Ciężkie czasy nastały w Mysiej Krainie. Spisek przeciw Straży mający na celu obalenie władczyni Gwendolyn wchodzi w ostatnią fazę. Nazywający siebie Czarnym Toporem zdrajca wraz z potężną armią wyrusza na Lockhaven, aby zbrojnie podbić główną siedzibę Mysiej Straży. Kto stanie mu na drodze, skoro Kenzi i Saxon zostali podbici, a samotny Lieam dostał się w szeregi wojska, które ma dokonać przewrotu? Oczywiście dzielna trójka. W końcu nieustraszeni wojownicy nie z takimi tarapatami sobie radzili, tym bardziej że nieoczekiwanie zyskują pomocną dłoń, a raczej łapkę od niejakiego Celanewa – myszy, twierdzącej, że jest legendarnym Czarnym Toporem…
David Petersen kreuje w swoim komiksie mit, bez którego żadna poważna opowieść rycerska nie może się obyć. Oczywiście tyczy się on odważnego, tajemniczego śmiałka i jego potężnego oręża. W tym przypadku Czarnego Topora. Wykuta niegdyś przez kowala Farrera broń „miała w sobie brzemię całej żałoby kowala” po stracie rodziny. Tylko jeden strażnik mógł ponieść topór i za jego pomocą bronić słabszych. Przyjął on imię swojej nowej broni. Kenzi i Saxon spotykają go osobiście, ale czy legenda może stać się rzeczywistością? Na to pytanie Petersen nie udziela jasnej odpowiedzi, ale w zamian gwarantuje wielką przygodę.
Podążając za głównymi bohaterami przez brązowe morze jesiennych liści, można zakochać się w porze roku, która poprzedza zimę. Choć to jesień posępna, w wykonaniu amerykańskiego autora zyskuje niepowtarzalny urok. Jednak jej piękno jest zwodnicze. Za feerią barw kryje się groza i niebezpieczeństwo. Z jednej strony Petersen tworzy opowieść dla młodszego odbiorcy, ale pozbawioną jakiegokolwiek przesłodzonego patosu czy rozkosznych bohaterów nadających się na kolorowe maskotki do przytulania – te przecież nie krwawią. Z drugiej strony za sprawą jego komiksu każdy czytelnik, niezależnie od wieku, zatraci się bez reszty w historii małych mieszkańców lasu, przypominając sobie bohaterów swojej młodości czy też dorosłości, epatujących szlachetnością i oddaniem za sprawę.
W dodatku „Mysia straż” to wizualny majstersztyk. Szczegółowość, dynamika, płynna narracja i przede wszystkim zachwycająca kolorystyka – mroczna, hipnotyzująca, ale i piękna – czynią z komiksu Petersena niepowtarzalne dzieło. Do wielokrotnego oglądania i podziwiania. Autor znakomicie oddaje w swoich rysunkach żywioły. Wystarczy zerknąć na fragmenty rozgrywające się w strumieniach deszczu albo na pożar izby Celanewa. Tyle w nich życia, tyle drobiazgowego odtworzenia natury… Za oknami mamy co prawda wiosnę, a ja już nie mogę doczekać się zimy. 1152 roku rzecz jasna. Ta zapowiada się magicznie.
„Mysia straż. Jesień 1152” tom 2
Scenariusz i rysunki: David Petersen
BUM Projekt
2015
W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu BUM PROJEKT za egzemplarz recenzencki.