Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

W matni

Autor tekstu: Dawid Śmigielski
15.04.2018

Trzeba uczciwie przyznać, że drugi tom „Zabij albo zgiń” czyta się o niebo lepiej niż pierwszy. Co prawda Dylan kontynuuje użalanie się nad sobą w pretensjonalnych i naiwnych monologach, jednak Brubaker wprowadza do scenariusza nowych bohaterów i – co najważniejsze – daje im głos. Niewiele, ale zawsze. Historia nabiera więc tempa i siłą rzeczy komplikuje się. Za sprawą śledztwa Lily Sharpe, która potrafi dodać dwa do dwóch, nowojorska policja wpada na trop zabójcy skrywającego twarz pod czerwoną maską. Niestety nikt w pracy nie ma zamiaru przejmować się wnioskami pani detektyw, do momentu... W międzyczasie Dylan sam przypadkowo ściera się z policjantami i – aby uniknąć aresztowania – strzela w ich stronę, tym samym plącząc jeszcze bardziej swój (i tak już beznadziejny) los. Od tej pory zrealizowanie kolejnego morderstwa na rzekomo czyniącej zło ofierze, pośród wzmożonych policyjnych patrolów, staje się podwójnie niebezpieczne. Nie mówiąc już o tym, że znalezienie kogoś takiego nie jest wcale prostym zadaniem. Z zeszytu na zeszyt pętla na szyi Dylana zacieśnia się.

Brubaker rzuca swojego bohatera na głęboką wodę i niczym podstępny demiurg sprawdza odporność jednostki na zaistniałe zdarzenia. Choć stara się tworzyć opowieść mocno osadzoną w naszej rzeczywistości, brutalną i realistyczną, to jakoś nie mogę uwierzyć w szereg zbiegów okoliczności – bo raczej nie są to jeszcze umiejętności Dylana (który notabene zaczął ćwiczyć boks) – ratujących skórę młodego mściciela. Być może człowiek pod tak silną presją jest w stanie wykaraskać się z największej nawet kabały… Spod spluw policyjnego patrolu i gnata zawodowego rosyjskiego mordercy zachowującego się jak… cywil, który właśnie dostał do ręki swój pierwszy pistolet. To już ten cały demon, który momentami przeradza się w coś w rodzaju sumienia głównego bohatera, jest autentyczniejszy od wszystkich tych incydentów. Jeszcze bardziej niż mordercza krucjata wyniszcza Dylana życie prywatne. Tu Brubaker również stawia go pod ścianą, karząc mu wybierać między najbliższymi i możliwymi dla nich konsekwencjami jego działań a własnymi uczuciami.

Wewnętrzna degrengolada mściciela w czerwonej masce za sprawą Elizabeth Breitweiser przybiera barwy kojarzące się z amerykańskim kinem lat 70. XX wieku. Jest ponuro i posępnie. Na pierwszy plan rozpaczliwie chcą się przebić nieliczne, kontrastujące z przygnębiającą rzeczywistością, jaskrawe kolory w postaci żółtych taksówek, jasnozielonych trawników czy niebieskiego odcienia włosów Kiry. Sean Phillips nadal lubi zostawiać szerokie białe marginesy na monologi Dylana, co sprawdza się świetnie, tak jak i schludna kompozycja plansz, gdzie każdy kadr oddzielony jest białą grubą ramką. Nader wszystko Phillips lubuje się w przedstawianiu szerokiej gamy emocji dręczących bohaterów. Emocji, które nie mówią niczego optymistycznego o współczesnym świecie, w którym obojętność na ludzką krzywdę sięga zenitu.

Wprowadzając na scenę Lily Sharpe, Brubaker uzyskuje zalążek interesującej konfrontacji dwojga outsiderów, która może przerodzić się w najciekawszy wątek „Zabij albo zgiń”. Już tak jakoś bywa, że skrycie kibicujemy jednostkom wykluczonym społecznie bądź będącym na krawędzi takiego wykluczenia. Chęć udowodnienia swojej wartości i przeciwstawienia się systemowi robi swoje. Sharpe musi sobie radzić z pogardą i lekceważeniem „kolegów” policjantów, jednak jej zaciekłość w dążeniu do celu i intelekt sprawiają, że szybko staje się najbardziej zajmującą postacią komiksu. W głębi serca mam nadzieję, że złapie Dylana i postawi go przed obliczem sprawiedliwości. W końcu, jaki inny los, pomijając aspekty związane z demonologią, powinien go spotkać? Swoich zbrodni nie realizuje przecież z powodu przekonań, słusznej ideologii czy innych szlachetnych pobudek. Czyni tak pod rzekomym przymusem, usprawiedliwiając się fantasmagorycznymi (najprawdopodobniej) wytworami swojego mózgu. Jakie leki bierzesz, a raczej jakich nie bierzesz, Dylanie? Brubaker naprowadza czytelnika na pewien trop, ale musiałby się otrzeć o geniusz, aby obdarzyć fabułę nieszablonowym rozwiązaniem.

 

„Zabij albo zgiń”, tom 2

Scenariusz: Ed Brubaker

Rysunek: Sean Phillips

Non Stop Comics

2018

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry