Edward Stachura niemal przez całe życie, równolegle do twórczości własnej, tłumaczył z paru języków wiersze i prozę innych autorów. Wyboru dokonywał, kierując się własnym gustem, poziomem znajomości języka oryginału, zachwytem. Nic dziwnego, że w jego translatorskim dorobku najwięcej jest przekładów z języka francuskiego i hiszpańskiego, najbliższych poecie.
O rozmiarach dorobku Stachury - tłumacza daje pojęcie wydany w ubiegłym roku nakładem wydawnictwa KUL tom: „Edward Stachura. Przekłady”. Opracował naukowo tę publikację i opatrzył komentarzem Artur Truszkowski. Jest to dzieło imponujące, zarówno ze względu na rozmiary, jak i ogrom pracy redaktorskiej włożony w odnalezienie, uporządkowanie i przygotowanie do druku oraz opatrzenie komentarzem naukowym tych tekstów. Stachura bronił prawa do własnych wersji przekładów, wdając się w spory z tymi, którzy je kwestionowali. Znana jest tutaj historia jego tłumaczeń Borgesa, odrzuconych przez Wydawnictwo Literackie, i ich żarliwa obrona przez Stachurę, tocząca się na łamach prasy literackiej i odbijająca echem we „Wszystko jest poezja”, przytoczona zresztą w Aneksie omawianej książki.
W tomie przygotowanym przez Truszkowskiego przeważają tłumaczenia poetów, autorów tekstów piosenek i prozaików francuskich (Baudelaire, Brassens, Deguy, Apollinaire, Aznavour, Villon, Michaux, Miron, Zadkine) oraz hiszpańskich i hispanojęzycznych (Borges, Paz, Onetti, Cantú, Cortázar, Indianie grupy językowej náhuatl). Znaleźć można tu także przekłady z języka rosyjskiego (Jewtuszenko, Wozniesieński, Rożdżestwieński, Goff) i angielskiego (Cohen, Indianie Północnoamerykańscy). Tę księgę przekładów otwiera próba zmierzenia się z tekstem „Zuzanny” Leonarda Cohena.
Do niektórych autorów Stachura wracał często, byli dla niego ważni (Borges, Onetti), innych znał osobiście i chciał koniecznie przedstawić polskim czytelnikom (Deguy, Cantú). Jeszcze inni przykuli jego uwagę podobną wrażliwością, powagą poruszanych tematów, formą integralnie sprzężoną z ważką treścią. Mnie najbardziej poruszyło obecne w tej księdze przekładów opowiadanie Marqueza, będące przymiarką do „Stu lat samotności”, a także prozy poetyckie Baudelaire’a, opowiadania Onettiego i pieśni Indian.
Truszkowski w posłowiu pisze o dużej rozpiętości gatunkowej, obecnej w dorobku Stachury - tłumacza; od wierszy i opowiadań poprzez prozę poetycką i teksty piosenek po pieśni ludowe. Twierdzi, że kluczem doboru jest dla poety szlak jego podróży zagranicznych, wyznaczony przez Paryż, Meksyk, Stany Zjednoczone Ameryki Północnej.Nie ukrywa też, że to co udostępnia czytelnikowi, może nie być całością dzieła Stachury w tym zakresie, ponieważ zarówno w jego zapiskach w dziennikach, jak i w listach obecne są wzmianki o tłumaczeniu Valery’ego, Rimbauda, Quirogi, Nerudy, Hughesa oraz planowaniu wydania wyboru piętnastu opowiadań pisarzy iberoamerykańskich i zbioru pieśni Indian. Niestety, ze względu na materialny brak tych utworów, trudno rozstrzygnąć, czy istniały faktycznie, czy pozostały tylko w sferze projektów i planów.
Na świetnej konferencji „Edward Stachura. Formy pamięci, znaki czasu”, zorganizowanej przez UMK w Toruniu w 2015 r., został poruszony wątek przymiarek Stachury do tłumaczenia „Gry w klasy” Cortázara. Jako miłośniczka zarówno Stachury, jak i dzieła fenomenalnego Argentyńczyka, bardzo byłam tym poruszona. W tomie przekładów nie znajduję jednak fragmentów przybliżających ten trop. Czyżby ich jednak nie było? A może tylko nie odnaleziono ich jeszcze? - podpowiada niepoprawnie nadzieja.
Edward Stachura, Przekłady,
Wydawnictwo KUL,
Lublin 2019.