Jak wygląda życie w kraju, w którym nieustannie trwa walka o władzę? W którym pucze, zamachy stanu i kolejne wcielenia ostrego reżimu są codziennością? W którym zasadniczo wszyscy są przeciwko wszystkim i jedyne, co robią, to tworzenie wygodnych korupcjogennych relacji dających złudzenie bezpieczeństwa? W którym religia jest źródłem przyzwolenia na najgorsze rzeczy, jakie ludzie mogą robić ludziom? W którym każda inność jest wroga, a wróg ma na imię Żyd? W którym sny o wielkości i potędze mieszają się z absurdalną rzeczywistością importowaną wprost ze Związku Radzieckiego? Ten kraj to Syria lat 80. XX wieku.
Ani dokumenty historyczne, ani badania kulturowe, ani relacje reporterskie opisujące tę rzeczywistość nie mają takiej siły rażenia, jak jej obraz widziany oczami dziecka. A taki właśnie prezentuje Riad Sattouf w drugim tomie autobiograficznego komiksu „Arab przyszłości”. Tym razem opowieść obejmuje tylko dwa lata – 1984 i 1985. Skojarzenia z „Rokiem 1984” Orwella są całkiem na miejscu. Riad, syn Francuzki i wykształconego we Francji Syryjczyka, żyje w świecie radykalnego absurdu indoktrynacji polityczno-religijnej i opowiada o wszystkim, czego doświadcza – ze szczerością dziecka nieustannie zadziwionego swoim otoczeniem i czujnie je obserwującego. Efekt jest przerażający. Dorosły czytelnik rozumie doskonale, o czym mówi sześcioletni chłopiec, mimo że pozornie opowiada po prostu o byciu dzieckiem, o kolegach, nauczycielach, szkole, domu, swoich rodzicach i rodzinie ojca. Dorosły Riad mówi o tym, jak się czuł, czy raczej co przeżył kiedyś w Syrii, udzielając głosu sobie samemu z przeszłości.
Nie czyta się tego lekko, ujmując rzecz delikatnie. A mówiąc wprost, czytanie „Araba przyszłości” wywołuje wściekłość. Wściekłość dzieloną z autorem, który po latach – wspominając dzieciństwo – zadaje pytania niemające nic wspólnego z dziecięcą naiwnością. Czy jeśli dyrektor szkoły wyprowadza siłą z klasy chłopca, ciągnąc go za ucho i mówiąc „za mną, świnko”, nie powinniśmy widzieć tej sceny jak dorośli, a nie jak reszta dzieci w klasie sparaliżowanych strachem? Czy jeśli nauczycielka bije dzieci z perwersyjną przyjemnością, a dorośli w domu zostawiają na podłodze szklanki z gorącą herbatą (co skutkuje nader częstymi poparzeniami rąk i twarzy dzieci pełzających po domu), nie powinniśmy rozumieć, jak bardzo nisko znajdują się one w hierarchii społecznej? Jeśli jednak synowie są skarbem arabskich rodzin, a dziewczynki nie chodzą do szkoły, czy nie powinniśmy rozumieć, jak nisko w tej hierarchii znajdują się kobiety? Zdecydowanie tak. Jeśli zastosujemy taką metodę do całego komiksu, okaże się on nieprawdopodobnie niekomfortową lekturą, prezentującą wizję kultury radykalnie obcej z europejskiej perspektywy, a raczej należałoby powiedzieć – z perspektywy kultury respektującej prawa człowieka, i to bez świadomego (dorosłego) zapośredniczenia.
Dziecko po prostu relacjonuje – dzień po dniu, tydzień po tygodniu – co widziało i co robiło. Mówi też o tym, co czuło, czego się bało, czego nie rozumiało. My, czytelnicy, dobrze rozumiemy, o czym mówi, co pozwala nam też rozumieć sytuację, nazwijmy to, kulturowo-psychologiczną Riada Sattoufa. Jego dziecięce alter ego („W 1984 roku miałem sześć lat i wciąż byłem olśniewającym chłopcem”) jest pozornie naiwne, ale pod przykrywką tej zwykłej dziecięcej fascynacji światem aż kipi wściekłość. To ona jest przyczyną niepoprawności politycznej i krytyki panarabskich iluzji karmionych patriarchalną mentalnością. W końcu komiks, który czytamy, rysuje człowiek dziś dorosły, ale przechowujący w sobie doświadczenia dzieciństwa.
Dziś Riad Sattouf jest już bezpieczny i niezależny, ale trzeba przyznać, że jeśli poświęca kilka lat życia, żeby opowiedzieć o swoim dzieciństwie, to raczej nie dlatego, że był szczęśliwy, chodząc z ojcem grać w piłkę (owszem, towarzyszył ojcu, ale strzelającemu do wróbli, które musiał później zjeść) czy piekąc z mamą ciasteczka (owszem, siedział z nią w pustej kuchni, patrząc, jak gotuje na kuchence turystycznej bulgur z cebulą). Robi to dlatego, że próbuje sobie z tymi wspomnieniami poradzić. Mimo że czyni to z ironicznym dystansem, odgrywa się za dziecięcą niemoc i konfuzję, zdecydowanie mówiąc o złu i przemocy.
„Arab przyszłości: Młodzież na Bliskim Wschodzie (1984–1985)”
Scenariusz i rysunek: Riad Sattouf
Kultura Gniewu
2018
W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.