Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Nawet śmierć go nie powstrzyma

Autor tekstu: Dawid Śmigielski
24.02.2019

Brakuje w Polsce mężów stanu pokroju Binio Billa. Nasz rodak doskonale radził sobie na Dzikim Zachodzie, mierząc się z największymi niebezpieczeństwami czyhającymi na śmiałków gotowych okiełznać dzikie krainy, zaszczepiając w nich ziarna cywilizacji. Ów dzielny kowboj, kiedy już coś sobie postanowił, nie było przebacz, musiał zrealizować cel, choćby mierzyło w niego 100 karabinów albo śledziła banda meksykańskich zbirów. W pobliżu mogliby grasować bezwzględni Indianie, czaić się rabusie, koniokrady, śmiertelnie niebezpieczni rewolwerowcy i podstępny pech, a Binio zawsze pozostawał wzorem do naśladowania. Co prawda czasem zdarzało mu się zdenerwować, ale to tylko z powodu niemożności szybkiego schwytania typa spod ciemnej gwiazdy. Zachowanie usprawiedliwione, tak jak strzelanie do butelek z „Wodą Życia”. Pamiętajcie, nigdy nie namawiajcie nikogo do picia trucizny!

Jerzy Wróblewski za pomocą Binio Billa z konsekwencją godną naśladowania przekazywał wartości, którymi powinien kierować się prawy człowiek. Nie zapominając oczywiście o humorze i galopującej akcji, czasem nawet zbyt galopującej. To seria lekka i przyjemna z sympatycznym głównym bohaterem, którego nie można nie lubić. Bujna czupryna, przyjazny uśmiech i żelazne zasady. Podejmującym wyzwanie w mgnieniu oka dla dobra ogółu. Charakteryzującym się sprytem, szlachetnym sercem i nienaganną higieną osobistą.

„Binio Bill i 100 karabinów” bez wątpienia jest najlepszą/najzabawniejszą opowieścią o polskim kowboju z rewelacyjnie rozegranym motywem szczęścia i pecha, pełnym niekończących się pokładów komizmu. Naprzeciwko Binio Billa staje niejaki Sam Paterson, planujący sprzedać 100 karabinów Czerwonoskórym, nie bacząc na możliwe negatywne konsekwencje tej transakcji dla białych osadników. Jednak sprawy szybko się komplikują i o wygranej potyczce, w której udział bierze wiele stron, zdecyduje albo łut szczęścia, albo garść pecha. Nieco tylko słabiej (przez zbyt pośpiesznie rozegrany finał) wypada druga historia zamieszczona w tym albumie, a mianowicie „Śladami Kida Walkera”. Tutaj Binio bez namysłu rusza do Shovel City, aby rozprawić się z bandą tytułowego rzezimieszka terroryzującą okolicznych farmerów. Ponownie mamy do czynienia z szalonym pościgiem za czarnym charakterem nieprzebierającym w środkach. Jednak Binio również ma w zanadrzu parę asów w rękawie, jak chociażby umiejętność perfekcyjnego wtopienia się w tłum za pomocą niepozornego przebrania (niezapomniany widok!), nie mówiąc już o mistrzowskim posługiwaniu się lassem.

Karykaturalna kreska Wróblewskiego pasuje tu idealnie. Oprychy Kida Walkera oraz on sam przypominają bandę pijaków spod wiejskiej budki z piwem (spuchnięte facjaty, rozbiegane spojrzenia, głupi chichot). Szczególnie gargamelowata twarz Walkera w połączeniu z jego charakterem dostarcza masę śmiechu. I taki przede wszystkim jest ten album – zabawny. Czysta rozrywka. Czego chcieć więcej? Skoro żyjemy w dzikim kraju i tak bardzo ciągnie nas na zachód… to tylko męża stanu pokroju Binio Billa, który pokazałby wszystkim niegodziwcom, gdzie ich miejsce.

Binio na premiera!

 

„Binio Bill i 100 karabinów”

Scenariusz i rysunki: Jerzy Wróblewski

Kultura Gniewu/Krótkie Gatki

2019

W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry