Zawsze, gdy dowiaduję się, że książka, film czy – jak w tym wypadku – komiks zawierają motywy fantastyczne, a zwłaszcza elementy demonologii, to sięgam po nie bez zastanowienia. Najbardziej interesuje mnie w nich to, do jakiej tradycji odnosi się autor, jak ją interpretuje, co dodaje do niej nowego i jak wykorzystuje utarte już schematy. Najciekawsze zazwyczaj w takich utworach okazuje się przedstawienie „naszego” realnego świata, w którym pierwiastki fantastyczne nie mają prawa istnieć. Nic zatem dziwnego, że już po pierwszych stronach „Dozorcy”, na których główny bohater walczy z bliżej nieokreślonym demonem, pomyślałam, że zapowiada się całkiem interesująca lektura.
Po wrzucającym w sam środek akcji wstępie fabuła przenosi czytelnika wstecz, do całkiem przyziemnej sytuacji, w której poznajemy grupę głównych bohaterów o wymownie brzmiących przezwiskach: Dot, Morda, Książę i Magister. To typowi młodzi mężczyźni bez perspektyw, spędzający czas na osiedlowej ławeczce i rozprawiający o laskach – gdyby nie pierwsze kadry, można by założyć, że będzie to obyczajowy komiks o szarym życiu w biednej dzielnicy miasta (ale jeśli ktoś oczekuje właśnie takiej opowieści, to… też nie będzie zawiedziony). Z jednej strony elementy fantastyczne są tu bardzo ważnym katalizatorem do przeżycia nadprzyrodzonej przygody, z drugiej zaś same problemy, z jakimi mierzą się bohaterowie, są jak najbardziej realne i nie mają w sobie nic z magii. No, prawie nic. Szybko okazuje się bowiem, że jest ktoś w ich bliskim otoczeniu, kto skrywa w sobie mroczną tajemnicę. Niemniej w historii Dota i jego kolegów nie brakuje również sytuacji zabawnych, które sprawiają, że komiks czyta się lekko i przyjemnie. Nie raz i nie dwa zdarzało mi się podczas lektury wybuchnąć szczerym śmiechem. Ponadto zachowanie bohaterów oraz język, jakim się posługują, pozwalają polubić ich od pierwszej chwili.
Koniec opowieści przynosi jednak spory niedosyt, gdyż ma się wrażenie, że jest ona jedynie zarysem większej historii – wstępem do głównej przygody. Zupełnie tak, jak podczas oglądania pierwszego odcinka nowego serialu, o którym nic jeszcze nie wiemy. Ilość przedstawionych informacji i wątków zaostrza apetyt odbiorcy, jednak żaden z nich tak naprawdę nie jest dostatecznie rozwinięty i pogłębiony. Jednocześnie tom „Nie wszystko złoto” jest zamkniętą formą, ze wstępem, rozwinięciem i zakończeniem, czyli rozwiązaniem przedstawionej zagadki. Jeżeli jednak spojrzeć na dorobek scenarzysty Bartosza Sztybora, nie będzie to szczególnym zaskoczeniem. Autor ten niejednokrotnie zdobywał nagrody i wyróżnienia na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi przede wszystkim właśnie za krótkie formy komiksowe, jest zatem przyzwyczajony do tworzenia zamkniętych miniaturowych historii mieszczących się w kilku kadrach. Umiejętność ta widoczna jest również w „Dozorcy”.
Do szkicowego charakteru opowieści doskonale dopasowane zostały rysunki rosyjskiego artysty Ivana Shavrina. Jego chaotyczna i niepokojąca kreska nadaje niezwykłej dynamiki scenom walk i pozwala na zabawę charakterami postaci. Dzięki temu opowieść staje się żywa, nie nudzi i sprawia, że czas przy lekturze mija niepostrzeżenie. „Dozorca” jest zatem całkiem przyjemną i tylko pozornie prostą opowieścią o życiu mieszkańców szemranej dzielnicy, jednak jako pojedyncza historia pozostawia niedosyt. Miejmy zatem nadzieję, że doczeka się kontynuacji i nie zostanie anulowana (jak niektóre z seriali) zaraz po emisji pierwszego odcinka.
„Dozorca. Nie wszystko złoto”
Scenariusz: Bartosz Sztybor
Rysunek: Ivan Shavrin
Non Stop Comics
2018