Powieść Marka Twaina „Przygody Tomka Sawyera” fascynuje dzieci i młodzież od równo 140 lat, a tylko na język polski została przetłumaczona kilkanaście razy. Przygody dowcipnego nastolatka znad Missisipi wielokrotnie stawały się także podstawą do wielu scenariuszy filmów i musicali, w których występowali m.in. Jackie Coogan (słynny „Brzdąc” Chaplina) czy Jodie Foster. Produkcja Kujawsko-Pomorskiego Impresaryjnego Teatru Muzycznego w Toruniu „Tajemnica Tomka Sawyera” już na premierze wpisała się w amerykański mit sukcesu tego tekstu, choć libretto Jerzego Andrzeja Masłowskiego opiera się na najbardziej mrocznym – kryminalnym wątku powieści i tym samym klimatycznie przenosi małych widzów raczej nad Tamizę, gdzie grasował niegdyś Kuba Rozpruwacz. Jednak jak wiadomo dzieci lubią się bać – przy czym istnieje tutaj ryzyko i należy pamiętać, iż dobry lęk wg psychoterapeutów to taki, nad którym dziecko ma kontrolę: zamknie książeczkę, wyłączy film – zaś w teatrze będzie zmuszone poczekać aż do przerwy…
Niemniej jednak na szczęście „Tajemnica Tomka Sawyera” nie jest horrorem, a przede wszystkim przepyszną zabawą, z odrobiną raptem grozy, do tego z pięknie wyśpiewanymi songami i bardzo wyrazistymi postaciami. Na pierwszy plan wysuwa się bardzo przemyślana obsada: albowiem reżyser musicalu, Giovanny Castellanos, nie tylko zaangażował tutaj aktorów dotąd torunianom nieznanych (z dwoma wyjątkami), ale także młodych i niezwykle „krwistych” jak na tego typu lekką musicalową produkcję. I tak w tytułowej roli Tomka widzimy Mateusza Deskiewicza, który gra podkreślając mocno umowność swej postaci. Czyni to tak sugestywnie, że trudno widzowi ocenić chociażby jego wiek: z początku jest bojącym się troszkę ciotki urwisem, potem zakochanym wyrostkiem, wreszcie odważnym młodzieńcem. W przygodach i ujawnieniu prawdy o „grobowej” zbrodni na cmentarzu wiernie pomaga mu przyjaciel, Huck (znany doskonale widzom Teatru Muzycznego Michał Cyran). Aktor ma w tym spektaklu o wiele więcej do nakreślenia niż w poprzednich produkcjach: nieograniczony faunistycznym kostiumem może tu popisać się zarówno ekwilibrystyką, jak i wyrazistą kreacją mimiczną – przy tym pełną uroczej osobowości. Niemniej ciekawie ustawioną i zagraną rolą była Ciotka (w tej roli Magdalena Smuk) – przezabawna, dynamiczna i jakże charakterna! Jej sceny z Tomkiem bawią do łez, równie jak kwestie łakomczucha, Joe’go, w wykonaniu Bartłomieja Sudaka. Na uwagę zasługują także, ze względu na spory wdzięk i sceniczną swobodę, postaci Becky (Klaudia Kuchtyk) i Amy (Agnieszka Brenzak) toczące z sobą nieustanne słowne potyczki, obie wykreowane przez znakomicie śpiewające aktorki (przygotowanie wokalne Paulina Grochowska).
Teksty 11 piosenek Jerzego Andrzeja Masłowskiego poruszyć mogą głównie starszych: sporo w nich aluzji do nienasyconych bankierów (ach, zasmucą się tu frankowicze), religianctwa, które właśnie w Toruniu brzmi szczególnie prześmiewczo czy wsteczności aktualnie rządzących. Może niezbyt dydaktycznie zabrzmią: groźny głos Adama Mortasa (w posępnej roli Indianina) i jego piosence o krwawej zemście na finał, a także trochę skąpo rozpisana rola wiecznie zawianego Muffa Pottera (w tej roli niezmiennie kapitalny Radosław Smużny), ale wszystko kończy się szczęśliwie (nie dla Indianina oczywiście) i publiczność z teatru wyjdzie uradowana. Pomoże jej w tym muzyka, skomponowana przez frontmana Nocnej Zmiany Bluesa – Sławomira Wierzcholskiego w stylu dawnego amerykańskiego folku, tzw. hillbilly, który wydawałby się dziś zbyt monotonny, gdyby nie współczesne aranżacje Jędrzeja Rocha Rocheckiego. Pozytywnym zaskoczeniem jest także scenografia współpracującego stale z Teatrem Muzycznym Wojciecha Stefaniaka: wielkie drzewo z dziuplą czy z pozoru proste płoty z desek, dzięki światłu i ruchomym elementom także „grają” stając się a to pomostem, a to parkanem cmentarza. Atmosferę tak gorącego południa USA z ubiegłego wieku akcentują także barwne kostiumy autorstwa Wandy Kowalskiej. To pierwszy spektakl Teatru Muzycznego wystawiany w CKK Jordanki, dzięki czemu na dużo większej scenie można było pokazać pełnokrwisty musical familijny, z baletem (dość standardową, dostosowaną do epoki choreografię stworzyli Marlena Bełdzikowska i Witold Jurewicz) i mobilną scenografią.
Całość „Tajemnicy Tomka Sawyera” ogląda się arcymiło: reżyser daje w niej małej i dorosłej widowni różne znaki, głównie przez piosenki, napomknięcie bez konsekwencji, czasem dowcipne lub ostre słowo – wszystkie one zbiegają się w jednej wspólnej idei zabawy musicalem, wprawienia w dobry nastrój widowni, jak i wszystkich wykonawców (co było wyraźnie widać i słychać). Teatr familijny (premiera przypadła w Dzień Dziecka) powinien jednak oprócz dobrej zabawy także podsuwać najmłodszym wzory do naśladowania: wychowywać i kształcić. To wszystko wprawdzie było, ale pokusiłbym się o niezgodę z informacją podaną na stronie Teatru Muzycznego, że ten spektakl mogą już oglądać sześciolatki – te się bowiem autentycznie bały.
„Tajemnica Tomka Sawyera”
libretto: Jerzy Andrzej Masłowski
reżyseria: Giovanny Castellanos
premiera: 1 czerwca 2016
Kujawsko-Pomorski Impresaryjny Teatru Muzyczny w Toruniu