Co się stanie, jeśli atak terrorystyczny będzie tylko preludium do ciągu zdarzeń, prowadzących do zagłady ludzkości? Jest 8:46 rano, 11 września, gdy rozpędzony samolot uderza w wieżę World Trade Center. Świadkami wydarzenia jest dwóch chłopców, Elvis i Reuben, którzy nie podejrzewają jeszcze, że przyjdzie im być jednymi z nielicznych ocalałych z nadciągającej apokalipsy.
Jak inaczej można ukazać nadchodzącą tragedię? Autorzy wykorzystują pozornie błahą scenę: dwóch chłopców z szeroko otwartymi oczami wpatruje się w piekarnik. Obraz kota zamkniętego w środku powoduje, że w czytelniku rośnie napięcie. Jesteśmy przerażeni i oczekujemy nadchodzącego finału. Czy aby na pewno chłopcy wyłączyli piekarnik? W całej tej sytuacji skupiamy się na zwierzaku, dopóki za oknem nie widzimy nadlatującego samolotu… Tragedia rozgrywa się tuż obok, w zwykły dzień, w zwykłym mieście, gdzieś między śniadaniem a lunchem.
Nie jest to sekwencja z filmu sensacyjnego spod szyldu Hollywood. Nie jest to również pierwszy rozdział nowej powieści Kinga. To początek komiksu „Strange Years” autorstwa duetu Kurasiński i Śledziński. Znany już temat zagłady ludzkości podejmują panowie w oryginalny i finezyjny sposób. Jeden dzień zmienia wszystko, w dodatku dzień, który wielu z nas wciąż przywołuje w pamięci. Nagle się okazuje, że scenariusz przedstawiony w „Strange Years” nie musiał być daleki od prawdy. Jedno wydarzenie, które jest tylko początkiem serii przerażających zdarzeń. Ataki terrorystyczne w największych miastach. Skażenie środowiska za pomocą „brudnych bomb”. W następstwie – wyginięcie gatunków, głód, choroby i wymarcie ludzkości. Ocaleni żyją na pustyni, gnieżdżąc się w niewielkich enklawach, usiłując przeżyć ataki zmutowanych kanibali oraz najazdy zbrojnych band.
Wyobraźmy sobie zagładę rodzaju ludzkiego. Tak właśnie mogłaby wyglądać.
Kurasiński i Śledziński w pierwszym tomie serii ukazują postapokaliptyczny świat rodem z „Mad Maxa” Millera i „Bastionu” Kinga. Komiks pełen jest najróżniejszych odniesień do filmów i powieści, żonglując motywami i tworząc bardzo udany początek większej całości. W „Strange Years: Jesień” mamy do czynienia z zawiązaniem akcji, wprowadzeniem czytelnika w realia głównych bohaterów – Elvisa i Reubena. Ich postawy życiowe wobec rzeczywistości, w jakiej przyszło im żyć, są krańcowo różne. Jeden stara się odnaleźć w zaistniałej sytuacji i dostosować do panujących w osadzie norm. Drugi jest typem reformatora – chce zmieniać świat. Łączy ich braterska miłość. Czy to wystarczy, by przeżyć?
Ani Kurasiński, ani Śledziński nie pokazują niczego nowego. Ważny jest sposób, w jaki ujęli znany i opowiedziany po tysiąckroć temat zagłady ludzkości. Dlatego warto zajrzeć do „Strange Years”, by się przekonać, że niewiele dzieliło nas od losu Elvisa i Reubena. Pomysłowy scenariusz zilustrował Michał Śledziński, który doskonale radzi sobie z oddaniem rzeczywistości pustyni. Jego wyraźne, ekspresyjne linie i monochromatyczna kolorystyka – brązy, żółcienie i błękity – podkreślają krajobraz. Kadry są dynamiczne, ekspresja twarzy bohaterów bardzo wyrazista. Śledziński nie cofa się przed ukazywaniem zbliżeń twarzy i emocji na nich się malujących. Każda z ilustracji tchnie swobodą i lekkością.
Bez wątpienia to bardzo dobrze narysowany i napisany komiks, z kilkoma dobrymi patentami, które czynią z niego idealne pole do popisu dla filmowców. Całość przypomina dobrze napisany thriller, pozostaje tylko oczekiwać na kolejne części. Miejmy nadzieję, że ten „film” będzie miał happy end…
„Strange Years: Jesień”
Scenariusz: Artur Kurasiński
Rysunek: Michał Śledziński
Kultura Gniewu
2015
W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.