Akane Tsunemori dojrzała i awansowała. Przede wszystkim zaś została głównym inspektorem Oddziału 1 Wydziału Bezpieczeństwa, który to praktycznie musi zbudować od podstaw. Towarzyszy jej w tym nowa inspektor, siedemnastoletnia Mika Shimotsuki – arogancka i nieszanująca swoich podwładnych ignorantka, czyli zupełne przeciwieństwo głównej bohaterki (kontrast ten, oczywiście poza samym śledztwem, stanie się zapewne osią dramatyczną całej serii). Ze starej gwardii została jeszcze tylko Kunizuka i poprzedni inspektor Ginoza, który wcześniej wprowadzał Akane w tajniki pracy dla Systemu Sybilli. Dołączyła do nich dwójka nowych i bardzo charakterystycznych egzekutorów. Z jednej strony przerysowany wygląd Tougane i Hinakawy znacznie umniejsza ich wizerunek detektywa/utajonego kryminalisty, z drugiej jednak dzięki niemu są bardziej rozpoznawalni wśród niczym niewyróżniających się postaci, które w większości tylko biegają, krzyczą i strzelają. Tym razem bowiem do fabuły wprowadzono jeszcze Oddział 2, czyli kolejne dwie inspektorki i czworo egzekutorów. I to tylko mała próbka tego, co tak naprawdę dzieje się na początku „Psycho-Pass 2” (choć nie powinno).
Żeby rozjaśnić nieco sytuację, twórcy zdecydowali się nie tylko podpisać nazwiskiem oraz funkcją każdą pojawiającą się w mandze postać, ale też bardzo szczegółowo wprowadzić czytelnika w świat przedstawiony. I choć intencje mieli jak najlepsze, to efekt końcowy podpada pod najcięższy grzech tego tomu. Pierwsze 25 stron to bowiem zupełnie niepotrzebna, bardzo nieumiejętne przeprowadzona i zbyt dosłowna ekspozycja – najpierw z wykorzystaniem płaskich i sztucznych dialogów, a następnie ogólnikowych i pretensjonalnych opisów rzucanych na większe kadry przedstawiające miasto bądź członków Wydziału Bezpieczeństwa. Te ostatnie przypominają czołówkę jednego z tych tanich seriali, w których obowiązkowy głos z offu odczytuje same frazesy, takie jak: „ta metropolia nigdy nie zasypia” czy „opieramy się sprawiedliwości i ją wymierzamy”. Wszyscy wiemy, o co chodzi. Tym bardziej to dziwi, że „Psycho-Pass 2” jest kontynuacją „Inspektor Akane Tsunemori” i nie powinno się go rozpatrywać w zupełnym oderwaniu od poprzedniej serii, a nawet jeśli został pomyślany jako zupełnie odrębny byt (nastawiony na nowych czytelników), punkt wyjścia fabuły nie powinien być aż tak nachalnie i wprost podany, jakby twórcy nie mieli w ogóle ochoty, chęci i cierpliwości na częściowe, przemyślane wplatanie w narrację składowych świata przedstawionego. Wprowadzenie to, niestety, skutecznie odbiera chęć wejścia głębiej w opowieść.
Jeśli jednak się już skusimy i pójdziemy dalej, co nas czeka? Praktycznie nic nowego. Mamy tu podobną konstrukcję co w „Inspektor Akane Tsunemori” – zaczyna się od podjęcia pracy w Wydziale Bezpieczeństwa młodej i niedoświadczonej jeszcze inspektor, następnie od razu przechodzimy do akcji, a ścigany sprawca znowu okazuje się jedynie pionkiem w rękach większego, nieznanego i bardzo niebezpiecznego przestępcy. Kamui ma też podobne do Makishimy właściwości/umiejętności bycia niewidocznym dla Systemu Sybilli, choć wygląda na to, że brak mu charyzmy swojego poprzednika (nie chciałbym jednak oceniać go jedynie po pierwszym wrażeniu i dość krótkim występie). O ile konstrukcja powiela sprawdzony wcześniej schemat, o tyle sposób prowadzenia narracji oraz oprawa graficzna uległy drastycznej zmianie. Efekt jest taki, że manga bardziej przypomina rysowaną anime. Dużo tu ciętego, niezbyt płynnego „montażu”, więcej niż poprzednio niepotrzebnych zbliżeń i ujęć detalu, zaburzona jest też proporcja plansz, na których prawie puste kadry bez rysunku, drugiego planu czy dialogu dominują całkowicie te mniejsze, wypełnione po brzegi grafiką i tekstem. Nie pomaga też bardziej zachowawcze kadrowanie czy częste ujmowanie grupy bohaterów zastygających w nienaturalnych i z założenia efektownych pozach – przez te zabiegi brak jest dynamizmu w sekwencjach, które głównie na nim powinny się opierać.
Kreska Saru Hashino jest ostrzejsza i bardziej realistyczna, jednak wydobywa zdecydowanie mniej charakterystycznych cech postaci, co z kolei utrudnia – szczególnie w zbliżeniach – ich szybkie i skuteczne rozpoznanie. Nagromadzenie nazwisk też nie ułatwia sprawy, podobnie jak dymki z dialogami miejscami zasłaniające całkiem bohaterów lub umieszczane w nic nieznaczących kadrach. Niektóre z nich na szczęście można szybko zinterpretować dzięki kontekstowi. Zawodzi też sama warstwa językowa mangi – dialogi są chaotyczne i nazbyt starające się wyjaśnić świat, a brak dramaturgii i papierowe konflikty między bohaterami dodatkowo obniżają zaangażowanie emocjonalne czytelnika. Mimo wszystko czekam na drugi tom, bo w „Inspektor Akane Tsunemori” tak naprawdę ciekawie też zaczęło robić się mniej więcej w połowie serii. Może być zatem tak, że te wszystkie dwuznaczne sytuacje, złożone relacje, dramatyczne konflikty oraz trudne i kluczowe dla narracji decyzje dopiero przed nami.
„Psycho-Pass 2”, tom 1
Scenariusz: Psycho-Pass Committee
Rysunek: Saru Hashino
Waneko
2018
W imieniu redakcji dziękuję WYDAWNICTWU WANEKO za egzemplarz recenzencki.