Tegoroczny maj przyniósł kontynuację wydanego blisko rok temu albumu traktującego o perypetiach inspektora Gillesa McCabe’a i posterunkowego Jacka O’Leary’ego, badających sprawę tajemniczych morderstw w mrocznych czeluściach Londynu końca XIX wieku. Autorzy albumu, ilustratorka Barbara Okrasa oraz scenopisarz Daniel Gizicki, postarali się dostarczyć czytelnikom kontynuację tej opowieści właśnie teraz, stąd też niezwłocznie postanowiłem zgłębić dalsze losy ich bohaterów, tym bardziej że pierwszy album, choć nowatorski wizualnie, w kwestii opowieści pozostawił pewien niedosyt. Na szczęście muszę przyznać, że mimo szybkiej lektury komiksu wynikającej z małej ilości tekstu i sprawnej narracji album nie wypada ubogo, wręcz przeciwnie – daje czytelnikowi satysfakcjonującą kontynuację i pozwala liczyć na kolejne odsłony.
Centralną część komiksu stanowi scena przesłuchania głównego podejrzanego w sprawie serii morderstw w dzielnicy Whitechapel. Tajemniczy osobnik lustrowany przez dwóch naszych bohaterów, niestroniący od ciętego języka i obelg, przedstawia siebie jako łowcę z dalekiej przyszłości polującego na ludzkie narządy, które pobiera od swoich ofiar w celach transplantacyjnych. Ową działalnością zajmował się w różnych epokach w historii ludzkości, które odwiedzał za pomocą małego urządzenia, teleportera czy też wehikułu czasu – jak określa go ów przybysz z przyszłości. Oczywiście McCabe i jego współpracownik są bardzo sceptyczni co do rewelacji objawionych przez zbira, który ostatecznie kończy marnie. Sprawa zostaje zamknięta, martwy sprawca uspokoi społeczne nastroje i wprowadzi na powrót poczucie bezpieczeństwa, a sam McCabe otrzymuje kolejne zadanie do wykonania prosto z rąk swojego przełożonego. Dlaczego jednak inspektor opowiedział tę całą historię pewnemu tajemniczemu jegomościowi, który w swych dłoniach również dzierży klucz do podróży w czasie? Przed czym ostrzega on Gillesa McCabe’a?
Opowieść, choć dosyć krótka i mało rozbudowana, potrafi nieco zaskoczyć wprowadzonymi elementami science fiction (podróże w czasie, wehikuł przypominający telefon komórkowy), co w zestawieniu z dość tradycyjną kryminalną konwencją komiksu daje ciekawy efekt. Bardzo dobrze wypadają też mroczne retrospekcje z różnych epok, w których główny oprawca zbierał swoje krwawe łupy. Są utrzymane w nieco innej stylistyce wizualnej, rozmyte i mgliste, przez to bardziej tajemnicze. Ascetyczna konwencja tak w kwestii fabuły, jak i ilustracji jest naturalną konsekwencją poprzedniego albumu, co też nie dziwi i pokazuje spójną wizję całej opowieści. Odnosząc się do warstwy wizualnej, otrzymujemy skąpany w szarościach, mgle i krwi pokaz ilustratorskich popisów, kreślonych z gracją i dynamiką, co niewątpliwie jest dużym atutem komiksu. Jeśli chodzi o jakość wydania, należy nadmienić, iż drugi album wydano już na papierze kredowym. Nie wzmacnia to zbytnio odbioru wizualnego, jednak dla fanów obcowania ze śliskim papierem może się to okazać dodatkowym atutem.
Czy inspektor McCabe jeszcze powróci? Mam szczerą nadzieję, że tak. Kontynuacja zeszłorocznego albumu to sprawne czytadło o nieco zmodyfikowanej i zaskakującej strukturze. Całość podana w wystawnej oprawie wizualnej smakuje całkiem dobrze, choć w przypadku opowieści o pozbawianiu ofiar narządów o walorach smakowych opowiadać nie wypada. Aczkolwiek naśladując inspektora McCabe’a, można sobie łyknąć coś mocniejszego z piersiówki, aby umilić sobie oczekiwanie na kolejny komiks autorskiego duetu Gizicki/Okrasa.
„Gilles McCabe” – tom drugi
Scenariusz: Daniel Gizicki
Rysunki: Barbara Okrasa
Wydawnictwo Komiksowe
2015
W imieniu redakcji dziękuję WYDAWNICTWU KOMIKSOWEMU za egzemplarz recenzencki.