Kiedy ostatnio byliście w lesie? No właśnie! Sam nie pamiętam, choć jako dziecko (którym już nie jestem – w sensie dosłownym i nie) chodziłem tam bardzo często. Lubiłem odwiedzać tę magiczną dla mnie wówczas krainę, w której toczyło się zupełnie inne życie niż to wśród szarych blokowisk. Tak było kiedyś, teraz zostały mi już tylko mury i oswojone trawniki z powtykanymi gdzieniegdzie tabliczkami „Nie deptać trawy” (niektórzy ludzie naprawdę mają szlam w głowie). Nawet współczesne dzieci raczej nie chodzą do lasu, bo niebezpiecznie, bo kleszcze, bo pedofile, bo śmieci nieznanej proweniencji i gówno pod każdym krzakiem (ach, ci grzybiarze). Tak czy inaczej las nie jest już tym tajemniczym i zarazem przyjaznym miejscem, w którym poznawaliśmy gatunki drzew, nieznaną nam na co dzień florę czy przedstawicieli leśnej fauny – zarówno tych z makro-, jak i mikroświata. Ci drudzy zawsze byli dla mnie o wiele ciekawsi. I chwała za to Tomkowi Samojlikowi (garść wawrzynu i żołędzi), że głównym bohaterem swojej awanturniczej leśnej opowieści uczynił ryjówkę – stworzenie na tyle małe, że wielce intrygujące.
Dobrzyk jest ryjówką malutką (waga – trzy gramy), trochę nieogarniętą, mającą więcej szczęścia niż rozumu, ale i wielkie serce – jest zbyt dobry dla braci jeszcze mniejszych (których zazwyczaj powinien spożywać), przez co trudno jest mu przetrwać. Na szczęście przy swoim boku ma wierną przyjaciółkę Śmiłkę (reprezentującą ryjówki aksamitne i popularną ostatnio w literaturze i filmie silną postać kobiecą), dzielącą się z nim nieustannie co tłuściejszymi kąskami. A trzeba wam wiedzieć, że ryjówki się nie dzielą, bo ryjówki, aby żyć, muszą ciągle jeść. Inaczej umarł w butach (czy raczej bez). Wyobrażacie sobie taki imperatyw egzystencjalny? Permanentne nienasycenie, a w dodatku tylko rok życia – ryjówki to chyba najbardziej tragiczny gatunek na Ziemi. Ale to temat na zupełnie inny artykuł, bo teraz nie czas ani miejsce na życiowe dramaty, wszak o przygodę tu chodzi, ale i spełniające się przepowiednie, nagłe awantury, bijatyki, zagrożenia gatunkowe i braterstwo broni.
Wróćmy zatem do Dobrzyka i jego altruizmu, bo są to dwie główne przyczyny i dwa główne skutki całej historii. Gdyby bowiem nie on i jego podejście do otaczającego świata, ta opowieść o przepowiedni i przeznaczeniu skończyłaby się za pierwszym zakrętem. To przesłanie o wzajemnym wspieraniu się, współpomocy, poświęceniu, a także karmie, która zawsze do nas wraca, jest największą siłą tego komiksu. Wątek ekologiczny też oczywiście jest tu obecny, ale dla mnie odgrywa on jedynie rolę naturalnego tła (skoro już o naturze mowa), tym bardziej że jest on przerabiany już od dawna w wielu mediach. Dzieci w ogóle powinny takie rzeczy wiedzieć, bo dorośli podobnych wartości raczej im nie przekażą – są niestety zbyt zajęci próbą przeżycia w świecie bez silnych i uczynnych Śmiłek. Z pomocą przychodzi im na szczęście Tomek Samojlik, który jak nikt inny potrafi uczyć przez zabawę, wyczuwając przy tym niesamowicie dziecięce możliwości i czułości na żarty i igraszki słowne (oczywiście dla dorosłych też ma kilka smaczków, bazujących na kliszach z tej mocniejszej, niejednoznacznej i pełnoletniej kultury – moi ulubieńcy to para kruków siedząca na gałęzi i komentująca z góry/gałęzi rzeczywistość zaistniałą oraz jeż osiłek, zawsze w pełnej gotowości do bójki lub otrzymania przekąski). Nie ma co pisać o innych odwołaniach popkulturowych w komiksie, bo jest ich na tyle dużo i na tyle wszystkie są interesujące i łatwe do odczytania, że szkoda byłoby mi tu zarówno miejsca, jak i czytelniczej cierpliwości. Można jedynie wspomnieć o crème de la crème popkulturowo-ryjówkowych cytatów ujętych w dodatkach na końcu komiksu – przygotowane przez rysownika wariacje plakatów takich filmów jak: „Planeta norek”, „Zabić Chrząszcza”, „Gra o ogon” czy „Poszukiwacze zaginionej koszatki” są po prostu bezbłędne.
Autorowi wszystkie te elementy udało się połączyć w jedną spójną i barwną całość, co więcej – strawną dla czytelników w wieku od pięciu do (przynajmniej) 35 lat. Jestem mu szczególnie za to wdzięczny, bo dopiero po „Ryjówce przeznaczenia” zdałem sobie sprawę, jak trudno jest po tylu latach wrócić do percepcji dziecięctwa. Tomasz Samojlik nie tylko przypomniał mi charakterystyczne elementy tego świata, ale i pokazał z radosnym rozmachem, jak miło choć na chwilę znowu stać się dzieckiem i choć przez moment przejąć tę beztroską perspektywę oglądu świata. Dzieci będą zachwycone! (O ile nie będą myśleć o tym, że za kilka miesięcy Dobrzyk i Śmiłka z przyczyn naturalnych legną i tak w mogile… Chociaż nie, o przemijaniu myślą przecież tylko dorośli).
„Ryjówka przeznaczenia”
Scenariusz i rysunek: Tomasz Samojlik
Krótkie Gatki / Kultura Gniewu
2014 (wydanie drugie)
W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.