Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Kaczki w sosie własnym

Autor tekstu: Dawid Śmigielski
24.02.2019

Tak się zastanawiam, kto ma lepiej/gorzej w życiu? Kaczor Donald czy Sknerus McKwacz? Pierwszy mierzy się z ciągłym poszukiwaniem pracy, wyzyskiem i opieką nad trójką niesfornych, lecz kochających go siostrzeńców. Drugi myśli tylko o pomnażaniu i pilnowaniu swojej bajecznej fortuny, niemalże całkowicie wyzbywając się kaczych odruchów wobec społeczeństwa. Zazwyczaj dzieli ich konflikt interesów, ale łączy wybuchowy charakter. I choćby nie wiadomo co się miało zdarzyć, razem gotowi są stawić czoła najtrudniejszym wyzwaniom. Odnaleźć indiańskie zaginione miasto, zlokalizować zatopiony podczas wojny statek, zmierzyć się z zawsze groźnymi Braćmi Be, petryfikacyjnym promieniem, trzecim najszybszym w dziejach tygrysem i z milionami lemingów, a i to nie wszystko, na co ich stać.

Tarcia na linii McKwacz – Donald ukazują tę dziwną relację z rodziną, której pewnie niejeden czytelnik doświadczył na własnej skórze. Kiedy ktoś z familii nie daje nam wyboru, każąc sobie pomóc, dbając jedynie o własny interes, a my, z niewiadomych powodów, godzimy się na taką współpracę. A jak wiadomo, Sknerus myśli tylko o wzbogaceniu się. O podziale zysków nie ma mowy. Jednak Carl Barks potrafi raz na jakiś czas wycisnąć ze starego centusia nie tyle jakieś pieniądze, lecz ludzkie/kacze odruchy wobec bliźnich („Promień i kamień”, „W zanurzeniu”). Gdybyście jednak pomyśleli, że serce najbogatszego kaczora świata zmiękło, to na ziemię szybko sprowadzą was „Ni szczur, ni wydra”, absurdalny „Tygrys i koń”, czy cała seria krótszych historyjek z jego udziałem, w których bryluje swoimi bezwzględnymi zdolnościami biznesowymi.

Z całym szacunkiem dla Sknerusa, zdecydowanie najlepszymi komiksami tego tomu są te poświęcone Donaldowi i siostrzeńcom, na czele z „Lodowym ekspresem”, kiedy to Donald przy pomocy Hyzia, Dyzia i Zyzia w końcu zostaje zatrudniony jako listonosz, a jego jedynym zadaniem jest dostarczenie paczek na Bobrową Wyspę. Co może pójść nie tak? Wszystko. I to jest urok Donalda. Jakkolwiek by się starał, biedaczysko prawie zawsze osiągnie odwrotne efekty. Ale cokolwiek by nie mówić o reprezentancie najniższej klasy społecznej, kaczorze marzącym o polepszeniu swojego dobrobytu, niebojącym się żadnej pracy, pechowcu i nieudaczniku, ten z pewnością ma dobre serce. I nawet do niego los potrafi się uśmiechnąć, jak w przewrotnej „Największej rybie”.

Mam wrażenie, że Carl Barks buduje swoje komiksy z niczego. Wystarczy byle pretekst, aby stworzyć scenariusz, który zachwyci puentą, komizmem i dramatyzmem. Nie ma znaczenia, czy kaczki znajdą się na Dzikim Zachodzie, czy będzie to fabuła w pełni fantastyczna, społecznie zaangażowana, czysto przygodowa, dydaktyczna... Barks odnajduje się w każdym gatunku. Ta umiejętność oraz łamanie przez niego raz na jakiś czas status quo swoich bohaterów (Sknerus gotowy poświęcić się dla rodziny, Donald ucierający nosa kuzynowi Gogusiowi) sprawia, że jego kacze opowieści czyta się tak dobrze, mimo kilku dekad na karku. Nic tu się nie starzeje. Humor ciągle bawi, kreska jak zawsze elegancka, przygoda najwyższej próby. To po prostu świat według kaczek, pozbawiony jakichkolwiek ograniczeń. W tym teatrze wszystko może się zdarzyć. I to jest najwspanialsze.

 

„Kaczogród: Siedem miast Ciboli i inne historie z lat 1954-1955”

Scenariusz i rysunki: Carl Barks

Egmont

2019

W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu EGMONT za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry