Okazuje się, że superbohaterstwo wydeptane ścieżką krwi może być sposobem na życie. Taki dziwny świat wykreował Mark Millar, a może taki dziwny świat nas otacza. Staramy się tego nie widzieć. Uciekamy, zbywamy, przemilczamy, ale „chore” sytuacje się dzieją i dziać będą. Miło byłoby móc coś z tym zrobić. Tak na własną rękę, aby ulżyć sobie i innym.
Ulgą dla udręczonej duszy może okazać się seria „Kick-Ass” Marka Millara i Johna Romity Jra. Polscy czytelnicy znają już jej bohaterów z części pierwszej i drugiej (Mucha Comics, 2013) oraz dwóch kinowych ekranizacji. W końcu na rynek trafił trzeci tom zwieńczający szalone przygody Dave’a Lizewskiego aka Kick-Ass i Mindy Macready aka Hit-Girl. Dla nieznających tej sielskiej historyjki przypomnimy, że Dave to przeciętny nastolatek, który chciał zostać superbohaterem. Przekuł swoje marzenie w rzeczywistość i zaczął pomagać potrzebującym. Hit-Girl natomiast to dziewczynka wychowana przez ojca (psychopatę), a raczej wyszkolona w rozmaitych technikach zabijania. Razem z tatą (Big Daddym) stworzyli śmiertelny duet patroszący przestępców. Losy naiwnego Dave’a i uroczo niebezpiecznej Mindy splątały się, a z czasem nastąpiło wielkie łubu-du, ciach i bum! Hit-Girl trafiła do więzienia, a domowi superbohaterowie na czele z Kick-Assem dostali porządnie po łapach i zostali zmuszeni do zejścia do podziemia. Koniec tomu drugiego. Przechodzimy do trójeczki.
Dla prawdziwych superbohaterów nie ma przeciwności nie do pokonania. Co nie znaczy, że nigdy nie ogarnia ich zwątpienie. Choć pełni zapału Dave i reszta Kręgu Sprawiedliwości przymierzają się do odbicia Hit-Girl, to rzeczywistość okazuje się daleka od tej znanej z komiksów i filmów. Mindy zostaje pozostawiona sama sobie. Strach przed policją, gangsterami, a przede wszystkim miłość (Kick-Ass) skutecznie działają na wyobraźnię młodocianych herosów. Życie toczy się dalej. Marzenie będące przyszłością, staje się przeszłością. Zostaje odcięte grubą krechą Johna Romity. Jego rysunki do tej serii to najlepsze prace, jakie stworzył przez ostatnie lata. Za pomocą swojego może i topornego, ale na pewno unikatowego stylu doskonale potrafi uchwycić agresję bezwzględnego świata przestępczego. Stworzeni przez niego popaprańcy zapadają na długo w pamięci, a krwawe jatki potrafią wywołać dreszcz na plecach. Prace Romity nie byłyby tak dobre, gdyby nie tusz Toma Palmera i lekko psychodeliczne kolory Deana White’a. Dzięki nim ten brutalny świat nabiera tak wielu ciekawych odcieni.
Dave się zakochuje. Superbohaterstwo schodzi na drugi plan. W końcu to nie rola Kick-Assa dała mu prawdziwe szczęście, lecz rola chłopaka, który niegdyś był superbohaterem. Millar znów umiejętnie bawi się popkulturowymi kliszami. Na początku tworzenia tej serii starał się przekazać, że nie potrzeba supermocy do bycia herosem z komiksów. Wystarczy zapał. Nigdy przy tym nie obiecywał gruszek na wierzbie. Superbohaterstwo nie było niegroźnym hobby. Było śmiertelnie poważnym zajęciem. W ostatnim tomie zgłębia mechanizmy porzucenia roli, o którą tak długo się walczyło. Porzucenie łatwe, a zarazem trudne, ale czy odpowiedzialne? Dave reprezentuje wiek dojrzewania. Głupie pomysły, słomiany zapał, niską samoocenę, popęd seksualny, szukanie własnej tożsamości. Chaos. Strój Kick-Assa dowartościowywał go, choć nie robił z niego bardziej odpowiedzialnego człowieka. Wydaje się, że niezależnie od obranej drogi, odpowiedzialność przychodzi z czasem. Zostaje zbudowana na fundamentach niepowodzeń i głupot. I tak jak każdy bohater porzucający swoją rolę, tak i Dave nie może oprzeć się chęci powrotu do niej. Na tę jedną, ostatnią akcję. Może to kolejna głupota, a może właśnie odpowiedzialność?
Choć centralną postacią serii Millara i Romity jest Kick-Ass, to serce czytelników, a także widzów skradła Hit-Girl. Bezkompromisowa blondwłosa dziewczynka, przy której Punisher i Czarna Mamba to niedzielni zabójcy. Urok Mindy doskonale oddała Chloë Grace Moretz w ekranizacji w reżyserii Matthew Vaughna. Śmiało można napisać, że świat oszalał na jej punkcie. Nie sposób tej postaci nie pokochać. W trzecim „Kick-Assie” Mindy wypada z roli słodkiej dziewczynki o psychopatycznych skłonnościach. To już stuprocentowa psychopatka o twarzy słodkiej dziewczynki. Wykorzystując swój dobrze znany osobisty urok, szybko przejmuje panowanie nad więzieniem. Tak, to przestępcy są zamknięci z nią, a nie ona z nimi. Zimna i wyrafinowana wariacja na temat Rorschacha – bohatera „Strażników” Alana Moore’a i Dave’a Gibbonsa. Millar nie miał zamiaru spoczywać na laurach. Rozwija swoje postacie. Świat przedstawiony ewoluuje.
Jednak w ostatniej odsłonie „Kick-Assa” brakuje luzu i humoru poprzednich części. Szkocki scenarzysta postawił na ciężki klimat. Atmosfera jest gęsta. Pełna wyczekiwania. Tylko na co? Na uwolnienie Hit-Girl? Na powrót Dave’a do roli superbohatera? Na kolejny ruch Mother Fuckera (nemezis Kick-Assa)? A może na zakończenie tej historii? W końcu jest to opowieść tak dobra, że zaszkodzić mogłoby jej tylko kiepskie zakończenie. Na szczęście Millar wychodzi z tego obronną ręką, choć w rozwiązaniu historii Dave’a i Mindy nie ma niczego oryginalnego, można nawet pokusić się o tezę, że twórca poszedł na łatwiznę, której tak unikał w poprzednich zeszytach.
Mimo że to już nie ten poziom co kiedyś, „Kick-Ass 3” dostarcza rozrywki wysokich lotów. Historia domyka wszystkie wątki. Rzuca nowe światło na kilka postaci. Twisty fabularne mogą zaskoczyć, a masakra rozgrywająca się w ósmym zeszycie jest wybuchowa i krwawa. Tę historię po prostu chce się czytać, ale chęć wyskoczenia na ulicę w jakimś fajnym kostiumie mija wraz z napisem „koniec”.
„Kick-Ass 3”
Scenariusz: Mark Millar
Rysunek: John Romita Jr.
Mucha Comics
2014
W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu Mucha Comics za egzemplarz recenzencki.