Ideę antropocentryczną dawno mamy już za sobą, przerobioną i przetrawioną na różne sposoby przez karty historii literatury i kultury wizualnej, czas zatem na krótką lekcję z gatocentryzmu (czyli uczynienia kota pępkiem wszechświata), którego najważniejszym obecnie przedstawicielem jest Joann Sfar, a konkretnie – jego cykl „Kot Rabina”. Historie o kocie, który nie tylko potrafi mówić, ale i do tego filozofuje, to już klasa sama w sobie. Wystarczy wyobrazić sobie chudego, złośliwego, wręcz stereotypowego kota, który dyskutuje nie tylko z ludzkimi, ale i boskimi prawami (w sposób bardzo trafny punktując przy tym religijne niedorzeczności), aby wiedzieć, że jest to komiks jedyny w swoim rodzaju, a przy tym okrutnie zabawny i inteligentny. Czy są to te cechy, które możemy przypisać kotom? Nie chcąc uogólniać ani stereotypizować tematu, powiem, że temu konkretnemu na pewno. Bo z poczuciem humoru i inteligencją, niezależnie od gatunku, trzeba się niestety urodzić (ergo: nie wszyscy mogą je mieć), ale mówienia można już całkiem łatwo i szybko się nauczyć, ewentualnie wystarczy zjeść papugę. To mały szczegół, z którego Sfar uczynił punkt wyjścia swojej serii, jednak na tyle istotny, że zarazem porządkuje i nadaje sens światu przedstawionemu, którego centrum stanowią kot i jego myśli.
Do pięciu części, które doczekały się ostatnio integrala wydanego przez Wydawnictwo Komiksowe w 2014 roku, kotolubny autor dodał właśnie szóstą: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”, która jest swoistą kropką nad i kociego i (mimo wszystko) judaistycznego żywota. Dotychczasowy, dobrze funkcjonujący układ, wypracowany przez kota, rabina i jego córkę, w ostatniej części zaczyna mocno pękać. Kot bowiem kocha bezgranicznie i po ludzku swoją panią, która nieustannie obdarza go pieszczotami, a on z kolei – aby być blisko niej – obiecuje rabinowi nie mówić nic w jej obecności ani nie wodzić tym samym na pokuszenie młodej dziewczyny swoimi wywrotowymi poglądami. Dość trudne jak dla takiego gagatka, ale do przełknięcia, jeśli ustali się odpowiednio priorytety. Wszak nie od dziś wiadomo, że sekretnym składnikiem udanego pożycia grupowego jest nic innego jak tylko zdrowy kompromis. Gdzie zatem ta rodzinna rysa w „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”? Ano właśnie w braku akceptacji nadchodzących zmian i niechęci przyjęcia jakiegokolwiek kompromisu. Nic jednak dziwnego, bo co ma myśleć rozpieszczany dotychczas kot, odsunięty nagle na drugi plan i pozbawiony uwagi i pieszczot swojej pani, która obdarza nimi najpierw męża, a potem dziecko? Z jednej strony to naturalna i normalna kolej rzeczy, z drugiej – okrutna niesprawiedliwość losu/Boga.
Podobnie działa czas – bardzo względna wartość naszego życia, która klasyfikuje przeżywane przez nas chwile w zależności od towarzyszących nam emocji. Jest to drugi mocny filar opowieści Sfara. Kiedy kot np. stara się odwlec w czasie moment narodzenia dziecka czy swojego odejścia, mijają one w mgnieniu oka, kiedy zaś ucieka i snuje się po ulicach miasta, myśli, że minęły wieki od jego zniknięcia. Po powrocie do domu pyta swoją panią (tak, decyduje się w końcu przemówić do niej): „Ile lat minęło od mego odejścia?”. Pada wówczas odpowiedź: „Trzy godziny”. To długo? No właśnie. Szósty tom serii dzięki takiej subiektywności uczuć i czasu zyskuje wymiar prawie tragiczny – pojawiają się tu takie motywy jak np.: niespełniona miłość, próba samobójcza, romanse, zdrady, zazdrość czy bardzo nieprzyjemne poczucie odrzucenia. Chwieją się także posady całego świata – główny bohater bowiem przez chwilę całkowicie traci sens życia, bo zachowanie Zlabi, córki rabina, jednoznacznie mu pokazuje, że nie jest już centrum wszechświata. Kluczowy jest tu monolog kota, który w pierwszej chwili jest przerażony wizją nieczułego na jego samopoczucie kosmosu, a zaraz potem logicznie przekonuje siebie, że to tylko chwilowy błąd rzeczywistości, „ponieważ, szczerze mówiąc, jeśli nie ja, to kto może być centrum świata?”. W punkt! Bardzo to ludzkie.
Bardzo ludzki jest też kot rabina, który tę ludzkość w sobie chce w pewnym momencie trochę zezwierzęcić, bo – jak sam mówi – „będzie mniej bolało”. To również bardzo ludzkie. Jednak szybko się okazuje, że wcale nie pasuje on do świata zwierzęcego ani nie potrafi przyjąć panujących w nim reguł, nawet „kocia miłość nie ma żadnego smaku”. To nieprzystosowanie Sfar przedstawia na koniec bardzo zgrabnie w swojej prostocie (zresztą tak jak i całą historię) – kiedy nasz bohater decydując się na powrót do domu, mija inne koty zmierzające w przeciwnym kierunku niż on. Pointa też jest bardzo prosta: spokój dać mu może jedynie akceptacja nowego stanu rzeczy, ale i zrozumienie tego starego. Wówczas świat znowu wskoczy na odpowiednie tory, ponownie złapie swój sens i zacznie kręcić się według reguł gatocentryzmu. Amen.
„Kot Rabina. Tom 6. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”
Scenariusz i rysunki: Joann Sfar
Wydawnictwo Komiksowe
2015
W imieniu redakcji dziękuję WYDAWNICTWU KOMIKSOWEMU za egzemplarz recenzencki.