Kto pisze najlepsze historie o Wikingach? Oczywiście Szwedzi. Ich mroczne sagi opowiadają krwawe historie pełne konfliktów, w których bohaterowie odznaczają się zaciętością i determinacją, a bogowie knują przeciwko sobie i ludziom. Taki też obraz wyłania się z komiksu „Vei”, stworzonego przez szwedzki duet Sarę Bergmark Elfgren i Karla Johnssona. Sięgają oni do – tak popularnej w Europie w ostatniej dekadzie – mitologii skandynawskiej, jednak świat ludzi (Midgard) stanowi tu jedynie punkt wyjścia do opowieści większej, skupiającej się na olbrzymach i zamieszkiwanym przez nich Jotunheimie.
Mitologia w ogóle potraktowana jest tu bardzo swobodnie, co niewątpliwie jest pozytywnym aspektem komiksu – dzięki temu historia unika utartych, znanych z dotychczasowych tekstów kultury schematów, jednocześnie dając pole do fantazji twórcom. Kraina olbrzymów, zazwyczaj prezentowana jako zimne, nieprzebyte pustkowie, zamieszkiwane przez bezmyślne i mściwe istoty, u Elfgren i Johnssona przedstawiona jest na wzór pięknych nadmorskich krajów skandynawskich. Olbrzymy są tu bóstwami, a zamieszkujący tę krainę ludzie przypominają Midgardczyków – odróżniają się od nich jedynie kwadratowymi źrenicami (co, swoją drogą, w tradycji judeochrześcijańskiej jest symbolem szatana).
O ile wygląd obu tych ras nie różni się znacząco, o tyle ich charaktery budowane są na zasadzie przeciwieństw. Główna bohaterka Vei jest mieszkanką Jotunheimu i należy do świętej grupy boskich wojowników, którzy przedstawiani są jako osoby oddane swojej społeczności i swoim opiekunom, a za największą zbrodnię uważają targnięcie się na życie pobratymca (chociaż nie są pozbawieni takich emocji jak zazdrość czy frustracja). Ludzie natomiast to słabi i żądni władzy wojownicy, nastawieni jedynie na zdobywanie i posiadanie, których bezmyślne zachowanie i ograniczony umysł prowadzą zazwyczaj do tragicznego finału. Jedynie niewolnik, którego historię poznajemy i który staje się drugą istotną postacią opowieści (jako partner Vei), kieruje się w ogóle jakimś kodeksem moralnym, starając się przy tym zrozumieć swoją towarzyszkę. Dzięki temu nie tylko dostrzeże w olbrzymach coś więcej niż potwory, ale i zachowa życie.
Co zaś do głównej bohaterki, to mimo że jest to postać bardzo ciekawie zarysowana i dobrze poprowadzona, jej infantylizm miejscami nazbyt drażni. Rozumiem, że „Vei” to w zamyśle komiks skierowany do młodszego czytelnika (autorka scenariusza specjalizuje się bowiem w powieściach dla młodzieży), jednak nad jej charakterem można było jeszcze trochę popracować. A przynajmniej zrezygnować z narracji pierwszoosobowej, przez którą odnosi się wrażenie, że zamiast z wojownikiem ma się do czynienia z nastolatką z problemami. Na szczęście szwedzka młodzież jest wychowywana zupełnie inaczej niż polska, dzięki czemu fabuła nie jest ugrzeczniona. Jeżeli ktoś dodatkowo szuka scen typu „sex and violence”, również znajdzie tu coś dla siebie, chociaż nie są one dominującym elementem opowieści.
Abstrahując zupełnie od warstwy językowej komiksu, można zachwycić się samą jego stroną graficzną. Szczególną fantazją Karl Johnsson popisał się przy tworzeniu postaci olbrzymów. Bóstwa są błękitną – zarazem piękną i niepokojącą – hybrydą ludzi i zwierząt. Posiadają liczne atrybuty, takie jak np. biżuteria z ludzkich kości, które dodają im demonicznego, ale i duchowego charakteru. Sam sposób rysowania historii jest połączeniem naturalizmu z secesją, który przechodzi w ikonografię charakterystyczną dla hieroglifów (w momencie wprowadzenia opowieści o genezie świata przedstawionego). Rozróżnienie to sprawia, że granica między przeszłością a teraźniejszością jest tu bardzo jasno zarysowana, a historia przez to jest nie tylko czytelna, ale dostarcza również wielu estetycznych wrażeń.
Komiks Elfgren i Johnssona skupia się głównie na relacjach między ludźmi i bogami, przy czym ci drudzy wykorzystują tych pierwszych w walce o własne terytorium i zachowanie władzy. Na dodatek jedna z boskich stron gra nieuczciwie, a druga – mimo świadomości takiej zagrywki – i tak posyła swych wyznawców na rzeź. Vei jest pierwszą od stuleci, która (z pomocą boga obłudy) nie godzi się na bycie ofiarą. Pierwszy tom jej przygód odkrywa przed czytelnikiem nowe spojrzenie na mitologię nordycką. I pomimo że opowieść nie zaskakuje pod kątem fabularnym i zmierza do oczywistego zakończenia, to wykorzystane przez twórców narzędzia do osiągnięcia swego celu wydają się na tyle interesujące, że warto czekać na drugą część.
„Vei”, tom 1
Scenariusz: Sara Bergmark Elfgren
Rysunek: Karl Johnsson
Non Stop Comics
2018