Policjantka Dana Cypres, znana z poprzedniego tomu „Odrodzenia”, powraca wraz z kolejnymi zagadkami i tajemnicami do rozwiązania. W tomie drugim razem z ekspertem rządowym od chorób zakaźnych – Ibrahimem muszą rozwiązać tajemnicze zabójstwo prezenterki telewizyjnej. Jakby tego było mało, do Wausau przybywają zwabione sensacyjnymi przypadkami zmartwychwstań media oraz fanatyczny kaznodzieja Birch. Pojawiają się również duchy i demony. Dana musi także stawić czoła zmianom, jakie przechodzi jej siostra, jedna z odrodzonych, która powoli zaczyna przeistaczać się w inną, niebezpieczną istotę. Jaki związek ze śmiercią Marthy (dla przyjaciół Em) ma jej wykładowca z uczelni? Czy odrodzeni są naprawdę tym, kim byli przed swą śmiercią? I co istotne, czy można ich zabić? Na te i inne pytania odpowie drugi tom niezwykłego komiksu noir, traktującego o powrocie zmarłych na ziemię. Ponownie znany z wielu filmów i książek motyw w oryginalny sposób zostaje przełożony na język komiksu i zinterpretowany na nowo przez Seeleya. Zmarli nie przypominają tu klasycznych zombie, są raczej jak dzieci, które nie wiedzą, co się stało. Mają uczucia – tak jak żywi kochają, cierpią i nienawidzą. Seeley tworzy portrety ludzi, a zmarłym daje indywidualną, własną przeszłość. Przeszłość, którą nie do końca pamiętają...
„Odrodzenie” czyta się jak doskonałą powieść grozy, z frapującą fabułą i interesującymi bohaterami. Każda z sylwetek nakreślona jest wyraziście – samotnie wychowująca syna Dana usiłuje spełnić oczekiwania ojca-szeryfa i dlatego postanawia rozwikłać zagadkę zabójstw, a sprawę komplikuję fakt, że podejrzanym staje się jeden z odrodzonych. Drugą niezwykłą postacią jest Martha, której śmierć Dana stara się wyjaśnić. Postać Em jest tą, która spaja oba wątki – ożywienia i morderstwa. Jej historia, smutna i przerażająca zarazem, ukazuje inne oblicze zmarłych jako postaci tragicznych, zawieszonych pomiędzy światami, niezrozumianych i nierozumiejących, co się stało. Mimo to zdolnych do poświęceń i miłości. Seeley wprowadza też ciekawe postaci drugoplanowe, jak Arlene czy Anders. Obydwoje to dwa różne oblicza zmartwychwstania. Postać Arlene stawia pytanie o sens życia po śmierci. Czy wracamy tacy sami, czy też zmieniamy się i wraca tylko nasze ciało? Czy jesteśmy zdolni do uczuć, co pamiętamy, czy możemy żyć dalej, jakby nic się nie stało? A co z naszymi bliskimi, jak na nich wpłynie odkrycie, że ci, których kochamy i których opłakaliśmy, wrócili? Wydaje się, że śmierć nie jest przeszkodą, a zmarli po prostu tu będą. Jednak nic nie jest już takie samo, a przykład Andersa pokazuje, że niektórzy chcą wyrównać dawne rachunki z „kochanymi” członkami rodzin.
Oprócz znakomicie zarysowanych postaci pierwszo- i drugoplanowych w komiksie doskonale uchwycono skutki takiego nieoczekiwanego powrotu, a także reakcje społeczeństwa i rządzących na epidemię ożywień. Władze potraktowały bowiem zjawisko jak chorobę zakaźną, usiłując odseparować zarażonych. „Zwykli” obywatele, pod wpływem sensacyjnych doniesień mediów, szukają odpowiedzi na przyczyny tego „cudu” w wierze. Miasto staje się celem pielgrzymek i samozwańczych proroków, a zmartwychwstanie traktuje się jako wyraz boskiej ingerencji. Są też tacy, którzy wykorzystują chwilowe zapotrzebowanie na cuda – kwitnie nielegalny handel ciałami. Sprawa zatacza coraz szersze kręgi.
W klimat komiksu doskonale wpisują się rysunki Nortona, wyraźne i mroczne, utrzymane w zimnych, ciemnych barwach, czasem werystyczne, brutalne, okrutne, czasem poetycko delikatne i liryczne. Doskonale oddaje dzikie, surowe krajobrazy Wisconsin, spowite śniegiem, wymownie charakteryzuje mieszkańców – równie surowych co przyroda. Widać fascynację Em – jej postać to zwykła małomiasteczkowa dziewczyna, nieco zbuntowana, nosząca starą znoszoną bluzę, pełna tajemniczego, mrocznego piękna.
Z zapartym tchem czytelnik śledzi tom drugi, który przynosi jeszcze więcej zagadek. Historia rozwija się we wciągający spektakl, mieszankę grozy, horroru i obyczajowych zawirowań. Jest to doskonała kontynuacja wątków zaczętych w pierwszym tomie i świetna charakterystyka postaci serii. Przy czym, co urzeka w „Odrodzeniu”, Seeley zadaje sobie i nam szereg ważkich pytań o życie i jego sens. Czy powrót zmarłych do życia naprawdę byłby błogosławieństwem? Trudno odpowiedzieć na to pytanie, ale nie sposób oprzeć się myśli, że śmierć – jakakolwiek by nie była – ma swój głębszy sens. I być może źle jest złamać naturalny porządek rzeczy. Jak mówi jeden z bohaterów komiksu: życie to nie gra komputerowa. Ktoś musi umrzeć.
„Odrodzenie: Życie ma sens”
Scenariusz: Tim Seeley
Rysunek: Mike Norton
Non Stop Comics
2018