Dwa lata czytelnicy musieli czekać na domknięcie sagi o ryjówkach. Czas płynął, a „Powrotu rzęsorka” próżno było wypatrywać na księgarskich półkach, ale fani nie mogli narzekać na brak komiksów Tomasza Samojlika. W międzyczasie na rynku ukazał się „Bart Ignat i skarb puszczy”, nowe, tym razem pokolorowane wydanie „Ostatniego żubra” oraz drugie wydanie „Ryjówki przeznaczenia”. Było co czytać. Jednak to domknięcie trylogii rozpalało zmysły każdego ryjówkowego fana. Tym bardziej że już od dawna wiadomo było, z jakim zagrożeniem przyjdzie się zmierzyć Dobrzykowi, Śmiłce i reszcie drużyny. Tym razem jest to pożar, a przecież nie ma większego niebezpieczeństwa dla lasu i jego mieszkańców niż ogień. Samojlik jak zawsze udanie łączy opowieść przygodową z walorem edukacyjnym. Główną problematyką komiksu jest wypalanie traw, które w naszym kraju jest nagminne. Ciągle panuje przekonanie, że ogień wypali wszystkie chwasty. Niestety, jest to dalekie od prawdy, a skutki tych nierozsądnych działań są opłakane dla przyrody.
W najnowszym dziele Samojlika powracają wszyscy dobrze znani bohaterowie, ale autor nie byłby sobą, gdyby nie umieścił w opowieści nowych postaci zwierzaków. Jedną z głównych ról odgrywa bobrza rodzina. Poza tym na kartach komiksu gości salamandra plamista, z którą wiążą się przesądy, jakoby umiała gasić pożary. Ponadto zagrożenie potęguje pojawienie się w lesie groźnego Szpona Śmierci mającego chrapkę na kilku bohaterów. Choć jeszcze większe niebezpieczeństwo niosą z sobą nierozsądne rządy króla Odylca, manipulowanego przez swoją matkę (Samojlik stworzył naprawdę paskudną starą jędzę). Czy tym razem Dobrzykowi uda się ocalić Ryjówkową Dolinę? Przepowiednia głosi, że ryjówka przeznaczenia będzie musiała się poświęcić, by uratować resztę ryjówkowego rodu… A więc dzieje się, i to dużo. Pod względem akcji to najintensywniejszy tom sagi. Tak jak przystało na kontynuację, wszystkiego jest więcej. Lektura dostarcza znakomitej rozrywki i w przeciwieństwie do np. „Powrotu króla” Petera Jacksona „Powrót rzęsorka” jest doskonałym zwieńczeniem trylogii.
Samojlik potrafi odpowiednio wyważyć wszystkie elementy. Przede wszystkim bawi, ucząc, uczy, bawiąc, i widać, że sam czerpie z tego radość. „Powrót rzęsorka” udowadnia, że autor w tej chwili nie ma sobie równych w tworzeniu komiksów dla młodszych czytelników. Ogromna wiedza idzie w parze ze świetnym warsztatem. Doskonale orientuje się nie tylko w najnowszych trendach popkulturowych i umiejętnie wykorzystuje je w swoich fabułach. Co rusz puszcza oczko do fanów fantastyki. Świetnie też operuje humorem sytuacyjnym. Jego kreska zarówno znakomicie oddaje dramaturgię wydarzeń (wystarczy spojrzeć na wszystkie okładki do ryjówkowej sagi), jak i nadaje się do prezentowania gagów. Czasem mają one nieco makabryczne zabarwienie, w końcu czytamy opowieść o zwierzakach, które są częścią ekosystemu. Lecz nie sposób nie uśmiechnąć się na widok Śmiłki trzymającej w swoich rękach ogromną już nieżyjącą gąsienicę, która za chwilę będzie skonsumowana.
Każda saga ma swój początek, ale czy każda ma swój koniec? Mam ogromną nadzieję, że zachęcony sukcesem swoich komiksów Tomasz Samojlik nie porzuci Dobrzyka i jego przyjaciół na pastwę dodruków, tylko co jakiś czas będzie tworzył kolejną część, rozszerzając sagę o ryjówkach. W końcu jest jeszcze tyle problemów do poruszenia, tyle gatunków do przedstawienia, tyle dzieci i dorosłych do wyedukowania…
„Powrót rzęsorka”
Scenariusz i rysunek: Tomasz Samojlik
Kultura Gniewu
2015
W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.