Mimo że obecnie Mucha Comics publikuje głównie flagowe cykle wydawnictwa Image, jak choćby „Saga”, czy też sięga czasem do bogatych zasobów wydawnictwa Marvel („Alias”), to zdarza się mu również zaskoczyć polskiego czytelnika jakimś tytułem z innej oficyny, jak choćby Dark Horse Comics. Świetnym przykładem jest tu opublikowany ubiegłorocznej jesieni pierwszy tom nowego cyklu tego edytora słynącego choćby z publikacji komiksów Franka Millera („300”, „Sin City”) czy też będące domem dla „Piekielnego Chłopca” powołanego do życia przez Mike’a Mignole. Mam tu na myśli „Hrabstwo Harrow”, którego pierwszy tom został opatrzony podtytułem „Niezliczone duchy”.
Opowieść traktuje o losach nastoletniej Emmy mieszkającej w tytułowym hrabstwie wraz ze swoim ojcem farmerem. W przedziwny sposób jej życiowa droga zostaje napiętnowana przez dawne wydarzenie z dziejów tegoż zakątka. Mianowicie chodzi o historię wiedźmy Hester Beck, która za obcowanie z siłami nieczystymi i paranie się czarną magią (co w konsekwencji doprowadziło do śmierci dzieci z hrabstwa) została powieszona, a potem spalona. Młoda Emma dowiaduje się, że w niewyjaśniony sposób piętno wiedźmy ciąży i na niej, stąd też grozi jej niebezpieczeństwo ze strony mieszkańców, a nawet samego ojca. Opuszcza zatem rodzinny dom i przemierza mroczne zakątki lasu Harrow, w którym napotyka dziwne stworzenia, m.in. duchy.
Komiks ten jest dość osobliwą mieszanką motywów znanych z seriali telewizyjnych czy kina. Pojawia się tu powykręcany dąb rosnący nieopodal domu głównej bohaterki przywodzący na myśl film w reżyserii Tima Burtona o Bezgłowym Jeźdźcu („Sleepy Hollow”). Mamy tu na pozór zwyczajne miasteczko i mieszkańców, których spokojnie można by wkleić do jednego z epizodów „Z Archiwum X” (przychodzi mi do głowy choćby „The Post-Modern Prometheus”, w którym niczym w klasycznym horrorze mieszkańcy mieściny idą z pochodniami, aby pojmać Wielkiego Mutato). Są również duchy z opuszczonego cmentarza, leśne dziwadła czy też skóra zdarta z młodego chłopca przekazująca cenne rady naszej bohaterce. Na razie jednak nie ma tu, niestety, spójnej fabularnie historii. Być może dlatego, że jest to pierwszy tom opowieści. Jednak biorąc i to pod uwagę, chciałbym przeczytać niejako godny wstęp, który pozostawi mnie z uczuciem chęci sięgnięcia po więcej. W tym przypadku tak nie jest. Album niczym specjalnym nie zaskakuje i czytelnik dość szybko przedziera się przez kolejne rozdziały, które niespecjalnie wciągają w nurt snutej opowieści. „Im dalej w las, tym więcej drzew (fabularnych smaczków)” – odnosząc się bezpośrednio do scenerii użytych w komiksie. Czy jednak tak będzie, pokażą kolejne tomy.
O ile zatem w warstwie fabularnej dzieło scenarzysty Cullena Bunna raczej rozczarowuje, to na pewno słowa uznania należą się dla odpowiedzialnego za warstwę graficzną komiksu Tylera Crooke’a, który odwalił kawał dobrej roboty. Prosta, mało skomplikowana kreska, świetne pokazanie emocji przez mimikę twarzy głównych bohaterów oraz kapitalna kolorystyka oparta na malarskiej i niezwykle szerokiej palecie barw. Dodatkowo album uzupełniają interesujące okładki poszczególnych zeszytów, szkice i notatki autorów oraz ich krótkie biografie. Komiks został wydany w wysokim standardzie edytorskim, do czego przyzwyczaiła nas już Mucha.
Podsumowując: start nowej serii od Muchy uznałbym raczej za mało udany. „Hrabstwo Harrow” to jak na razie komiks ładny do przeglądania z intrygującą okładką i ciekawą grafiką w środku. Reszta to raczej zgrana talia motywów, co prawda ciekawych, ale jako całość mało zaskakujących. Na ocenę całej historii zapewne przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, jednak na razie mam mocno mieszane uczucia. Zamiast lektury polecam wspomniany wyżej odcinek „Z Archiwum X” i mimo że nie tak barwny jak komiks od Dark Horse, to jest popkulturową rozrywką na zdecydowanie wyższym poziomie.
„Hrabstwo Harrow: Niezliczone duchy”
Scenariusz: Cullen Bunn
Rysunek: Tyler Crook
Mucha Comics
2016
W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu MUCHA COMICS za egzemplarz recenzencki.