Po drugim tomie „Niesłychanych losów Ivana Kotowicza” mamy remis. I życzyłbym twórcom, aby przy takim wyniku pozostali. Co też nie będzie zbyt trudnym zadaniem, bo rozgrywający akcję Kajetan Kusina i Michał Ambrzykowski pokazali już swoje umiejętności, więc pozostaje im jedynie zagrać teraz do jednej bramki (oczywiście razem z dobrze wyszkoloną bandą czerwonoarmistów). Pole do rozgrywki również zostało całkiem solidnie przygotowane – główną zaletą serii jest bowiem dobrze zwarzona mieszanka gatunkowa, z której na plan pierwszy wyłania się „kino nowej przygody” i elementy weird fiction (emocjonująca rozrywka zatem murowana), a odrobina powieści inicjacyjnej, horroru w wersji soft i równie lekkiego humoru tylko podgrzewają temperaturę całości.
Tom drugi przygód Ivana Kotowicza pt. „Zamek rybiej dynastii” kontynuuje historię w miejscu, w którym zatrzymała się w tomie pierwszym. Osierocony Ivan po kilku niebezpiecznych i trochę nadprzyrodzonych spotkaniach trafia w bardzo szczególne miejsce, w którym nie tylko musi sprostać oczekiwaniom swoich opiekunów, ale i stawić czoła – zapisanemu w snach – przeznaczeniu. A wszystko to dla ukochanej Mateczki Rosji i dla jedynie słusznej idei komunistycznego raju. W komiksie pojawia się wiele dobrze rozegranych sytuacji (jak spektakularny i zabawny zarazem finał walki z zombie w wykonaniu Świnojewa), ciekawych przedstawicieli tej ciemniejszej strony mocy (brawa za ułańską fantazję dla rysownika za projekt potwora z ostatnich sekwencji tomu), nowych charakterystycznych postaci (trzymająca zapewne jakiegoś asa w rękawie piękna i inteligentna Eliza) i popkulturowych cytatów (trochę ruchów Neo z „Matriksa” i nawiązań do szkoły marvelowskich mutantów), jednak w ostateczności po lekturze pozostaje pewien niedosyt, poczucie zmarnowanej szansy, zbyt szybkiego i mało dramaturgicznego poprowadzenia akcji. Szczególnie czuć to po tak dobrym otwarciu w tomie pierwszym i wykorzystaniu wspomnianych powyżej elementów świata przedstawionego części drugiej – mimo bogactwa treści zdecydowanie za mało tu treści.
O ile w pierwszym tomie, który zdobył prestiżowy tytuł najlepszego polskiego albumu komiksowego 2015 roku na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi, scenarzysta świetnie rozplanował akcję i z wyczuciem przedstawił poszczególne postacie intrygi, o tyle w kolejnej części trochę wyhamował, nie dając czytelnikom żadnego konkretnego punktu zaczepienia. Szkoda, że nie zostawił przynajmniej lekko otwartej furtki dla co dociekliwszych odbiorców, bo w takiej sytuacji można traktować ten tom bardziej jako suplement poprzedniego niż pełnoprawną kontynuację rozpoczętej ponad rok temu historii. Nie pomaga też podobny schemat narracji – niebezpieczna wędrówka z niesamowitymi stworzeniami w tle, chwila wytchnienia w barze, trafienie do miejsca docelowego wędrówki, zapoznanie się z jego strukturą i mieszkańcami, finalna bitwa z tajemniczym przeciwnikiem i na koniec przedstawienie drugiego oblicza jednego z bohaterów. Całość jest zaplanowana jednak na pięć tomów, więc Kajetan Kusina ma jeszcze trochę czasu na rozruch i zaproponowanie olśniewających zwrotów akcji. I takie zapewne otrzymamy. Oczekiwanie na kolejne części Ivana Kotowicza podsyca dodatkowo fakt, że odpowiedzialny za warstwę graficzną komiksu Michał Ambrzykowski dopracował swój warsztat, niwelując wszystkie dotychczasowe potknięcia rysownika debiutanta. Naprawdę dobrze się to teraz ogląda – i to zarówno pełne plansze, jak i poszczególne sekwencje i pojedyncze kadry. Kreska jest pewniejsza, kompozycje odważniejsze, a całość spójniejsza graficznie i bardziej przemyślana (przede wszystkim nie ma sztucznie wywołanych „efektów specjalnych”, jednej perspektywy czy zupełnie niepotrzebnych kadrów, będących graficznymi odpowiednikami językowej treści – narracja i rysunek raczej się tu uzupełniają, niż walczą z sobą o palmę pierwszeństwa).
Biorąc pod uwagę powyższe, to jedyny minus drugiego tomu – zbyt pospieszna i uboga w dramaturgię narracja oraz rysunki, na które chce się patrzeć trochę dłużej, niż pozwala na to opowiadana historia. Mam nadzieję, że poziom obu twórców w trzecim akcie się wyrówna i koniec końców otrzymamy wypieszczone i w pełni dojrzałe dzieło gatunkowe, które ze względu na wyjściowy pomysł i zaproponowane dotychczas środki jego prezentacji całkowicie na to zasługuje.
„Niesłychane losy Ivana Kotowicza: Zamek rybiej dynastii”
Scenariusz: Kajetan Kusina
Rysunek: Michał Ambrzykowski
Kultura Gniewu
2017
W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.