W Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu w Toruniu miała miejsce druga polska wystawa prezentująca przekrój twórczości Gustava Metzgera. Pierwsza odbyła się w roku 2007 w warszawskiej Zachęcie.
Urodzony blisko dziewięćdziesiąt lat temu w Norymberdze, prekursor sztuki autodestrukcyjnej, w swoich dziełach porusza tematy bardzo trudne w odbiorze, o dużym ciężarze emocjonalnym. Jego dzieła doskonale uwidaczniają zaangażowanie zarówno w problemy polityczne, ekologiczne, ale również związane z pamięcią historyczną. On sam będąc żydowskiego pochodzenia doświadczył okrucieństwa wojny tracąc najbliższych. Przez prawie siedemdziesiąt lat działalności tworzył nie tylko w tradycyjnych mediach malarskich czy rysunkowych, ale w głównej mierze znany jest z tych nieoczywistych, takich jak kwas i nylon, gazety czy ciekłe kryształy, a nawet zniszczone samochody.
Ten tekst, skupiać się jednak będzie nie na całej ekspozycji, a na pracy, która poruszyła mnie w sposób szczególny. Pracy, która sprawiła, że wróciłam na wystawę by móc poświęcić jej więcej czasu, który pełny był przemyśleń i trudnych do zdefiniowania odczuć. Mowa o dziele wchodzącym w skład cyklu „Fotografie historyczne”- Do wczołgania się- Anschluss, Wiedeń, marzec 1938.
Aby w pełni móc zrozumieć przekaz pracy, wyjaśnić należy sam termin „anschluss” oraz tło historyczne sytuacji, do której Metzger nawiązał.
„Anschluss” był to proces aneksji Austrii przez III Rzeszę Niemiecką. Miał on miejsce w marcu 1938 roku. Po I Wojnie Światowej, Austria którą także obarczono winą jako jednego z agresorów podupadła gospodarczo. W latach '30 do władzy w Niemczech doszedł Hitler dążący do połączenia obu krajów, w zamian obiecując potęgę i stabilizację. W Austrii rozwijały się ugrupowania nazistowskie, których działalność pierwotnie tłumił rząd. To właśnie ta sytuacja stała się dla Hitlera pretekstem do zbrojnego wkroczenia na terytorium austriackie. Ludność witała go niczym wybawiciela i w przeprowadzonym referendum opowiedziała się w około 99% za przyłączeniem Austrii do Niemiec.
Domyślić się można jaki los miał spotkać ludność żydowską zamieszkałą na terenach nazywanych odtąd Marchią Wschodnią. Jedną z upadlających praktyk stosowanych wobec nich było szorowanie na kolanach ulic miast za pomocą niewielkich szczotek. I właśnie z tym procederem stykamy się w pracy Metzgera.
Po przejściu czterech sal wypełnionych dziełami artysty, zaraz po wejściu do kolejnej, stanęłam nad prostokątem żółtej, bawełnianej tkaniny. Rozciągała się ona na szerokość ponad trzech i długość powyżej czterech metrów. I mógłaby zostać zaledwie tkaniną na podłodze galerii, gdyby nie tytuł, który sugerował, że najważniejsze jest ukryte tuż pod nią. A było to powiększenie czarno- białej fotografii z okresu niedługo po aneksji Austrii.
Na pierwszym planie, w lewym dolnym rogu znajduje się grupka trzech nastoletnich chłopców należących zapewne do organizacji nazistowskiej. Wyróżniają ich stroje, zadziwiająco podobne do znanych ze zdjęć mundurków Hitlerjugend, mianowicie koszula wpuszczona w spodenki i charakterystyczna chusta na szyi. W centrum fotografii widać myjących ulicę Żydów, klęczących z opuszczonymi głowami. Obok nich przechadza się, nadzorując pracę; najprawdopodobniej oficer niemiecki w skórzanym płaszczu, spod którego wystaje kołnierzyk munduru. Rozgrywającą się scenę otacza kordonek dzieci trzymających się za ręce.
Chcąc jednak zapoznać się z fotografią należało uklęknąć i wczołgać się pod żółtą tkaninę. Była ona symbolem piętna, którym naznaczano społeczności żydowskie od setek lat. To właśnie kolor żółty, czy w formie nakrycia głowy, czy też gwiazdy miał odróżniać ludzi pochodzenia żydowskiego od reszty społeczeństwa. Poruszając się nieudolnie coraz dalej, napotkałam pod palcami na twarz młodego człowieka, wpatrującego się w coś poza polem widzenia aparatu, którym zdjęcie zostało wykonane. Był on zupełnie obojętny na scenę rozgrywającą się za jego plecami. Po chwili trafiłam na obraz dłoni trzymającej szczotkę. To był moment, w którym docierać do mnie zaczęło niewyraźne odczucie niepewności. I różniło się ono diametralnie od uczucia niepewności wywołanego czołganiem się pod kawałkiem tkaniny na środku sali wystawienniczej. Przesuwając się o kolejne centymetry dotykałam nie tylko dłoni, ale też ciał i twarzy ludzi, którzy w tym zatrzymanym ułamku sekundy, znajdowali się dokładnie w takiej pozycji, w jakiej znajdowałam się w tamtym momencie ja sama. I z całą siłą uświadomiłam sobie jak wielka jest jednak przepaść pomiędzy sytuacją, w której się znalazłam, a sytuacją w obliczu której zostałam postawiona. Ja, klękająca i czołgająca się pod płachtą wstydu z własnej woli, wobec tych, którzy wyboru nie mieli. Tych których otaczały trzymające się za ręce dzieci, tworzące tym samym nieprzebytą barierę. Patrzące na ten spektakl do końca nie rozumiejąc co miał na celu, podobnie jak patrzący na mnie ludzie w galerii, kiedy brnęłam przed siebie ku wyjściu spod tego dziwnego ciężaru żółtej bawełny. Spotkałam też na swej drodze nadzorcę, chłodno mierzącego wzrokiem przygarbione, klęczące postacie. Jego podwinięte za kostki w ochronie przed wodą spodnie, stanowiły element tak nie pasujący do tragicznej historii ukrytej za zdjęciem, że całość nabrała wyrazu niemal surrealistycznego. Po wydostaniu się spod płachty mimo zmiany pozycji i poszerzenia się przestrzeni dookoła, nie mogłam pozbyć się myśli krążących wokół przeżytego doświadczenia.
Mimo obecności wielu wspaniałych dzieł Gustava Metzgera na toruńskiej wystawie, to właśnie to jedno odcisnęło się najmocniej w mojej psychice. To ono zmusiło do padnięcia na kolana i ukorzenia się przed pamięcią o tragedii tak ogromnej, że nie sposób jest wyobrazić sobie choć po części tego co czuć musiały jej ofiary. Żółta tkanina wymusza chociażby próbę utożsamienia się z nimi w ten banalny, lecz dający do myślenia sposób. Bo co byłoby, gdyby zdjęcie odkrywać od strony nazistowskiego nadzorcy? Lub czy zmieniłoby coś spoglądanie oczami dzieci trzymających się za ręce? Możliwe, ale w mojej pamięci tkwić będzie w pierwszej kolejności obojętność spojrzenia chłopca i fala niepokoju zalewającą umysł w trakcie czołgania się w tym dziwnym żółtym cieniu.
Wystawa Gustava Metzgera Działaj albo giń- Gustav Metzger- Retrospektywa, CSW Znaki Czasu, Toruń, trwająca 27.03-30.08 2015r.