Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Północ niejedno ma imię

Autor tekstu: Szymon Gumienik
04.08.2018

Zawsze, gdy słyszę o komiksie historycznym, na mojej twarzy pojawia się grymas. I nie dlatego, że są to rzeczy zazwyczaj złe, ale raczej że w większości wchodzą w ciasny gorset faktów, przedstawiania ogólnych prawd i pozostawiania gdzieś na uboczu jednostki. A to właśnie przez indywidualny los człowieka można najpełniej opowiedzieć o uniwersalnych pojęciach, wywołując przy tym tak pożądane we wszystkich narracjach emocje. Brian Wood już w „Miejscach” udowodnił, że potrafi robić to fenomenalnie, dlatego tylko z lekką obawą podjąłem się lektury pierwszego tomu „Ludzi Północy”. Po pierwszej nowelce byłem całkowicie uspokojony – u Wooda (jak zwykle) pierwszeństwo ma człowiek, zaś jego otoczenie pozostaje jedynie pretekstem/tłem, choć akurat w tym wypadku efektownym, mocnym i bardzo wyrazistym.

Nic dziwnego, „Ludzie Północy” odnoszą się bowiem do czasu bardzo brutalnego i krwawego w dziejach świata, a szczególnie Wysp Brytyjskich, kiedy to Wikingowie zaczęli łupić królestwa Anglów, Sasów, Piktów i Irlandczyków, a z czasem i osiedlać się na podbitych terenach, aż do kresu ich panowania i przejęcia Wysp przez chrześcijaństwo. Z tego właśnie okresu Wood wybrał pięć lokacji i ośmiu bohaterów, aby przez ich kluczowe chwile w życiu i ekstremalne doświadczenia opowiedzieć kilka naprawdę pasjonujących historii. Co najważniejsze, każda z nich różni się nie tylko podjętą tematyką, ale i warstwą wizualną, dopasowaną do charakteru danej opowieści (o czym dalej), a przede wszystkich typem narracji, odsyłającym nawet do konkretnych gatunków literackich. Pierwsza nowela przypomina zatem kronikę, swoisty pamiętnik chłopca, który opisuje początek okresu wikińskiego i pierwszy najazd Skandynawów na Wyspę Lindisfarne w roku 793, ale jest też szczególnym studium zdrady wynikającej z pobudek głównie rodzinnych i religijnych. Druga historia, dziejąca się w duńskiej części Anglii w roku 868, wyzyskuje z kolei konwencję mitu, odwołując się do przypowieści o Nornach, trzech prządkach ludzkiego losu. Trzecia to rozpisany na prawie dwieście stron epos z roku 980 o powracającym z Konstantynopola do domu (Orkady) bohaterze, chcącym odzyskać swój majątek, a w ostateczności zyskującym zgoła zupełnie co innego. Czwarta opowieść to miniaturka inicjacyjna nosząca cechy poetyckiej impresji, zarysowującej jedynie dużo cięższe gatunkowo tematy. Piąta i ostatnia historia – „Krzyż i młot” – wprowadza do zbioru małą woltę gatunkową i kompozycyjną. Jest to rozpisany na dwa głosy średniowieczny kryminał z dość nietypowymi i niejednoznacznymi rolami zabójcy i detektywa oraz rozgrywaną gdzieś w tle kluczową dla losów Normanów bitwą w Clontarf. Dodatkowo jej emocjonalne zakończenie bardzo dobrze podsumowuje też cały tom – pochyla się nad jednostką, gdy wokół szaleje wichura historycznych zmian.

Nie wiem, czy była to przemyślana i szczegółowo rozpisana przez scenarzystę decyzja, czy raczej umiejętność dostosowania się rysowników do powierzonych im historii, ale synergia treści i obrazu w pierwszym tomie „Ludzi Północy” jest – trzeba to przyznać – ponadprzeciętna. W otwierającej historii „Lindisfarne” z rysunkami Deana Ormstona warstwa wizualna sprawia wrażenie jakby specjalnie zaprojektowanej do kronikarskiej, ale i bardzo osobistej narracji. Ilustrator „Czarnego młota” umiejętnie łączy je w szerszych malarskich planach, zbliżeniach bohaterów oraz statycznie rozrysowanych scenach walki. Przywołany mit o Nornach – oszczędną kolorystyką i kreską, przywodzącą na myśl z jednej strony dawną ikonografię, z drugiej współczesną sztukę szablonu – przedstawił chorwacki rysownik Danijel Žeželj. „Panny tarcz” to głównie cienie i tworzone przez nie kontrasty, a ogólna ciemna tonacja ściśle wiąże się z ciemną wymową historii, z sytuacją bez wyjścia, w której znalazły się główne bohaterki – trzy Wilczyce Odyna stojące naprzeciw sług przybitego gwoździami boga. Najdłuższą, klasyczną opowieść tomu „Swen, który powrócił” zilustrował Davide Gianfelice (mający w swoim portfolio albumy z serii „Daredevil” czy „Wolverine”), którego kreska jest chyba najbliższa historycznej konwencji. Całość przy tym bardzo solidnie i estetycznie narysowana, i choć warsztat włoskiego twórcy jest daleki od szaleństw formalnych, to wraz z wyróżniającą go dbałością o szczegół idealnie pasuje do tego typu konwencjonalnych, prostych i nastawionych głównie na akcję opowieści. Zupełnie odmienny charakter – formalnie i treściowo – ma „Córka Thora”. Jej specyficzną dziewczyńską delikatność i impresyjność trudnego doświadczenia inicjacyjnego pogłębiła równie delikatną kreską i jasną tonacją (w opozycji do tematu) Marian Churchland, kanadyjska rysowniczka idealnie odnajdująca się w bardziej frankofońskim stylu. Na oddzielną uwagę na pewno zasługuje ostatnia historia z wikińskiej części Irlandii, z 1014 roku, czyli schyłku dominacji Skandynawów – bardzo gęsta i wyrazista tak w treści, jak i w obrazie. Klasyczne na pierwszy rzut oka kadry Ryan Kelly rozbija w kilku miejscach oryginalną perspektywą, dodatkowymi kadrami i sugestywnymi zbliżeniami, a jego mięsista kreska idealnie oddaje pogłębiającą się paranoję jednego z głównych bohaterów.

Dzięki przywołanym wyżej zabiegom „Ludzie Północy” uciekają od typowej łatki prac zbiorowych, o których zwykło się mówić, że są nierówne oraz że zawierają lepsze i gorsze historie. Pierwszy tom wikińskiej sagi Wooda jest na tyle zróżnicowany i osobny na każdym poziomie odbioru, a przy tym spójny w każdej jej części, że wszelkie wewnętrzne porównania z założenia mijają się z celem. To także bardzo dobry przykład tzw. złotego środka – utworu, który w angażujący i emocjonujący sposób przypomina ludziom odległe dzieje, umieszczając konkretne czasy i miejsca w pełni autorskim kontekście, często z jedną myślą przewodnią. Wood w historiach o Wikingach, opowiadając o uniwersalnych tematach (takich jak zemsta, zdrada czy honor), odnajduje właśnie taki wspólny mianownik w szeroko pojętej inicjacji/metamorfozie. Akurat w tym przypadku to motyw idealny, bo w czasach krwawych waśni, twardych jak skała wojowników, którzy prawo do życia muszą wydzierać sobie codziennie mieczem i niezłomnością charakteru, ich inicjacja zawsze będzie widowiskowa. I między innymi dlatego warto będzie sięgnąć po kolejny tom – na horyzoncie Islandia!

 

„Ludzie Północy: Saga anglosaska”

Scenariusz: Brian Wood

Rysunek: Dean Ormston, Davide Gianfelice, Daniel Žeželj i inni

Egmont

2018

W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu EGMONT za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry