„(...) nikt nie ma prawa krzywdzić, ani zabijać dla przyjemności. Ani zwierzę, ani człowiek. Takie jest prawo zwierząt, i takie jest prawo dżungli. Ludzie czasem o tym zapominają"
/Rudyard Kipling/
W teatrach lalek są w repertuarach spektakle w odbiorze przyjemne, które aczkolwiek ulatniają się z pamięci dziecka szybko, niezauważalnie, nie pozostawiając śladów. Są też i przedstawienia nieproste, wymagające od młodego widza napiętej uwagi, z dokładnym odbiorem tematów niełatwych, często omawianych jeszcze długo po wyjściu z teatru, z rodzicami czy pedagogami. Nie trzeba chyba dodawać, że to właśnie takie przedstawienia pozostają w pamięci na długo, równie jak ulubione książki.
Jak jednak postrzegać spektakl bez słów, które do tego jest wcale ani lekkie, łatwe i przyjemne? Słów w nim mało, prawie wcale, choć Nosorożec opowiada losy bohatera literackiego. Za to elementów scenografii, kostiumów i rekwizytów, kolorów, dźwięków oraz gry świateł tak wiele, że mogą oszołomić! Ale to nie oznacza przecież, że brakuje w nim emocji, treści czy ukrytych znaczeń. Mowa tutaj o scenicznej adaptacji zbioru opowiadań „Księga Dżungli” Rudyarda Kiplinga wyreżyserowanej według własnego scenariusza przez Daniela Arbaczewskiego w toruńskim Teatrze „Baj Pomorski”. Reżyser postanowił przenieść miejsce akcji trzech opowiadań, tyczących losów chłopca wychowanego przez wilki Mowgliego, z indyjskiej do… afrykańskiej dżungli. Koncept ten znacząco został wzmocniony przez kompozytora warstwy muzycznej spektaklu, Huberta Pyrgiesa: odgłosami zwierząt czy rytmów Tam-tamów powodujących powstawanie dźwięków o niezwykle zmiennych wysokościach. Wspaniała scenografia i kostiumy Dariusza Panasa wykonane z naturalnych materiałów jeszcze silniej przenoszą wyobraźnię małych widzów do tropikalnego lasu czarnego lądu, a ten niezwykły efekt oprawy plastycznej przedstawienia potęgują światła i projekcje (Aleksander Janas).
Podczas, gdy tekst nie pełni w sztuce żadnej lub jak to ma miejsce w toruńskiej „Księdze Dżungli” niewielką rolę – od aktorów wymagany jest również perfekcyjny ruch sceniczny (Marta Bury), tutaj niełatwy, zamierzenie chyba przyciężki adekwatnie do muzycznych rytmów. Aktorzy Teatru „Baj Pomorski” w składzie: Dominika Miękus, Marta Parfieniuk-Białowicz, Edyta Łukaszewicz-Lisowska, Krzysztof Parda, Krzysztof Grzęda, Andrzej Korkuz i Andrzej Słowik – wywiązują się z tego zadania doskonale, a to przykuwając wzrok do niezwykłych układów choreograficznych, to znów budząc nieco lęk najmłodszych i frapując jednocześnie. Jacek Pietruski zaś, jako narrator tej historii, swym głębokim głosem wprowadza przy tym małych widzów w osobliwie baśniowy nastrój. Szkoda jedynie, że tak słabo są widoczne na ekranach figurki zwierząt przestawianych przez aktora z każdą kolejną opowieścią.
Młody widz krok po kroku poznaje prawa panujące w tropikalnej dżungli, jakże podobne do tych, ustanawianych w kontaktach społecznych przez ludzi, pełnych przemocy i zaznaczania poglądami własnego terytorium. Skąd to znamy? Ze szkoły, ulicy, sieci? Czy siła, tak jak ma to miejsce w świecie zwierząt, choć budzi w także w ludzkim podobny strach, powinna także budzić szacunek? Jak się okazuje, również w spektaklu bez słów można skryć wiele arcyważnych pytań. Ponadto najważniejsze: czy wolno krzywdzić i zabijać dla własnej przyjemności? Ciekawe, jak na to pytanie odpowiadaliby członkowie Polskiego Związku Łowieckiego, gdyby toruńską „Księgę Dżungli” zobaczyły ich dzieci?
Obok istotnego przesłania przedstawienia, widać, jak wiele pomysłowości i energii twórczej jego reżyser włożył w ekspozycję postaci zwierząt, początkowo niewidocznych, by po chwili, jak za sprawą czarodziejsko-świetlistej różdżki, ujawnionych przed oczami widzów! To ogromne pole do popisu wyobraźni młodego widza – nie tylko polskiego, gdyż przecież właśnie „niema” adaptacja książki ze światowego kanonu lektur może być pokazana na całym globie, ot choćby w… Izraelu. Wystarczy znać nieco dzieje Mowgliego, a fantazjom milusińskich pomogą scenografia, ich oczom podpowie narrator, zaś uszom – muzyka sekundująca ich wyobraźni przez cały czas. Wszak w Bajowej „Księdze Dżungli” Daniela Arbaczewskiego jest przecież trochę tak, jak opisywał w swym „Dzienniku” pewien praski spektakl, nieznający języka czeskiego Max Frisch: „Wszystko, co w danej sztuce rozstrzygające – kto przed kim stanie, kto wyjdzie, kto dojdzie, kto wróci i tak dalej – robi się nagle w pełni widoczne, czytelne jak zdjęcie rentgenowskie”.
Daniel Arbaczewski, „Księga Dżungli”
(wg powieści Rudyarda Kiplinga)
reż. Daniel Arbaczewski
premiera: 19 listopada 2017
Teatr „Baj Pomorski” w Toruniu