Walka pomiędzy siłami dobra i zła trwa od zarania dziejów, zarówno w kontekście batalii ideologicznych na szeroką skalę, gdzie my, ludzie, musimy opowiedzieć się po którejś ze stron (co nie zawsze jest oczywiste i łatwe), jak również odnosząc się do wewnętrznego konfliktu toczącego się w każdym człowieku, na okrągło, przy każdej podejmowanej decyzji. Być może sprowadzenie wszystkiego, co nas dotyczy i otacza, do obrazu zbudowanego na zasadzie kontrastu (Dobro/Zło, Bóg/Szatan) może wydawać się sporym uproszczeniem, gdyż jak wiemy z własnego doświadczenia, świat kryje w sobie wiele szarości i z rzadka zdarza się, aby był wyłącznie czarno-biały. W wykreowanej na potrzeby cyklu „Outcast” rzeczywistości również napotykamy na rzeczy, które nie zawsze, od razu, są oczywiste, a granice pomiędzy tym co słuszne, a co niegodne, gdzieś się zacierają. I właśnie to jest kwintesencją tej serii,: pomimo iż znamy obie strony barykady i został tu stworzony pewien umowny podział na dobrych i złych, nie potrafimy określić, za którą ze stron dany bohater opowie się w danej sytuacji: czy oświetli go łaska Pana, czy też otuli go skrzydło Szatana.
Czwarty tom opowieści Roberta Kirkmana skupia się na torturach. W dużej mierze cielesnych, ale również tych psychologicznych. Pojmany przez demonicznego i plującego krwią Sidneya, Kyle Barnes próbuje wydostać się z niewoli, jednocześnie sam Sidney stara się mu uświadomić, jak żałosne jest stawianie przez niego oporu. Chce „przekabacić” naszego bohatera na swoją stronę, przekonać go, iż walka jest daremna. W drugiej części albumu role zostają odwrócone i wszystko zmienia się o 180 stopni. Wielebny Anderson targany gniewem zostaje postawiony w obliczu podjęcia niezwykle trudnej decyzji dotyczącej życia i śmierci. Czy przekroczy granicę i obierze drogę, z której nie ma już odwrotu? Po której stronie stanie w tej ekstremalnie trudnej sytuacji, gdy w obliczu bezsilności straci kontrolę nad sobą? Kulminacyjny moment tego tomu da odpowiedź na to pytanie, ale to sam czytelnik będzie musiał dokonać tu oceny jego czynu. Kolejny motyw zarysowany w omawianym tomie to los małej Amber, siostrzenicy Kyle’a. Jaką rolę odegra w całej opowieści i czy grozi jej niebezpieczeństwo? Gdy nasi bohaterowie odkrywają skalę oddziaływania Sidneya na mieszkańców miasteczka Rome w Zachodniej Wirginii (gdzie rozgrywa się akcja komiksu), wiedzą, że w zasadzie nie można już nikomu zaufać, a niebezpieczeństwo czyha z każdej strony.
„Pod diabelskim skrzydłem” nie jest albumem dla ludzi o słabych nerwach, stroniących od brutalności i wszechobecnej posoki. Oczywiście przemoc i krew to nieodłączne elementy budujące cały cykl, jednak pod kątem ich nasilenia oraz emanacji jest to zdecydowanie najmocniejsza odsłona serii. Kulminacyjny moment tego tomu to pokaz rozlewu krwi na skalę rzadko spotykaną, nawet w tych mainstreamowych i skierowanych raczej do dojrzałego czytelnika pozycjach. Ilustrator cyklu, Paul Azaceta, niezwykle odważnie przedstawił tę scenę, balansując wręcz na granicy dobrego smaku i zgorszenia. Ciekawie pod kątem graficznym prezentują się również sceny osadzone w scenerii zimowej, ponownie Azaceta udowadnia, jak istotna jest dbałość o każdy detal komiksu, w tym o tła i otoczenie, które również są niezwykle ważne w procesie opowiadania danej historii.
Kirkman stawia bohaterów w sytuacjach ekstremalnych, każąc nam obserwować ich konfrontację z osobistymi nemezis. I za ukazanie tej przejmującej walki należą mu się wielkie brawa. Nie mam pojęcia, w jakim kierunku potoczy się cała opowieść, co – chyba – jest największym plusem tego cyklu. Każda z postaci jest tu ważna i za moment może odegrać istotną rolę w fabule. Odnoszę wrażenie, że nawet sam autor nie do końca wie, po której stronie dany bohater się opowie: czy podąży w kierunku światła, czy też spadnie w odmęty mrocznej otchłani.
„Outcast: Opętanie: Pod diabelskim skrzydłem”
Scenariusz: Robert Kirkman
Rysunki: Paul Azaceta
Mucha Comics
2018
W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu MUCHA COMICS za egzemplarz recenzencki.