W którym momencie naszego życia zaczyna się koniec zjebanego świata? Bo że świat jest zjebany, nie mam wątpliwości, i tu w pełni zgadzam się z Charlesem Forsmanem oraz jego bohaterami – Alyssą i Jamesem. Mimo że niewiele mnie z nimi łączy, przynajmniej takich podobieństw nie widzę teraz i nie dopatruję się w mojej przeszłości. Wątpię też w możliwość wbicia komuś z zimną krwią noża w szyję. Nawet nie chcę o tym rozprawiać, bo ciarki mi przechodzą po plecach na widok zakrwawionych zwłok, a może z jakiegoś dziwnego, niedoświadczonego jeszcze poczucia winy. Świat jest zjebany, dla każdego taki jest. Indywidualnie, na swój pokręcony sposób. Także ani Alyssa, ani James nie są wyjątkami, nad którymi można by się litować, współczuć im czy też ewentualnie ich polubić. Niewiele nam mówią, a to, co sobą reprezentują, chyba nie do końca pozwala się z nimi identyfikować. Ta powierzchowna obojętność na wszystko, wymieszana z absolutnym wkurwem na wszystko, po prostu odrzuca od siebie. Tworzy mur nie do przejścia. Czy Forsman celowo skupił się na przedstawieniu jednostek wyalienowanych totalnie, czy to tylko takie wrażenie? O co im tak naprawdę chodzi? O beznadziejnego ojca i ojca kapusia, matkę idiotkę i matkę samobójczynię, o bezdomnego, o lamerskie społeczeństwo, o ciotę brudzącą jedyne spodnie? Forsman w mgnieniu oka prowadzi bohaterów od punktu A do punktu B, zatracając się w dziwnych sytuacjach, zapominając o pogłębieniu psychologicznych portretów Alyssy i Jamesa, czemu przecież idealnie sprzyja przyjęty przez niego schemat opowieści drogi. A to przecież na nich skupia się cała uwaga czytelnika, której nie są w stanie rozproszyć zarówno oszczędne, surowe i wulgarne dialogi, jak i minimalistyczna, czarno-biała kreska, niecierpiąca drugiego planu.
Trzeba jednak przyznać, że niektóre epizody potrafią szokować swoją bezpośredniością. Dają po mordzie wulgarnością i brutalnością, są jak kubeł zimnej wody dla czytelnika widzącego (jeszcze) świat w różowych barwach. Z jednej strony można zobaczyć w Alyssie i Jamesie sprawców kolejnej strzelaniny w Columbine, z drugiej sfiksowanych na sobie romantycznych kochanków samobójców, których nikt nigdy nie zrozumie i nawet nie będzie tego próbował zrobić. Tak czy inaczej, jednych z tych, którzy nie radzą sobie zupełnie w zhierarchizowanym świecie, skrywającym zło za maską przyjacielskiego uśmiechu albo za postawą porządnego obywatela mającego pracę, dom i stopień naukowy. Tak wygląda zjebany świat. A Forsman obrzydza go jeszcze bardziej, zestawiając z Alyssą i Jamesem kilkoro napotkanych postaci, których zdeformowany pod różnymi względami wygląd od razu zdradza ich nieczyste intencje, odbijające się w obleśnych twarzach, powykrzywianych głowach czy facjatach z wyrazem wyrachowanych psychopatów. I nagle to ci skromni, antymedialni, urodzeni mordercy wydają się być jedynymi normalnymi osobnikami w tym świecie.
Nic dziwnego, że Non Stop Comics zdecydowało się na publikację komiksu, na podstawie którego nakręcono serial genialny. Niestety dzieło Charlesa Forsmana w tym wypadku jest zaledwie ciekawostką, zlepkiem pomysłów, które w sukces przekuli twórcy aktorskiej wersji. Gdzie Jessica Bardem i Alex Lawther stworzyli niezapomniane kreacje pary nastolatków przebijającej się przez życie z godną podziwu bezkompromisowością i konsekwencją. Gdzie taniec Alyssy coś znaczył, zabójstwo coś znaczyło i wylizanie cipki coś znaczyło. U Forsmana to tylko puste gesty i słowa ginące w epizodycznej fabule. Tak jakbyśmy śledzili dziennik bohaterów, którzy zapominają uzupełniać go na bieżąco (czemu mieliby tego pilnować?). I kiedy najdzie was już chęć na przekonanie się. czym jest ten pieprzony koniec zjebanego świata, to wybierzcie wersję filmową prezentującą całe spektrum emocji, ale najpierw przeczytajcie Forsmana, wtedy unikniecie rozczarowania jego czarno-białym wywodem i może potraktujecie komiks z większą estymą.
„Koniec zxxxanego świata”
Scenariusz i rysunek: Charles Forsman
Non Stop Comics
2018