Festiwal Musica Antiqua Europae Orientalis trwa. Kolejne koncerty zachwycają unikalnością oraz przyciągają zaciekawionych melomanów. Jako drugi w repertuarze festiwalowym odbył się koncert poświęcony chorałowi gregoriańskiemu. Wystąpił czeski zespół Schola Gregoriana Pragensis, pod fachowym okiem Davida Ebena.
Wieczór niejednokrotnie zaskoczył, natomiast sam występ odbył się w małej sali Filharmonii Pomorskiej, jako że Chorał jest muzyką na tyle specyficzną, że przyciąga jedynie wyselekcjonowane grono melomanów.
Już sama zapowiedź wprowadziła słuchaczy w wyjątkowy nastrój. Sposób wypowiedzi Pani konferansjer był bajeczny. Mówiła spokojnym, ciepłym tonem, z uśmiechem na twarzy, a przekazywane informacje były rzeczowe i nieprzeładowane treścią. Niestety, nazwiska nie udało mi się zapamiętać.
Śpiew Scholi rozpoczął się nietypowo, bo zespół zaskoczył słuchaczy, wchodząc od strony widowni. Wyłącznie jeden z wokalistów stał już na estradzie, prowadząc z pozostałymi rodzaj śpiewu responsorialnego. Zaprezentowane zostały także śpiewy antyfonalne, utwory jedno- oraz wielogłosowe, wykonania solo, w różnych kombinacjach głosowych oraz tutti. Autorami wykonywanych utworów byli Guillaume de Machaut oraz Piotr z Grudziądza, którego tożsamość ustalona została właśnie podczas jednego z Festiwali MAEO. Pozostałe utwory to anonimowe kompozycje.
Uwagę zwrócił również nietypowy sposób dyrygowania, ciągłe zmiany ustawień chóru oraz specyficzny ubiór wokalistów. Białe szaty, w połączeniu z odpowiednim oświetleniem i kameralnym charakterem wydarzenia, sprawiały wrażenie, jakby czas cofnął się do epoki średniowiecza.
Pod względem technicznym oraz brzmieniowym wykonawcom nie można było nic zarzucić. Przygotowani byli znakomicie, każdy głos brzmiał idealnie czysto, a ich współbrzmienie było, zgodnie z zapowiedzią, ucztą dla duszy. Dodatkowo, głosy pozostawały w harmonijnej równowadze, tak, że słuchacz mógł bez problemu podążać uchem za wybranym z nich.
W najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewałem się takiego zachwytu i zaskoczenia chorałem gregoriańskim - śpiewem sprzed wielu wieków, niestety niecieszącym się dużym zainteresowaniem.
Podobnym koncertem, bo też czysto wokalnym, były „Śpiewy cerkwi prawosławnej”. Występ odbył się w ubiegły piątek, jako trzeci koncert Festiwalu MAEO. Wielokrotnie zaznaczano, że realizacja tego wydarzenia nie była łatwa dla organizatorów, gdyż wymagała zgody władz kościoła prawosławnego w Rosji. Zdecydowanie jednak, przeciwności były warte pokonania.
Podobnie jak Schola Gregoriana Pragensis, chór Ławry Troicko-Siergijewskiej złożony był wyłącznie z mężczyzn. Tym razem wystrojonych jednak w czarne szaty i w nieco szerszej obsadzie.
Wykonane zostało 20 pieśni wybranych z liturgii prawosławnej. Śpiewy przybrały fakturę wielogłosową oraz zachowane były w ramach tonalnych. Lwia część utworów wykonywana była w formie dialogu między solistami a zespołem. Warto w tym miejscu wspomnieć, iż charakterystycznym elementem było podawanie dźwięków przez dyrygenta przed każdym wejściem zespołu.
Muzyka cerkiewna słynie z ogromnej roli niskich głosów. Piątkowego wieczoru słychać było to charakterystyczne brzmienie. Nie tylko było ono przepełnione basami, lecz także pełne, soczyste oraz wcale niepozbawione głosów wysokich. Ten rodzaj muzyki nie jest nastawiony na zróżnicowanie charakteru poszczególnych utworów bądź inne kontrasty formalno-fakturalne, lecz przede wszystkim na bogactwo harmoniczne. Poszczególne utwory zachwycały ciekawymi współbrzmieniami, akordami wypływającymi z siebie. Efekt brzmieniowy całego chóru był niezwykły, pomimo niesmaku związanego z nierównymi, poszarpanymi wejściami i zakończeniami fragmentów zespołowych. Dowód sukcesu potwierdzały owacja na stojąco oraz trzykrotny bis.
Niestety, jakości odjęła wieczorowi zapowiedź, przedstawiona w sposób nużący, zbyt szeroki oraz szczegółowy. Konferansjer poruszył kwestie związane z rozwojem muzyki cerkiewnej, zawędrował aż do skal starogreckich, wprowadzając zamęt i stwarzając wrażenie, jakoby pieśni prezentowane na koncercie oparte były na tychże skalach. Ponadto, używał sformułowań, które osobie bez muzycznego wykształcenia trudno jest zrozumieć. Muzyka, na szczęście, obroniła się sama, a swoim pięknem zatarła nieprzemyślaną zapowiedź.
Czuję się także w obowiązku poruszyć kwestię strony technicznej zaprezentowanej muzyki. Wspomniane nierówne wejścia oraz zakończenia fragmentów chóralnych wskazywały na pewnego rodzaju brak profesjonalizmu zespołu. Co więcej, nierzadko słyszalne były nieczystości, zwłaszcza podczas wejść. Z drugiej zaś strony, sama znajomość nut, soczyste i zgrane brzmienie oraz wysoki prestiż chóru wskazują na co najmniej cień zawodowstwa. Powód takiej nierównowagi stanowi, moim zdaniem, przeznaczenie muzyki tego zespołu. Ich śpiew wykonywany jest bowiem podczas nabożeństw cerkiewnych, ku chwale Boga, nie zaś na estradach z ukierunkowaniem artystycznym.
Wciąż podkreślam wysoką wartość artystyczną Festiwalu Musica Antiqua Europae Orientalis i zrobię to jeszcze raz! Filharmonia Pomorska oferuje przekrój muzyki z różnych stron świata oraz z różnego czasu. Dziś często zapominamy o zdobyczach epok minionych, a, jak widać, kryją one niezmierzone zasoby piękna i wartości kulturalnych. Szczególnie ważne jest jednak to, że każdy koncert skłania do refleksji, a tym samym poszerza horyzonty!