Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Na bezrobociu dookoła świata i jeszcze dalej

Autor tekstu: Dawid Śmigielski
27.11.2016

Można zobaczyć kawał świata, a nawet wybrać się w podróż kosmiczną, nie mając grosza przy duszy. Wystarczy chcieć, bo przecież chcieć to móc. Przydadzą się jeszcze mocna wola, nieograniczona fantazja, silne poczucie obowiązku i szczęście. Życie stoi otworem. Bierzcie przykład z Bezrobotnego Froncka – mieszkańca przedwojennego Śląska, który od 1932 do 1939 roku bawił swoimi przygodami czytelników „Siedmiu Groszy”. Poczciwy chłopina robił wszystko co w jego mocy, by w czasie Wielkiego Kryzysu związać koniec z końcem i znaleźć jakąś robotę. Nigdy nie udało mu się zatrzymać w jednym miejscu na dłużej. Niektórzy po prostu nie nadają się do pracy zarobkowej. Zresztą Froncek nie mógł jej mieć, bo przecież nie byłby już bezrobotnym, a tym samym nie krzepiłby serc tysięcy czytelników zmagających się z podobnym mu losem. Tak to już jest. Lepiej, jak się komuś nie wiedzie, bo można wspólnie ponarzekać, niż jak się komuś układa, wtedy tematów do rozmów brak. Z czasem Froncek zrezygnował z szukania pracy i oddał się tułaczce po świecie.

Bohater stworzony przez Franciszka Struzika mimo kilku wad to prawdziwy wzór do naśladowania. To, że mu się nie chce robić i często chce się pić, nie ma znaczenia przy jego licznych zaletach. Patriota pełną gębą. Bez reszty oddany ojczyźnie. Obrońca słabszych i pokrzywdzonych. Pogromca niemieckich ptaków drapieżnych, przyjaciel słowackich niedźwiedzi, morderca abisyńskich żółwi (oczywiście w szczytnym celu). Wielbiciel bezpańskich psów. Znakomity pilot. Świetny wojak. Elegant. Optymista. Nieustraszony. Zawsze mający łeb na karku. Struzik co i rusz pakuje swojego bohatera w tarapaty. Mniejszego bądź większego kalibru. Czasem musi poradzić sobie z komornikiem pukającym do drzwi, innym razem uciec z obozu koncentracyjnego Dachau. Pomóc swojej gospodyni albo przeciwstawić się gromadzie włoskich lub japońskich żołnierzy. Z opresji zawsze wychodzi obronną ręką. Jego umiejętności pozwalają mu dochrapać się nawet stopnia generała w chińskiej armii! Froncek zawsze staje po stronie słabszych, toteż nie dziwi fakt, że pomagał Etiopczykom w walce z włoskim wrogiem czy Chińczykom z japońskim najeźdźcą. W wojnie domowej w Hiszpanii też brał czynny udział, choć te przygody do najbarwniejszych nie należą, tak jak jego pobyt w Izraelu, który należy do najnudniejszych podróży. Ile można czytać o złych Żydkach? Najciekawiej prezentują się losy naszego narodowego bohatera lat 30. po ucieczce z Dachau. W nazistowskim mundurze przemierza Niemcy, pomagając pokrzywdzonym przez hitlerowską władzę. Fani „Pułkownika Kwiatkowskiego” będą wniebowzięci.

Wydawnictwo Komiksowe miało ciężki orzech do zgryzienia, decydując się na wydanie „Przygód Bezrobotnego Froncka”. W tym tomie znalazły się tylko wybrane paski, które zostały podzielone tematycznie na kilka rozdziałów. Nie można tego wyboru traktować jako swoisty „The best of”, bo artystycznie prezentują dość spory rozstrzał. Podział ten z pewnością daje czytelny obraz tematyki, którą zajmował się Struzik w swoim dziele. Poczynając od czysto społecznych zagadnień, a kończąc na fantastyce. Jednak podział ten nie daje klarownej możliwości śledzenia zarówno rozwoju serii, jak i samego Struzika. Paski nie zawsze są umieszczone chronologicznie (na końcu tomu znajduje się dokładny ich spis). Niektóre wydają się dodane na siłę, znalazły się w tomie, ponieważ poruszały konkretne zagadnienie, ale tym samym ich umieszczenie powoduje totalny chaos w rozdziale, jak w „Bliscy sąsiedzi: Rosjanie, Czesi, Słowacy”. Czwarty tom „Dawnego komiksu polskiego” liczy sobie ponad 400 stron. Z zasady jestem za tym, aby komiksy były wydawane w miękkich okładkach, ale takie „grubasy” powinny mieć twardą oprawę. Zdecydowanie ułatwia ona czytanie i utrzymywanie komiksu w dobrym stanie. Jednak czy warto robić wyjątek dla jednego tomu z cyklu? Nie było tu wyjścia, które zadowoliłoby wszystkich czytelników.

Ukazanie się „Przygód Bezrobotnego Froncka” to jedno z najważniejszych komiksowych wydarzeń na naszym rynku. Od dawna mówiło się o ich publikacji. W końcu się udało. To kawał polskiej kultury zasługujący na poznanie. Komiksowe paski Struzika bawią, bo przecież taki miał być ich charakter. Ale też dużo w nich dydaktyki, a jeszcze więcej propagandy. Szczególnie w historyjkach poprzedzających wybuch wojny. Mimo że wiele rymowanek jest dość kiepskiego sortu, czyta się „Przygody Bezrobotnego Froncka” z dużą przyjemnością. Największą zaletą są rysunki Struzika, który zdawał sobie sprawę z tego, jak ważna jest dynamika do przedstawienia dobrej historii. Wiele pasków spokojnie by się obeszło bez rymowanych tekstów. Choć są też takie, które ich bezwzględnie potrzebowały do zrozumienia danej historii. Bardzo dobrze czuł się Struzik, rysując wojenne perypetie Froncka. Rewelacyjnie rozrysował podróż bohatera w kosmos i spotkanie z Panem Twardowskim. Pasek przedstawiający lądowanie Froncka na Saturnie jest najpiękniejszym z całego tomu. Cztery kadry (z tylu zazwyczaj składały się paski ukazujące w „Siedmiu Groszach”) zostały tu wykorzystane bardzo pomysłowo. Wręcz fantazyjnie.

Poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko, żeby nie powiedzieć, że jest to rekord świata nie do pobicia. Ciekawe, co jeszcze ciekawego ma do zaoferowania dawny komiks polski… Na razie pozostaje cieszenie się i delektowanie przygodami Bezrobotnego Froncka. To piękny rozdział naszej kultury. Fragment polskiej historii nie do przecenienia. I bardzo dobry komiks.

 

 

„Dawny komiks polski. Przygody Bezrobotnego Froncka”

Scenariusz i rysunek: Franciszek Struzik

Wydawnictwo Komiksowe, Prószyński i S-ka

2016

W imieniu redakcji dziękuję WYDAWNICTWU KOMIKSOWEMU i PRÓSZYŃSKI I S-KA za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry