Wyszukiwanie

:

Treść strony

Literatura

Kapitalizm marnotrawny i nieracjonalny, czyli na temat „Społeczeństwa, w którym zwycięzca bierze wszystko” Roberta H. Franka i Philipa J. Cooka

Autor tekstu: Rafał Derda
09.09.2017

Mam dla państwa dwie wiadomości. Pierwsza jest wprost znakomita. Produkt światowy brutto w XXI wieku wzrósł prawie dwukrotnie, z 41 do 77 trylionów dolarów1. Druga jest mniej zachęcająca. Szansa na to, że w jakimś istotnym stopniu będą państwo beneficjentami tego wzrostu, jest znikoma. W obecnym neoliberalnym kapitalizmie „więcej” wcale nie oznacza więcej dla wszystkich, co łatwo można zauważyć, śledząc powiększające się nierówności dochodów. Zjawisko to nie dotyczy jedynie tzw. krajów trzeciego świata, jest to ogólny trend, zauważalny również w krajach ekonomicznie zaawansowanych. W latach 70. XX wieku 1% najbogatszych posiadał około 7% bogactwa Stanów Zjednoczonych. Obecnie współczynnik ten wynosi prawie 20%2. Jeżeli weźmiemy pod uwagę statystyki dotyczące całego świata, to liczby stają się jeszcze bardziej przygnębiające. W 2000 r. 1% najbogatszych posiadał 40% globalnych zasobów, natomiast 50% ludzkiej populacji posiadało ich mniej niż 1%3. Ostatnie 17 lat pogłębiło ten trend. W tym roku ogłoszono, że 8 osób posiada tyle samo, co biedniejsza połowa ludzkości4.

Globalne nierówności oznaczają globalne kłopoty. To bieda i często będąca jej konsekwencją wojna powoduje masową migrację mieszkańców Południa. Przepaść między najbogatszymi a najbiedniejszymi jest również źródłem resentymentu, na którym żeruje niszczący demokrację prawicowy ekstremizm. Nie da się ukryć, że ludzkość staje obecnie przed problemami, których nawet nie potrafiła sobie wyobrazić kilka dekad wcześniej. Wydane przez Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika „Społeczeństwo, w którym zwycięzca bierze wszystko” Roberta H. Franka i Philipa J. Cooka próbuje odpowiedzieć na pytanie, jak powstały takie a nie inne mechanizmy ekonomiczne oraz podaje propozycje wyjścia z obecnego impasu.

Pierwszą rzeczą, która zastanawia przy lekturze omawianej pozycji, to data oryginalnego wydania. Okazuje się, że „Społeczeństwo, w którym zwycięzca bierze wszystko” zostało opublikowane w USA w roku 1995, czyli ponad 20 lat temu. Nie śmiem podejrzewać Cooka i Franka o zdolności profetyczne, po prostu dane dotyczące zwiększających się nierówności były zastanawiające już na początku lat 90. Autorzy podają, że w latach 1979-1989 górny 1% zarabiających podwoił swoje bogactwo, podczas gdy dochody 20% najgorzej zarabiających zmniejszyły się w tym czasie o 10%5. Można na tej podstawie wywnioskować, że tzw. efekt Mateusza, czyli mechanizmy powodujące, że bogaci się bogacą, a biedni stają się coraz biedniejsi, nie zaczęły się wraz z kryzysem 2008 r., ale były systemową częścią wprowadzanego pełną parą w latach 80. neoliberalnego kapitalizmu. Autorzy proponują teorię, według której obecny kapitalizm przyniósł ze sobą istotną zmianę w mentalności. Zmiana ta polegała głównie na bardzo intensywnym zaostrzeniu zasad zdobywania dochodu. Cook i Frank bardzo pieczołowicie dokumentują, jak zasada „zwycięzca bierze wszystko” wypaczyła funkcjonowanie zachodniej kultury, sportu oraz edukacji. Szczególnie ciekawe są wyniki ich badań dotyczące edukacji uniwersyteckiej. Warto zapoznać się z nimi bliżej, ponieważ działające tam mechanizmy są symptomatyczne dla wszystkich dziedzin życia, w których wprowadzane są zasady neoliberalnej ekonomii kapitalistycznej.

Amerykańskie uniwersytety są bardzo mocno sprywatyzowane i jest to pierwszy ważny fakt, który musimy wziąć pod uwagę, analizując wpływ neoliberalnego kapitalizmu na współczesne szkolnictwo wyższe w USA. Uzależnienie istnienia danej placówki edukacyjnej od ilości czesnych oraz datków prywatnych sponsorów doprowadziło do sytuacji ostrej konkurencji pomiędzy amerykańskimi uniwersytetami, co zamieniło je w instytucje bardziej komercyjne niż edukacyjne. Presja na przyciąganie do siebie największej ilości najlepszych studentów spowodowała, że w latach 80. amerykańskie uniwersytety poczyniły znaczące inwestycje - inwestycje, które zdaniem Cooka i Franka były inwestycjami niepotrzebnymi oraz szkodliwymi społecznie. Przede wszystkim skupiono się na pozyskiwaniu na uczelniach osób znanych, a niekoniecznie merytorycznie przygotowanych do prowadzenia zajęć. W książce przytoczone są przykłady zatrudniania na jeden semestr takich osób jak żona prezydenta Egiptu Sadata, która otrzymała za serię wykładów 300 tysięcy dolarów, czy też Howard Simons, były naczelny „Washington Post”, który posiadł gażę 45 tysięcy dolarów za prowadzenie zajęć przez jeden dzień w tygodniu6. Nierozsądne przeinwestowanie objęło również sferę sportu akademickiego, który wraz z nastaniem neoliberalizmu coraz bardziej zaczął przypominać sport zawodowy. W rozgrywkach akademickich większą rolę zaczęły odgrywać pieniądze niż duch rywalizacji. Miało to swoje porażające ekonomiczne konsekwencje. Cook i Frank przytaczają dane zgromadzone przez dziennikarza Murraya Spelbera, który stwierdził, że:

(…) wśród 802 członków NCAA (National Collegiate Athletic Administration), 493 członków NAIA (National Association of Intercollegiate Athletics) oraz 1050 niestowarzyszonych junior college’ów, tylko od 10 do 20 programów sportowych dostarcza stałego acz małego dochodu, a każdego roku jeszcze 20-30 wychodzi na zero bądź zarabia. Reszta – ponad 2,3 tys. instytucji – traci od kilku dolarów do kilku milionów rocznie (Spelber 1990:2)7.

Dodając do tego wszystkiego naturalne inwestycje w infrastrukturę, uniwersytety generowały olbrzymie koszty, które zgodnie z neoliberalną ekonomiką musiały być pokryte przez ich „klientów”, tj. studentów. Spowodowało to gwałtowny wzrost czesnego. Porównując koszt wyższej edukacji w latach 70. oraz 90., wzrosły one o 248%. By uzyskać dające szanse na karierę wykształcenie, młody Amerykanin musiał zaciągnąć kredyt. Biorąc pod uwagę, że bez wykształcenia akademickiego znalezienie dobrze płatnej pracy graniczy z niemożliwością, większość młodych Amerykanów zadłużała się, mając nadzieję na świetlaną przyszłość. Obecnie zadłużenie związane z kredytami studenckimi wynosi 1,4 tryliona dolarów8. Dług ten jest dużym obciążeniem dla gospodarki USA, nie mówiąc już o pokoleniu millenialsów, dla których kredyt studencki oznacza znaczące ograniczenie możliwości rozwoju.

Według propagowanej przez neoliberałów teorii skapywania wzrost w globalnym dochodzie miał pomagać wszystkim. Było to metaforycznie obrazowane przez powiedzenie: „przypływ podnosi wszystkie łodzie”. Rzeczywistość pokazuje jednak, że najmniejsze łodzie nie są przez wspomniany przypływ podnoszone, a zatapiane. Wydana w serii „Polityka w kulturze” książka jest pozycją znaczącą z tego prostego powodu, że daje logiczną i wiarygodną odpowiedź na pytanie, dlaczego współczesny, neoliberalny kapitalizm nie jest systemem korzystnym. Jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście się, jak to się dzieje, że z roku na rok pracujecie coraz więcej, a jednocześnie wasza jakość życia nie wzrasta w zauważalny sposób, to „Społeczeństwo, w którym zwycięzca bierze wszystko” jest świetnym punktem wyjścia do autorefleksji. Ostatnie kilka dekad stworzyło nowy świat, w którym doszło do fetyszyzacji efektywności i w którym zwyciężył przesadny kult rywalizacji. Konsekwencją tej zmiany jest społeczeństwo, w którym każdy z każdym konkuruje, nikt nikomu nie ufa, a szanse na godne życie mogą zostać zniszczone w przeciągu jednego dnia tylko dlatego, że komuś innemu nie powiodła się spekulacja finansowa. Na szczęście Frank i Cook nie poprzestają tylko na stawianiu diagnozy, ale proponują również działania mające poprawić sytuację. Najbardziej przekonywującym dla mnie postulatem umieszczonym w pozycji jest kwestia ograniczania sfer nierówności. Jest to idea zaczerpnięta z myśli Michaela Walzera, który zauważa, że wyłączenie pewnych sfer życia społecznego, takich jak np. lecznictwo czy też edukacja, z neoliberalnego wyścigu szczurów tworzy nie tylko bardziej równe, ale i bardziej harmonijne społeczeństwo9. Pamiętajmy, że efektywność w prywatnej służbie zdrowia nie jest liczona liczbą wyleczonych pacjentów, ale ilością pozyskanych od pacjentów pieniędzy. Warto po prostu mieć na tyle zdrowego rozsądku oraz instynktu samozachowawczego, by zrozumieć, że tak pojmowana konkurencyjność nie ma nic wspólnego z dobrem społecznym.

 

5 Robert H. Frank, Philip J. Cook, „Społeczeństwo, w którym zwycięzca bierze wszystko”, str. 27.

6 Robert H. Frank, Philip J. Cook, „Społeczeństwo, w którym zwycięzca bierze wszystko”, str. 216.

7 Robert H. Frank, Philip J. Cook, „Społeczeństwo, w którym zwycięzca bierze wszystko”, str. 181.

8 https://studentloanhero.com/student-loan-debt-statistics/. Dla porównania budżet Polski wynosi 324 miliardy złotych, czyli mniej niż 100 mld dolarów.

9 Więcej na ten temat można przeczytać np. w książce „Sfery sprawiedliwości” tego autora.

 

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry