W lutym ukazała się w Polsce, w przekładzie Tomasza S. Gałązki, książka Behrouza Boochaniego „Tylko góry będą ci przyjaciółmi”. Świadomie używam określenia „książka”, gdyż utwór kurdyjskiego autora trudno gatunkowo przyporządkować. Ma cechy powieści, dziennika więziennego, traktatu politycznego, reportażu ze współczesnego piekła dopełnionego zrytmizowaną prozą poetycką.
Autor, Behrouz Boochani, jest irańskim Kurdem, pisarzem, dziennikarzem, naukowcem, publicystą, reżyserem filmowym, laureatem licznych międzynarodowych nagród, gościnnym wykładowcą Sydnejskiego Ośrodka Migracji Azjatyckich i Pacyficznych, uchodźcą.
Jego książka dotyczy doświadczenia uchodźcy, napisana została w australijskim obozie na wyspie Manus w Papui-Nowej Gwinei, gdzie zbiegły z Iranu autor, przebywał prawie pięć lat.
Jej sposób powstawania był specyficzny i możliwy dzięki przemyconemu do więzienia telefonowi komórkowemu i komunikatorowi WhatsApp. Fragmenty, tworzone w języku farsi, Boochani wysyłał do przyjaciela, Omida Tofigahiana, działacza społecznego i filozofa. Tofigahian zaś tłumaczył przesłane partie tekstu na język angielski. Polski przekład jest więc zapośredniczony z języka angielskiego, co stanowiło dodatkową trudność dla polskiego tłumacza, bo jak pisze w notce Tomasz S. Gałązka, „biorąc się zatem za przekład z przekładu, mamy oryginał obrośnięty już czyjąś interpretacją, której nie da się zignorować ani precyzyjnie usunąć”. (s. 13.)
W polskim odbiorze Boochaniego ważniejsza stała się geneza utworu od jego treści. Większość piszących o nim - mam odwagę stwierdzić, bez rzetelnej lektury - zajmowało się bardziej cudem WhatsAppa niż tym, co zostało za jego pośrednictwem przekazane. Siłą rzeczy była to percepcja powierzchowna.
„Tylko góry będą ci przyjaciółmi” to tekst trudny, wymagający uważnej, niespiesznej lektury, nie da się go przyswoić błyskawicznie. Odsyła do repetycji innych tekstów, choćby (w moim wypadku) prac Zygmunta Baumana na temat ludzi zbędnych, odpadów ludzkich i „posłańców złej nowiny”.
Boochani nie wybierał trudnej drogi imigranta jako sposobu na poprawę życia. Jako kurdyjski intelektualista, piszący o systemie kyriarchalnym, w rządzonym przez fanatyków religijnych Iranie, nie miał wyjścia, jeśli chciał zachować życie. Pierwsza, nieudana próba podjęta przez niego wiązała się z rozbiciem przemytniczego statku u brzegów Indonezji i doświadczeniem egzystencji nielegalnego imigranta, starającego się uniknąć uwięzienia i deportacji:
„Przetrwałem czterdzieści dni na krawędzi głodu w piwnicy hoteliku w Kendari. (…) Policjanci patrolujący miasto zaglądali w poszukiwaniu nas w każdą mysią dziurę, nieustannie musiałem mieć się na baczności. Każdego schwytanego zamykano w więzieniu, a po paru dniach deportowano. Na samą myśl o takim rozwoju zdarzeń czuję się źle. Konieczność powrotu tam, skąd wyjechałem, oznaczałaby wyrok śmierci.”(s. 53-54).
Druga, tym razem udana, co tylko pozornie wiąże się z poczuciem ulgi i bezpieczeństwa, to przeprawa z Indonezji do Australii na równie wybrakowanym, lichym statku, który rozbija się tuż przed osiągnięciem celu. Australijskie służby, wyłowiwszy rozbitków, umieściły ich w tymczasowym obozie pod gołym niebem na Wyspie Św. Tomasza:
„Posępny strażnik wydaje komplet odzieży każdemu, kto przejdzie etap rozebrania i rewizji, choć zupełnie nie dopasowuje tych strojów do rozmiarów osób. Nie ma wyboru. Musimy nosić co dają. Przechodzę do sąsiedniej klatki. Mam ze sobą odzież kogoś dwa razy większego. T-shirty z żółtego poliestru: przeobrażają nasze ciała, całkowicie nas upokarzają. Siedzimy tam na białych krzesełkach i znów patrzymy tylko na siatkowe ściany.” (s. 122-123).
Stłoczeni w obozie przejściowym uchodźcy jeszcze nie wiedzą, że docelowym miejscem, na wiele lat, stanie się dla nich, uratowanych z katastrofy, więzienie na wyspie Manus:
„Przybyłem do Australii, lecz nagle trafiłem na odległą wyspę, znalazłem się w miejscu, którego nazwy nigdy przedtem nie słyszałem. A teraz chcą robić mi lekcję o moim nowym miejscu zamieszkania. Czy to możliwe, żeby staranie się azyl w Australii mogło skończyć się wygnaniem do miejsca, o którym nic nie wiem? Chcą mnie zmusić do przebywania tutaj, nie mam żadnego wyboru? Jestem przygotowany na to, że wsadzą mnie na statek do Indonezji - to znaczy miejsca, z którego przybyłem. Nie potrafię jednak znaleźć odpowiedzi na pytania, które mnie dręczą. Ewidentnie biorą nas tu w niewolę. Jesteśmy zakładnikami - robią z nas straszak, mamy budzić lęk w ludziach, żeby nie przybywali do Australii. Ale co ja mam wspólnego z tym, czy ktoś inny chce się udać do Australii? Czemu mam być karany za to, że ktoś inny może coś zrobić?” (s. 145).
W miejscu tym wręcz modelowo realizowano badany przez Boochaniego system kyriarchalny czyli szereg systemów rozwiązań wprowadzanych przez społeczeństwa w celu podporządkowania, dominacji i ucisku.
Pozbawieni cech indywidualnych, przebrani w ośmieszające stroje, więźniowie bez winy, poddawani byli przez lata licznym represjom, na pozór nie wyczerpującym definicji przemocy, choć stanowiącym kolejne elementy i etapy przemocy instytucjonalnej.
Dzieło Boochaniego zrodziło się z desperacji i determinacji, stało się jedynym możliwym przejawem oporu i protestu wolnego ducha w bezdusznym świecie. Narrator, wysyłający w świat swoje świadectwo, spędził wiele nocy, ukryty na dachu baraku. Dzięki ukazaniu się jego książki i rozgłosowi, jaki zyskała, mógł w końcu wydobyć się z opresji i skierować uwagę na problem uchodźctwa w naszych czasach.
Autor opuścił więzienie w 2017 roku, gdy władze zamknęły obóz, uznając jego funkcjonowanie za sprzeczne z konstytucją. Status uchodźcy uzyskał jednak dopiero w 2020 r. Obecnie pracuje naukowo na Uniwersytecie Canrerbury w Nowej Zelandii. W 2021 roku był gościem Festiwalu Conrada w Krakowie.
Próżno by jednak szukać jego książki w rocznych zestawieniach recenzentów i blogerów, określających czytelnicze trendy. Ot, uszła uwadze. Tak, jak uchodzi uwadze społeczeństw, los bohaterów tej relacji, potwierdzając smutną prawdę kurdyjskiego porzekadła, że tylko góry…
Behrouz Boochani, Tylko góry będą ci przyjaciółmi, z języka angielskiego przełożył Tomasz S. Gałązka, Warszawa - Wrocław 2021.