Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Jak ludzka dusza lśni

Autor tekstu: Szymon Gumienik
01.10.2017

Po trzecim tomie „Inspektor Akane Tsunemori” jestem cały zaintrygowany i w emocjach. I nie będę ukrywał dlaczego, bo przyczyna tego jest bardzo prosta – z mangi prezentującej cyberpunkową antyutopię, w której maszyny decydują o twoim być lub nie być, w której meble bądź ubrania zastępują zmyślne namacalne hologramy, w której w końcu nie ma żadnej wolnej woli, płynnie przechodzimy do opowieści o człowieku, którego determinacje, motywacje i pasje są bardzo bliskie tych dominujących w dawnym analogowym świecie. I właśnie ten analogowy stary świat, z wszystkimi swoimi demonami i niedogodnościami, zupełnie dominuje obecną rzeczywistość Akane Tsunemori. Na jej nieszczęście, bo to, jak w finale tego tomu sromotnie przegrywa i z systemem, i z wrogiem, i z samą sobą, może mieć kolosalne znaczenie dla układu sił w całej historii. To sytuacja ekstremalna, wyznaczająca w życiu człowieka pewną granicę, po której przejściu zdarzyć może się wszystko. Właśnie dlatego jestem cały w emocjach.

W pierwszym tomie dostaliśmy szkic świata przedstawionego, w pełni zautomatyzowanego, z wieloma scenami granymi wyłącznie z użyciem technologicznych gadżetów, ulepszającymi życie i czyniącymi je gładszym i sterylniejszym. Zagrożeniem tej sielanki są tylko ludzie o mętnym Psycho-Passie, szaleńcy, którzy są od razu eliminowani przez nieomylny System Sybilli. Wszystko to oczywiście fabularnie grało. Podobnie w drugiej części, w której intryga gęstniała na każdym poziomie – od bieżących, coraz bardziej brutalnych i cielesnych zbrodni, przez zacieśniające się stosunki i zależności w ekipie Wydziału Bezpieczeństwa, aż po przebijającą się przez teraźniejszość, wychodzącą z cienia przeszłość. Pojawiło się więcej emocji i rozterek bohaterów, więcej człowieka w człowieku. Tu nawet w wątku dotyczącym awatarów i internetowych serwisów bardzo wyraźnie zaznaczała się problematyka ludzkiej cielesności i tożsamości, definiowania jednostki z jednej strony przez jej obraz, z drugiej zaś wyznawane przez nią idee. Temat ten ma swoje apogeum w tomie trzecim, w którym wkraczamy na zupełnie inny poziom opowieści. Innymi słowy, dramaturgiczna poprzeczka jest tu ustawiona przez twórców jeszcze wyżej niż poprzednio.

Tę część zaczynamy od rozwiązania sprawy morderstw, które są jedynie środkiem do uczynienia z ludzkiego ciała swego rodzaju sztuki. Kougami zostaje odsunięty od śledztwa, ponieważ przypomina to zbrodnie sprzed lat, których jedną z ofiar był jego podwładny. Egzekutor jednak nie odpuszcza, traktując sprawę osobiście i pokazuje swojej przełożonej Akane, że dochodzenie można prowadzić na wiele innych, nieoficjalnych i niesystemowych sposobów. Zagadkę szybko rozwiązuje – jakże by inaczej – starymi dobrymi metodami. Dostajemy tu jasny sygnał, że system ma wiele luk i nie jest taki nieomylny, jak być powinien. W finale twórcy jeszcze raz i o wiele mocniej powtórzą tę tezę. Zwrot do ciała, człowieka z krwi i kości, skontrastowanie jego ducha z maszyną, będzie się przewijać przez kolejne rozdziały. Na scenę wkroczy profesor, dawny nauczyciel Wydziału Bezpieczeństwa, który szkolił inspektorów w profilowaniu sprawców przez obserwację ich zachowań czy postaw, oraz zamknięty w sztucznym ciele entuzjasta cybernetyzacji, uzależniony od adrenaliny i klasycznych polowań myśliwy, korzystający podczas łowów ze starej dubeltówki i robiący fajki z kości swoich ofiar. Dalej od świata Sybilli być już raczej nie można. Mechaniczne psy gończe, cybernetyczne ciało czy aparatura zagłuszająca sygnał to chyba tylko konieczność i udogodnienie zastanej rzeczywistości, która wykreowała swój status quo i daje wybranym narzędzia do przetrwania w nim.

Gdzieś między tymi kontrastami jest Kougami, który trenuje swoje ciało, aby w decydującej sytuacji liczyć bardziej na siebie niż na Denominatora, a także coraz bardziej odsłaniający się Makishima, którego tajemnica (nie)zależności od Systemu była w pewnym sensie do przewidzenia (i chyba dlatego tak szybko odkryta przez twórców). Brak tego fabularnego nokautu zupełnie jednak rozmywa się w genialnie poprowadzonej scenie finalnej polowania, a raczej gry przygotowanej pieczołowicie przez Makishimę. Wiedzieliśmy już wcześniej, że chętnie wykorzystuje on innych do swoich celów, że poświęca ich, a raczej karze za brak ducha, pasji, która powinna cechować każdego człowieka, ale nie wiedzieliśmy, ile tak naprawdę buzuje w nim emocji i ile potrafi zaryzykować, aby tylko zobaczyć, jak ludzka dusza lśni. Właśnie to i dobrze odrobione zadanie scenarzysty z klasycznych sensacyjno-kryminalnych narracji powoduje, że trzeci tom „Inspektor Akane Tsunemori” lśni prawdziwymi, niepodrabianymi emocjami. Życzyłbym sobie, aby takie pozostały ze mną do samego końca, tym bardziej że po ostatnich wydarzeniach zmieniam stronę. Myślę, że to raczej Makishima, a nie Akane Tsunemori, zwiastuje jutrzenkę rewolucji.

 

„Inspektor Akane Tsunemori” (t. 3)

Scenariusz: Psycho-Pass Committee

Scenariusz oryginalny: Gen Urobuchi (Nitroplus)

Rysunki: Hikaru Miyoshi

Projekty postaci: Akira Amano

Wydawnictwo Waneko

2017

W imieniu redakcji dziękuję WYDAWNICTWU WANEKO za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry