Wyszukiwanie

:

Treść strony

Literatura

„Królestwa mięsa i tłuszczu”, czyli na temat „Społeczeństwa bez mięsa” Jarosława Urbańskiego

Autor tekstu: Rafał Derda
03.07.2017

Kiedy przeszedłem na wegetarianizm, bardzo często pytano mnie, dlaczego nie jem mięsa. Zauważyłem wtedy jedną ciekawą rzecz, a mianowicie, że odwrotne pytanie, tj. „a dlaczego ty jesz mięso?” jest uznane w naszej kulturze za coś dziwnego, a nawet niegrzecznego. Dieta oparta na produktach zwierzęcych jest w późnym kapitalizmie dietą domyślną, wegetarian jest dramatycznie mało, nawet w krajach Zachodu stanowią nie więcej niż kilka procent społeczeństwa1. Mimo że możemy tego nie zauważać, nasza dieta ma wpływ nie tylko na nasze zdrowie czy też styl życia, ale na całokształt relacji społecznych, ekonomicznych i kulturowych naszego otoczenia. W Polsce nie było dotychczas pozycji, która kompleksowo zajęłaby się wyżej wspomnianymi powiązaniami. Na szczęście wydane niedawno „Społeczeństwo bez mięsa” Jarosława Urbańskiego zapełnia tę lukę2.

Książka Urbańskiego ważna jest z paru powodów. Po pierwsze, rozprawia się z paroma pokutującymi w naszym społeczeństwie mitami dotyczącymi popularności diety mięsnej w przeszłości. Wszyscy pamiętamy ilustracje w książkach na temat prehistorii, które przedstawiały naszych przodków polujących w grupie na mamuty. Autor omawianej pozycji przytacza przekonywujące obliczenia, które wskazują na to, że nasi protoplaści byli raczej koczownikami żywiącymi się wygrzebanymi z ziemi jadalnymi korzeniami niż mięsożernymi myśliwymi. Teorie Urbańskiego są spójne z innymi ustaleniami współczesnych antropologów, np. z teorią symultanicznego udomowienia ludzi przez rośliny, z którą można zapoznać się w popularnej książce „Sapiens” Yuvala Noaha Harariego3. W świetle tych teorii tzw. rewolucja rolnicza staje się powolną racjonalną ewolucją, w której udoskonalano jedynie dominujące wcześniej sposoby zdobywania pożywienia, a nie nagłym społecznym przewrotem, jak to wcześniej postulowała antropologia. Podobnie sprawy mają się z czasami nam bliższymi. Urbański porównuje i udoskonala obliczenia historyków i jednoznacznie udowadnia, że ilość spożywanego przez ludzkość mięsa była o wiele mniejsza niż jest to ogólnie przyjęte. Prowadzi nas to do następnej części książki, a mianowicie fragmentów, które badają zależności między rozwojem kapitalizmu a coraz to większą popularnością diety mięsnej.

„Społeczeństwo bez mięsa” bardzo zgrabnie i wiarygodnie pokazuje, w jaki sposób zabijanie zwierząt wpisywało się w rozwój systemu kapitalistycznego. Szczególnie interesujący z naszego lokalnego punktu widzenia jest rozdział „Królestwa mięsa i tłuszczu”. Ta część książki zajmuje się kwestią przemysłu mięsnego na ziemiach polskich, ze szczególnym uwzględnieniem tego, jak nasze umiejscowienie na peryferiach światowego handlu miało wpływ na sposób produkcji żywności. Oprócz tego, że byliśmy spichrzem Europy, mieliśmy też swój udział w eksporcie mięsa i Urbański bardzo przystępnie i przekonywująco pokazuje, jak te stosunki produkcji przełożyły się na powstanie w pierwszej Rzeczpospolitej niewolniczego systemu pańszczyzny. Oczywiście, nie tylko Polska była ofiarą popytu, który powstawał w krajach rodzącego się kapitalizmu. W dalszej części książki możemy znaleźć równie zajmujące fragmenty dotyczące tego, jak postępy w udoskonalaniu kuśnierstwa zniszczyły biosystemy Syberii oraz Ameryki Północnej i stworzyły stosunki społeczne, których negatywne efekty rdzenni Amerykanie oraz ludy azjatyckiej części Rosji odczuwają do dziś.

Ostatnia część „Społeczeństwa bez mięsa” poświęcona jest wpływowi nowoczesnej, przemysłowej hodowli zwierząt na nasze życie. Poruszany jest tutaj bardzo ważki problem moralności traktowania żywych istot jako li tylko biomasy. Urbański uznaje taką postawę za jednoznacznie negatywną, co nie dziwi, gdy czytamy zawarte w książce opisy warunków, w jakich obecnie trzymane są zwierzęta przeznaczone do uboju. Urbański nie zapomina również o niekorzystnym wpływie, jaki chowanie zwierząt ma na środowisko naturalne, ale również wspomina o kwestii mniej znanej, tj. o tym, jak spekulacje na rynku żywnościowym doprowadzają do wzrostu biedy i nierówności. Co ciekawe, przytoczone przez niego dane pokazują, że współczesna tendencja do całkowitego urynkowienia obrotu żywnością i nieodmiennie związane z tym wahania cenowe mają wpływ na powstawanie rejonów ubóstwa również w tzw. krajach rozwiniętych.

„Społeczeństwo bez mięsa” to ważna pozycja. Przede wszystkim jej autor niezwykle skrupulatnie przebadał interesujący go temat, czego najlepszym dowodem jest ostatnia, dwudziestoparostronicowa część książki, poświęcona wykorzystanym w niej źródłom. Ilość informacji, z którymi można się zapoznać w omawianym tytule, jest imponująca, a autorowi należy się szacunek za to, w jaki sposób wyselekcjonował najważniejsze fragmenty przytaczanych prac historycznych i socjologicznych. Dosyć oczywisty, chronologiczny porządek pracy nie sprawia bynajmniej, że książka staje się nudna, wprost przeciwnie, dzięki temu możemy zauważyć proces, w jakim mięsożerność wiązała się z najciemniejszymi stronami ludzkiej ekonomii. Uważne prześledzenie przeprowadzonego tutaj logicznego wynikania daje faktograficzne wsparcie tym, którzy intuicyjnie wiązali ludożerczą stronę kapitalizmu z mięsożerną kulturą, natomiast dla osób nowych w temacie może być to lektura odkrywcza, a nawet zmieniająca w dużym stopniu sposób patrzenia na dzisiejsze nawyki żywieniowe. Ostatnią ważną kwestią, którą zauważam, jest to, że Urbański wyprowadza dyskurs wegetariański z przestrzeni emocji na tereny naukowości. Dzięki temu osoba niejedząca mięsa dostaje racjonalne argumenty, które mogą być podstawą do walki o lepszy świat, świat bez przemocy wobec zwierząt oraz nierówności i niesprawiedliwości wśród ludzi.

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry