Wyszukiwanie

:

Treść strony

Esej recenzencki

Science Fiction z wąsem

Autor tekstu: Dawid Śmigielski
28.11.2014

Nie wychowałem się na „Funky Kovalu”. Nie jestem z tego pokolenia, na które komiks Bogusława Polcha, Macieja Parowskiego i Jacka Rodka miał jakikolwiek wpływ. Czytanie go obecnie to dla mnie odkrywanie komiksowej przeszłości. Tym samym omija mnie sentymentalizm, często zaburzający odbiór poszczególnych dzieł. W obcowaniu z wydaniem zbiorczym przygód Funky’ego towarzyszą skrajnie emocje, od podziwu do konsternacji.

Cztery albumy prezentują całkiem zróżnicowany poziom. Ponad przeciętność wybija się tom drugi Kovala czyli „Sam przeciw wszystkim”. To właśnie w tym odcinku trio twórców wzniosło się na szczyt swoich umiejętności. Historia taka jak wiele, ale przecież najbardziej lubimy te utwory, które już znamy. Może właśnie dlatego śledzenie losów głównego bohatera próbującego w pojedynkę uratować swoich bliskich, miasto, a nawet cały wszechświat dostarcza tyle frajdy? Nie, nie tylko dlatego. To przede wszystkim zasługa autorów. Bogusław Polch był w szczytowej formie. Aż żal patrzeć na jego późniejsze prace odstające poziomem od tego odcinka przygód Kovala. Niezwykle precyzyjna, szczegółowa kreska nie tylko cieszy oko, styl Polcha po prostu zachwyca. Wrażenie robią zabawy z kadrowaniem w kosmicznych sceneriach, dynamiczne sekwencje bijatyk i strzelanin, fantastyczne tła, kostiumy, scenografia – jednym słowem – wszystko. Parowski i Rodek potrafili z ogranej historii stworzyć opowieść wciągającą od pierwszej planszy. Akcja toczy się z zawrotną szybkością i nawet rozbudowane dialogi nie wybijają jej z tempa. Widać, że autorzy wyciągnęli wnioski po chaotycznej fabule pierwszego odcinka – „Bez oddechu”. Scenariusz jest przemyślany i dopracowany do ostatniego kadru.

A może jednak nie? Historia sama w sobie się nie zestarzała, ale upływ czasu działał, i nadal działa na niekorzyść Kovala. Parowski Rodek postanowili dokończyć wątki z drugiego tomu w kolejnym odcinku. „Wbrew sobie” pojawił się dopiero w 1991 roku, czyli pięć lat po zakończeniu publikowania poprzedniej części. To kawał czasu w komiksie. Tytuł jest wymowny. Po lekturze trzeciego odcinka ma się wrażenie, że autorzy tworzyli go… wbrew sobie. Rysunki Polcha straciły na dynamice. Szczegółów ubywa z kadru na kadr. Postaci są niedopracowane. Szczególnie na niestaranności Polcha straciła niegdyś piękna Brenda – partnerka Funky’ego z kosmicznej agencji Universs , w której pewnie kochali się wszyscy czytelnicy. W „Wbrew sobie” jej twarz przypomina nieudany eksperyment z użyciem botoksu. Natomiast Parowski i Rodek wprowadzają do opowieści motyw klona głównego bohatera, przez co scenariusz zaczyna kuleć i mnożyć niepotrzebne wątki.

Nie zarzyna się kury znoszącej złote jaja. Nic więc dziwnego, że Polch i Parowski (Rodek dał sobie spokój) powrócili do Przygód Kovala w 2010 roku. „Wrogie przejęcie” niszczy dzieło, które wychowało pewne pokolenie, które było powiewem świeżości w polskim komiksie i które urosło do rangi kultowego. Zamiast tego rozpoczyna erę bełkotu. Parowski prawdopodobnie jako jedyny wie, o czym jest ostatni odcinek Kovala. Polch natomiast albo z wiekiem stracił umiejętność rysowania, albo po prostu mu się nie chciało. Wydanie zbiorcze premierowo prezentuje trzy strony do piątego odcinka Funky’ego. Po wszechobecnej krytyce, która spadała na twórców za „Wrogie przejęcie”, proponuję go zatytułować „Sami przeciw wszystkim”.

Choć poziom historii spada na łeb na szyję, to warto zainwestować w „zbiorówkę” choćby dla zapoznania się z tomami „Bez oddechu” i „Sam przeciw wszystkim”, których lektura sprawia wiele frajdy. Po za tym kosztuje ona zaledwie 54,90zł, co jest ceną jak na polskie warunki naprawdę niewielką. Szkoda tylko, że samo wydanie nie jest pozbawione wad. Nie ma w nim okładek do poszczególnych tomów, zamiast tego dostajemy nieatrakcyjne szkice pierwszych stron każdego odcinka. Być może brak okładek zrekompensują wywiady z autorami, kalendarium i ciekawostki dotyczące tworzenia plansz.

Funky pierwotnie pojawił się w historii „Bez oddechu”. Szybko dołączył do kosmicznej agencji detektywistycznej Universs. W swoich przygodach mierzył się z obcą cywilizacją Drolli, wrogą agencją Stellar Fox, z samym sobą, ale jego największymi wrogami, tymi, których nie zdołał przechytrzyć, są jego twórcy – rozmieniający go na drobne. Kiedyś informowano, że hollywoodzka wersja „Funky Kovala” już prawie się kręci, a w tytułową rolę miał wcielić się Matthew McConaughey. Aktor właśnie ratuje Ziemię w kosmicznej przygodzie nakręconej przez Christophera Nolana, w przygodzie z budżetem, o którym Koval, jego twórcy i fani mogą jak na razie tylko pomarzyć.

„Funky Koval” – wydanie kolekcjonerskie

Scenariusz: Maciej Parowski i Jacek Rodek

Rysunki: Bogusław Polch

Prószyński i S-ka

2014

W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu PRÓSZYŃSKI I S-KA za egzemplarz recenzencki.

Galeria

  • miniatura
  • miniatura
  • miniatura

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry