mianem „nieudaczników” (w oryginale failures). Co ciekawe, cytowane fragmenty pochodzą z książki „Konstytucja wolności”, dzieła wydanego pierwotnie przez Chicago University Press, instytucję bądź co bądź naukową. Widać posiłkowanie się uproszczoną do granic możliwości, domorosłą psychologią spełnia standardy naukowe neoliberalnej akademii.

Podobnie ma się sprawa z używaną przez Hayeka terminologią. Markiewka przytacza fragmenty „Indywidualizmu i porządku ekonomicznego”, gdzie podaje stosowane przez Hayeka rozróżnienie na „prawdziwy” oraz „fałszywy” indywidualizm6. Pierwszy opiera się na założeniu, że „jedyną drogą do zrozumienia zjawisk społecznych jest zrozumienie działań podejmowanych przez jednostki, działań nakierowanych na innych ludzi i uzależnionych od ich oczekiwanego zachowania”7. Drugi polega na wierze w to, że ludzie są w stanie racjonalnie kierować procesami społecznymi. Jak już wspomniałem na początku, kluczem jest tutaj używana terminologia. Pejoratywny „fałszywy” użyty przy opisie poglądu, z którym Hayek się nie zgadza, ustawia dalszy wywód w sposób zupełnie arbitralny i pozbawiony naukowych podstaw. Indywidualizm prawdziwy jest dla Hayeka prawdziwy, ponieważ on tak stwierdził, nie mamy tutaj żadnej próby ustalenia wspólnego konsensusu co do „prawdziwości” danej rzeczy. Subiektywne wartościowanie w opisie zjawisk społecznych jest wątpliwą praktyką naukową, raczej należy szukać jej w sferze ideologicznej propagandy. Markiewka, w odróżnieniu ode mnie, powstrzymuje się od jednoznacznej oceny przytaczanych przez siebie fragmentów, jednakże sama ich analiza pokazuje dobitnie, jak wątpliwe intelektualnie są filozoficzne podstawy neoliberalizmu. Podczas lektury omawianej pozycji niejednokrotnie ma się wrażenie, że neoliberalny światopogląd to niezwykle spłycona oraz jednowymiarowa wizja świata. Dokonane przez Markiewkę studia nad wspomnianą wcześniej triadą pojęć wolność-człowiek-rynek to potwierdzają.

Nie jest moim celem szczegółowa analiza wszystkich wątków poruszanych przez autora, dlatego podam jedynie najbardziej jaskrawe przykłady autokompromitacji neoliberalnego dyskursu. W rozdziale dotyczącym wolności znalazłem taką oto opinię autorstwa Miltona Friedmana, pochodzącą z jego „Kapitalizmu i wolności”. Twierdzi on, że obywatel, zmuszony oddawać 10% swojego dochodu na rzecz emerytury, traci odpowiadającą tym 10% część swojej wolności8. Przerażający w tej opinii jest zakres, w jakim Friedman uzależnia wolność od dochodu. Świat według Friedmana to świat, w którym drugorzędne jest zaistnienie sfer wolności, do której nie potrzebujemy pieniędzy, jak np. wolność do zrzeszania się, wolność do wyboru przyjaciół, czy też wolność do przyjmowania oraz udzielania bezinteresownej pomocy. Friedman nie wyraża tego wprost, ale proponowana przez niego hierarchia wartości proponuje świat, w którym największą wolnością jest wolność do bronienia swoich dóbr za wszelką cenę. Taka wersja wolności gloryfikuje chciwość i wystarczy jedynie przypomnieć sobie niemoralne praktyki z Wall Street, by zobaczyć, jaki plon wydało zasiane przez Friedmana ziarno.

Podobnie sprawa ma się z neoliberalnym opisem charakteru istoty ludzkiej. Poglądy Hayeka, Friedmana oraz będącego ich uczniem Balcerowicza Markiewka określa jako poglądy esencjalistyczne oraz indywidualistyczne. Oznacza to, że neoliberalni myśliciele stoją na stanowisku, że pozycja danej osoby wynika głównie z jej wrodzonych cech, a ewentualny sukces zawdzięczają oni ciężkiej pracy, w której wyżej wymienione cechy mają pomóc. W „Języku neoliberalizmu” możemy przeczytać cytat z książki „Odkrywając wolność” Leszka Balcerowicza, gdzie stwierdza on, że: „ludzie mają jakieś trwałe i uniwersalne właściwości, które wewnętrznie sterują ich decyzjami”9. Balcerowicz odrzuca również teorie stwierdzające, że umysł ludzki jest organem plastycznym, podlegającym podczas swojego istnienia zmianom10. Opinie Balcerowicza można porównać do maksymalnie uproszczonej współczesnej wersji kalwińskiego determinizmu. Jeżeli udało się tobie, to musiałeś posiadać cechy, które ten sukces tobie zapewniły. Jeżeli jest inaczej, to najwidoczniej takich cech nie posiadałeś.

W kwestii poglądu na istotę ludzką warto przywołać również następujący cytat z Friedmana:

„Każdy wolny człowiek zakłada, że państwo to zbiór jednostek, które razem to państwo tworzą – z tej definicji nie wynika, by cokolwiek znajdowało się nad lub pod tymi jednostkami”11.

Zauważalna jest tutaj podwójna manipulacja. Po pierwsze, przyjęty przez Friedmana punkt widzenia umniejsza wagę takich zachowań jak budowanie wspólnoty, rozwijanie więzi społecznych czy też identyfikacji ze swoją grupą zawodową. Friedman pośrednio przedkłada społeczeństwo egoistów nad społeczeństwo wspomagające proces socjalizacji, niezbędny do właściwego rozwoju empatii. Po drugie, według powyższego cytatu, „wolnym” człowiekiem może być tylko indywidualista. Idąc tym tropem, każdy, kto wierzy, że powinien służyć czemuś większemu niż własna korzyść, jest wrogiem wolności. Można mieć poważne wątpliwości, czy jest tak rzeczywiście.

Jeżeli chodzi o trzecie opisywane przez Markiewkę pojęcie, tj. rynek, to największą słabością myśli neoliberalnej są tutaj inklinacje w stronę myślenia magicznego. Jest to kolejny ciekawy motyw przewijający się przez strony „Języka neoliberalizmu”. W szeregu przykładów możemy w książce zauważyć, jak neoliberałowie, rzekomi obrońcy zdrowego rozsądku, niepokojąco często odwołują się w swoim rozumowaniu do elementów irracjonalnych. Pierwszym takim elementem jest opisywanie rynku jako spontanicznie tworzącego się porządku. W „Języku neoliberalizmu” znajdujemy następujący cytat z Hayeka:

„By zrozumieć naszą cywilizację, należy uznać, że rozszerzony ład nie był rezultatem ludzkiego projektu czy zamiaru, lecz powstał samorzutnie”12.

Warte omówienia są tutaj dwie kwestie. Pierwszą jest pojęcie „rozszerzonego ładu”. Według Hayeka to kapitalizm jest tym ładem. Biorąc pod uwagę przekonanie Hayeka, że ludzie nie są w stanie kontrolować złożonych systemów ekonomiczno-społecznych, wspomniany ład staje się ładem nadrzędnym, siłą, której zarówno jednostka, jak i całe społeczeństwo musi się poddać. Po drugie, ład ten powstał „samoistnie” (w oryginale naturally). Hayek jako esencjalista pomija rolę czynników kulturowych w tworzeniu warunków ekonomicznych, ignoruje on również problem używania ekonomii do utrwalania opresyjnych stosunków społecznych. Rozszerzony ład Hayeka zawieszony jest w historycznej próżni, jego opis jest prawie że kosmogoniczny. Z chaosu wyłania się samoistnie porządkujący wszystko kapitalizm oraz jego najwyższa emanacja w postaci „wolnego rynku”. Emanacja ta kieruje się odwiecznymi, niezmiennymi prawami, którym człowiek nie może i nie powinien się sprzeciwiać, ponieważ jest ona nie tylko wszech-potężna, ale i wszech-rozumna. Takie zrównania rynku z siłami natury bardzo dobrze widać w cytowanych przez Markiewkę tekstach polskich publicystów głównego nurtu. Dominika Wielowieyska w artykule opublikowanym w kwietniu 2015 roku przez „Gazetę Wyborczą” stwierdza:

„Czy nam się to podoba, czy nie, rynek pracy będzie wymagał od nas mobilności: nieustannego szukania nowych szans, dokształcania się, zmiany zajęcia”13.

W przytoczonym fragmencie widoczne są wszystkie omówione wyżej elementy. Rynek kieruje się niezmiennymi regułami, do których jednostka musi się dostosować. Opis rynku staje się również dosyć mocno spersonalizowany. Ten zabieg widzimy również w innych tekstach neoliberalnych publicystów. W tekście „Budżet padnie ofiarą polityki?” Witolda Gadomskiego („Gazeta Wyborcza” 6 sierpnia 2015 roku)14 rynek „wątpi” w zdolność rządzących do utrzymania stabilności finansów i „zażąda” wyższego oprocentowania pożyczek dla rządu. U tego samego publicysty możemy przeczytać, że „politycy chcą znowu oszukać rynek”15. Na podstawie powyższych przykładów można by wysnuć teorię, że wyżej wspomniani dziennikarze stosują retorykę, którą nazwałbym „szamanistyczną”. Jak już zostało wspomniane wcześniej, kapitalizm jest samoistnym ładem, siłą natury, której jednostka nie jest w stanie kontrolować i wobec której jest bezradna. Jedyną nadzieją wobec tego stanu rzeczy jest wiara w mądrość neoliberalnych ekonomistów, szamanów stojących na zgodności ludzkich zachowań z wymaganiami tej siły, którzy jako jedyni zdolni są odczytywać oznaki jej niezadowolenia oraz składać ofiarę w postaci polityki austerity. Po raz kolejny możemy zauważyć, jak uproszczoną, a nawet prymitywną wizję świata proponuje nam ideologia neoliberalna.

„Język neoliberalizmu” to pozycja wielowątkowa, dzięki czemu może ona być inspirująca na wielu poziomach. Należy zaznaczyć, że omawiane w tekście kwestie są jedynie wyrywkiem, notatkami na marginesie poczynionymi przez czytelnika. Warto samemu sięgnąć po tę książkę, by potwierdzić swoje intuicyjne podejrzenia co do istoty neoliberalnego dyskursu, pogłębić i/lub uporządkować swoją wiedzę na ten temat, czy chociażby miło i owocnie spędzić czas na lekturze rzeczy mądrej, przekonywującej i sprawnie napisanej pozycji.

 

 

1 Wróblewski, T. (2015), Wyczynowy socjalizm, „Wprost”, 26 lipca. Za: Markiewka, T. „Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka, media”, s. 135.

2Balcerowicz, L. (2014), Trzeba się bić. Za: Markiewka, T. „Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka, media”, s. 119.

3 Maziarski, W. (2014), Kto ma spadać do Rosji, Kto do Izraela, a kto na Kubę, „Gazeta Wyborcza”, 31 lipca. Za: Za: Markiewka, T. „Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka, media”, s. 143.

4 Markiewka, T. „Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka media.”, s. 195.

5 Hayek von F.A. Konstytucja wolności (2006), str. 102. Za: Markiewka, T. „Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka media”, s. 120.

6 Markiewka, T. „Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka media”, s. 168.

7 Hayek von F.A „Indywidualizm i porządek ekonomiczny” str. 11. Za: Markiewka, T. „Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka media,” s. 168.

8 Friedman, M., Kapitalizm i wolność, tłum. B. Sałbut, Gliwice. Za: Markiewka, T., Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka i media, s. 111.

9 Balcerowicz, L. (red.), Odkrywając wolność. Przeciw zniewoleniu umysłów, Poznań, str. 49. Za: Markiewka, T., Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka i media, s. 165.

10 Balcerowicz, L. (red.) Odkrywając wolność. Przeciw zniewoleniu umysłów, Poznań, str. 49-50. Za: Markiewka, T., Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka i media, s. 165.

11 Friedman, M., Kapitalizm i wolność, tłum. B. Sałbut, Gliwice. Za: Markiewka, T., Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka i media, s. 167.

12 Hayek von, F.A., Zgubna pycha rozumu. O błędach socjalizmu, tłum. M. i T. Kunińscy, Kraków. Za: Markiewka, T., Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka i media, s. 201.

13 Wielowieyska, D. (2015) Krótkiej kołdry starczy dla wszystkich, „Gazeta Wyborcza” . Za: Markiewka, T., Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka i media, s. 233.

14 Gadomski, W. (2015), Budżet padnie ofiarą polityki?, „Gazeta Wyborcza”, 6 sierpnia, http://wyborcza.l/1,155290,18512192,budzet-padnie-ofiara-polityki.html. Za: Markiewka, T., Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka i media, s. 229.

15 Gadomski, W. (2016), Politycy chcą znowu oszukać rynek, „Gazeta Wyborcza”, 14 lipca, http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,20400712,politycy-chca-znowu-oszukac-rynek.html. Za: Markiewka, T., Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka i media, s. 229.

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry