W jednej kwestii muszę zgodzić się z Dylanem – bez wątpienia jest najgorszym narratorem na świecie.
Pomijając ten, jak do tej pory znaczący, szczegół, trzeba oddać Brubakerowi, że jego historia w końcu zaczęła zmierzać we właściwym – nawet jeżeli w dużej mierze ogranym – kierunku, co oznacza dużą przyjemność z lektury trzeciego tomu. Stało się tak, ponieważ Brubaker w końcu zakończył „najdłuższą retrospekcję w dziejach” i przeszedł do spraw bieżących. Pamiętacie Dylana w roli zawodowego kilera bezbłędnie posługującego się shotgunem z początkowych stron pierwszego tomu? A więc wracamy do punktu wyjścia. Ponownie przeżywamy tę scenę, by z małymi przystankami na obowiązkowe pitu-pitu ruszyć dalej i to bynajmniej nie w kierunku zachodzącego słońca, a przynajmniej nie tak zachodzącego słońca. Wszak trudno szukać jakiejkolwiek światłości nad losem Dylana, nie mówiąc już o chociaż nutce romantyzmu towarzyszącej zazwyczaj samotnym mścicielom. Nawet jeżeli Brubaker pozwala mu przez dłuższą chwilę cieszyć się czymś na wzór sielanki (nasz bohater zaczął z powrotem zażywać leki, ponownie spotyka się z Kirą, lekarzem, matką. Analizuje, planuje, wspomina, ma nadzieję na jakąś przyszłość i nawet rzuca rolę mściciela), to przeszłość nie daje mu spokoju. Uderza ze zdwojoną siłą. Rosjanie nie odpuszczają i nadal szukają mężczyzny, który z niewiadomych powodów zabił ich ludzi. Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Wbrew dotychczasowemu wizerunkowi Brubakerowi udaje się zbudować w miarę – nazwijmy to umownie – pozytywny obraz Dylana. Inteligentnego, pewnego siebie mężczyzny zdającego sobie sprawę z sytuacji, w której się znalazł. Zamiast użalać się nad sobą, co czynił do tej pory, prze naprzód. Ma dość unikania problemów w życiu prywatnym – w końcu stawia się dupkowatemu Masonowi i gotowy jest na poważny związek z Kirą. Te wszystkie drobne szczegóły w zmianie zachowania, w coraz częstszym uśmiechu pojawiającym się na jego twarzy, ale przede wszystkim fakt, że postanawia „rozpracować” rosyjską rodzinę, by raz na zawsze rozwiązać zagrożenie, jakie niesie ona dla niego i Kiry, stawia go po prostu w korzystnym świetle dla czytelnika. Od tej pory jego przeciwnikiem nie jest on sam, tylko konkretne, mające fizyczny wymiar zło. A w starciu z mafią możemy kibicować już tylko jemu, prawda?
Tym samym historia wskakuje na inne tory, zamiast czytać o depresji mściciela, czytamy o mścicielu mającym konkretny cel (miłość do kobiety jako siła sprawcza). I dopiero teraz Brubaker z Phillipsem i Breitweiser tworząna naprawdę wciągający thriller z wieloma zapadającymi w pamięć fragmentami, m.in. fenomenalną sceną zabójstwa w Halloween, rozegraną w najprostszy i najbrutalniejszy możliwy sposób, czy trzymającą w napięciu pogawędką w samochodzie z niejakim Tino, odkrywającą bezwzględnie racjonalne oblicze Dylana (takie świetnie wpasowane w fabułę Scorsesowskie i Tarantinowskie chwyty). Prócz tego Phillips i Bretiweiser znakomicie uchwycili i zaprezentowali wszystkie przemiany fizyczne i psychiczne, które przechodzi Dylan. Niby chłopak się w końcu uśmiecha, ale to, co rzuca się najbardziej w oczy,to jego maniakalny, bestialski, przerażający wyraz twarzy pojawiający się zawsze wtedy, kiedy kontrolę nad jego naturą przejmuje mściciel w czerwonej masce. Nie da się ukryć, że to człowiek z wieloma problemami osadzonymi głęboko w schorowanej i umęczonej psychice. Ta dychotomia okazuje się najciekawsza w postrzeganiu Dylana, bo co i rusz zmienia się nam perspektywa, z jakiej możemy go obserwować, a fabuła przez to staje się coraz bardziej pokręcona. Do tego Brubaker w końcu pisze mocne dialogi i konstruuje ciekawych bohaterów – nawet jeżeli tylko po to, by mogli zginąć z rąk Dylana. Zaczyna kreować ten świat w najdrobniejszym detalu, a cała intryga nabiera większego sensu i, co nie może dziwić, po raz kolejny mocno się komplikuje, a to dzięki pewnemu rodzinnemu zdarzeniu z przeszłości, które rzuca nowe światło na dotychczasowe wydarzenia. I rzeczywiście, Dylanie, nie mamy pojęcia, co będzie dalej. I ogromnie się z tego cieszę.
„Zabij albo zgiń”, tom 3
Scenariusz: Ed Brubaker
Rysunek: Sean Phillips
Non Stop Comics
2018