Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Uroki twórczej bezczelności

Autor tekstu: Szymon Gumienik
27.04.2015

Jest coś rozkosznie bezczelnego w „Battling Boyu” Paula Pope’a. I to już na tym najbardziej podstawowym poziomie kreacji – powołania do życia bohaterów i zbudowania dla nich światów. I nie chodzi mi tu wcale o fakt, że jest to całkiem nowa jakość (co rzadko obecnie się wydarza), ale o to, że ta nowa i oryginalna pod każdym względem jakość (z trudnymi do uchwycenia reminiscencjami wytworów przeszłości, szczególnie tych z fantastycznej kinematografii przełomu lat 60. i 70. XX wieku) została pozszywana z bardzo konwencjonalnych motywów i dość popularnych elementów naszej kultury. Jak na dłoni dostaliśmy zatem praktycznie gotowy i znany od lat schemat, który autor zdekonstruował na naszych oczach i złożył w coś zupełnie innego, nieprzystającego już do naszych obecnych czasów, ale i wybiegającego trochę dalej, w przyszłość, gdzie tęsknie będziemy patrzeć za siebie i gdzie święcić będzie triumfy gatunek taki jak np. postretrofuturyzm. Dawno nie uczestniczyłem w opowieści tak nonszalancko traktującej powszechne standardy narracyjne i intertekstualne, a jednocześnie tak niebezpiecznie blisko będącej mainstreamowi i publikacjom kierowanym do dzieci i młodzieży. Jak z tego mógł powstać komiks na wskroś undergroundowy? Odpowiedzią może być jedynie wspomniana na początku bezczelność twórcy wobec swojego dzieła, a co za tym idzie i wobec odbiorcy, która tak mnie oczarowała, że kupiłem tę historię w niemal każdym jej aspekcie i do samego końca. Chociaż nie do końca, bo jej koniec jeszcze nie nastąpił. Ach, ten ból niedopowiedzenia!

Nic jednak dziwnego, że całość nie zamknęła się w jednym albumie liczącym około 200 stron, bo mamy tu do czynienia z klasyczną opowieścią inicjacyjną, która w swoim założeniu krótką formą być nie może. Dodajmy do tego jeszcze dwa zupełnie odmienne światy, dużą liczbę postaci drugoplanowych, otwarte wątki epizodyczne, zbiorowy i zorganizowany „problem inicjacyjny” (potwory) oraz fakt, że chłopiec, który wkracza w wiek męski, jest młodym bogiem. Nie do ogarnięcia za jednym podejściem, prawda? Tym bardziej że autor dwoi się i troi, aby znane każdemu dziecku popkulturowe klisze połączyć w jedyny w swoim rodzaju komiksowy koktajl Mołotowa i bez zbędnych wyjaśnień czy wymyślnych idei, wręcz anarchistycznie i z fajerwerkami, rozsadzić nasze ciasne myślenie schematami i gotowymi scenariuszami. Jest bowiem w tym komiksie pewien dualizm, czy raczej bardzo misterne połączenie dziecięcej beztroskiej zabawy z intelektem i przemyślaną treścią. Z jednej strony mamy zatem nieograniczoną energię (w czystej i ogólnej postaci), niczym nieskrępowane szaleństwo (np. w scenach walk), hipnotyzujące, tryskające z każdego kadru kolory czy po macoszemu potraktowaną fabułę, z drugiej zaś wyważoną prześmiewczość, konsekwentną wobec idei komiksu parodię superbohaterszczyzny, nutkę zawsze wdzięcznego kampu (świadomego kiczu), nietypową baśniowość (będącą wynikiem symbiozy fantastyki i mitologii z science fiction) i niestrudzoną odwagę w nieustannym szarganiu i mieszaniu „świętości” gatunkowych (komiks niezależny, europejski, amerykański i manga w jednym). Może dlatego na myśl od razu przychodzą takie klasyki jak „Barbarella” czy „Tank Girl” (przekornie wybrałem postaci kobiece) – niezależne produkcje naładowane po brzegi estetyką kampu, obyczajową anarchią, ideowym rozpasaniem, z nietuzinkowymi bohaterami, tak po ludzku niedoskonałymi, trochę niepokornymi i nieracjonalnymi w swoich działaniach. Wszystko jedno, w jakim natężeniu i w jakim układzie, byle bezczelnie dekonstruowało oswojone kulturowo treści.

Główny bohater opowieści Paula Pope’a już tak bezczelny jak jego autor niestety nie jest. Może ma trochę szelmowskiego uroku, typowego dla postaci charyzmatycznych, ale wiele mu jeszcze brakuje do pełnej samoświadomości i umiejętności dokonywania trafnych, dojrzałych, ale i kontestacyjnych wyborów. To taki, można powiedzieć, nieopierzony gryf, który rozwinie skrzydła w odpowiednim czasie, kiedy proces inicjacyjny dobiegnie już końca i nastąpi ten upragniony dla niego moment przejścia – bo Battling Boy, co prawda, nie odnosi się z zapałem do narzuconej mu boskiej tradycji, ale na pewno chciałby mieć ją jak najszybciej za sobą. Tymczasem nie jest to taka łatwa sprawa jak np. postrzyżyny czy pierwsze golenie. To proces wieloetapowy (a dla nas, czytelników, wielozeszytowy), pełen zmian charakterologicznych, przeobrażeń ideologicznych i sumiennego kształtowania osobowości. Ale nie wybiegajmy nadto w przyszłość, bo jak na razie mamy zaledwie zarys całości tej szaleńczej i barwnej awantury. Tak pokrótce: gdy w Arcopolis, nękanym od lat przez potwory nieznanej proweniencji, ginie Haggard West, czyli jedyny (super)bohater czuwający nad bezpieczeństwem mieszkańców, miasto staje przed groźbą upadku. Właśnie wtedy bóg ojciec (bliski wyobrażeniom mitologii skandynawskiej) postanawia wysłać tam swojego syna w ramach inicjacyjnej przygody. Chłopak dostaje pelerynę podróżnika, walizkę z kilkoma całkiem przydatnymi akcesoriami (pomysł z koszulkami jest tak karkołomny i prosty zarazem, że aż fascynujący) oraz najlepsze życzenia „dobrej zabawy”. Po dwóch nieudanych walkach (bez pomocy tatki i córki Haggarda Westa by się nie obyło), wdrożeniu w struktury miasta oraz bliższym poznaniu zarówno wrogów, jak i niezbyt przydatnych lokalnych sprzymierzeńców (z jednym wyjątkiem) niestety kończymy lekturę. I to w dość strategicznym momencie. Akcja się zawiązuje, idea opowieści budzi się na dobre, a my – nie wiedzieć kiedy – już jesteśmy w tę aferę zamieszani. Szykujcie się, bo to początek całkiem ciekawego uniwersum, które za jakiś czas może się rozwinąć w klasykę gatunku (coś na kształt mainstreamowo-undergroundowej hybrydy spod znaku postretrofantastyki).

 

„Battling Boy”

Scenariusz i rysunek: Paul Pope

Kultura Gniewu

2015

W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry