„Sex” to obok „Sagi” najciekawsza seria wydawana przez Muchę Comics. Kilka miesięcy temu słowa te nie przeszłyby mi przez gardło, teraz mówię to z pełną odpowiedzialnością. Największa w tym zasługa Joe Caseya, który z mistrzowską precyzją tka opowieść o zblazowanym esksuperherosie Simonie Cooku. O ile w „Letnich uniesieniach” fabuła jak na historię o superbohaterskiej prominencji dość długo się rozkręcała, o tyle w „Supercool” Casey włącza drugi bieg. Akcja przyśpiesza, a z każdą kolejną stroną docenia się pracę wykonaną przez scenarzystę w „Letnich uniesieniach”, w których zbudował podstawy tego świata.
Wracamy więc do Saturn City, „wspaniałej” metropolii, w której za dnia wszystko jest piękne i plastikowe. Dopiero w nocą miasto pokazuję swoje prawdziwe oblicze. Skąpane w strugach deszczu czy w świetle księżyca ukazuje swój przerażający majestat. W cieniu szykownych drapaczy chmur, zawilgłych magazynów i brudnych zaułków rozgrywa się prawdziwe życie. Przerażające, brutalne i krwawe. Autentyczne, bez cienia sztuczności (poza jednym penisem). Gdzie drapieżna walka o władzę stymuluje najsilniejszych graczy.
W „Supercool” zdecydowanie więcej scen rozgrywa się po zmroku. W takim klimacie świetnie odnajduje się Piotr Kowalski. Jego ilustracje prezentują się lepiej niż w „Letnich uniesieniach”. Widać, że polski rysownik doskonale się czuje, rysując dynamiczne sekwencje, a tych w „Supercool” nie brakuje. Pojedynek Keenana (byłego partnera Świętego w Pancerzu) z Wieżowcem zrobił na mnie duże wrażenie przede wszystkim prostotą wykonania. Szkoda tylko, że erotyczne fragmenty dalej prezentują się bez polotu. Tym razem za retrospekcje odpowiada Morgan Jeske, który wnosi do komiksu nieco graficznego szaleństwa za sprawą swoje grubej, niedokładnej kreski, miejscami przypominającej prace Paula Pope’a. Całość spajają rewelacyjne kolory Brada Simpsona.
Wraz z rozwijaniem poszczególnych wątków Casey zarysowuje coraz silniej charaktery głównych bohaterów. W pierwszym tomie Simona Cooka można było odbierać jako znudzonego życiem bogacza, w „Supercool” – czy to za sprawą retrospekcji, czy bieżącej akcji – poznajemy go z zupełnie innej strony, jako paranoika, buca, czasem choleryka. Co ciekawe, ostatnie strony „Letnich uniesień” zwiastowały rychły powrót Cooka do roli Świętego w Pancerzu – nieustraszonego obrońcy Saturn City. Jednak w tym tomie główny bohater na dobre wchodzi w zupełnie inną rolę – szefa swojej potężnej firmy. Co okazuje się dużo trudniejsze od bycia podziwianym herosem, tym bardziej że problemy, które towarzyszą szefostwu Cook Company, znacznie wykraczają poza standardowe obowiązki.
„Sex” mocno skupia się na ludzkich pragnieniach. Walka o nie trwa w najlepsze. Z wrogami, własnymi oczekiwaniami, z przeciwnościami losu. Nie wszystkim bohaterom uda się je zaspokoić, a być może w ogóle nie jest to możliwe. Chcieć więcej to nasza specjalność. Nie wiedzieć, czego chcieć – także. Casey świetnie to rozumie i perfekcyjnie wykorzystuje w swoim scenariuszu, tworząc wielowątkowy thriller. Saturn City wita. Brutalnie i zimno.
„Sex: Supercool”
Scenariusz: Joe Casey
Rysunek: Piotr Kowalski, Morgan Jeske
Mucha Comics
2015
W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu MUCHA COMICS za egzemplarz recenzencki.