Takich historii jest tysiące, opowiadane są praktycznie na każdym kilometrze kwadratowym Ziemi i w każdej sekundzie swego życia możemy stać się ich świadkami, słuchaczami czy bohaterami. Takie historie mają to do siebie, że ze względu na swoją liczbę i powtarzalność są niezapomniane tylko w dwóch przypadkach – albo odnoszą się bezpośrednio do zainteresowanych, albo opowiedziane są w taki sposób i przy użyciu takich środków wyrazu, że zapominamy o ich banalności i – paradoksalnie – w rozmaitych barwach indywidulanych emocji zaczynamy dostrzegać ich szerszy kontekst. Manuele Fior w swoim komiksie „Pięć tysięcy kilometrów na sekundę” dzięki dobrze skrojonej (pociętej) fabule i pięknie odmalowanym (akwarelami) kadrom był w stanie przekroczyć tę niesławną granicę banalności/błahości jednostkowego i powtarzalnego tematu i przejść na drugą stronę dość trudnego w realizacji dojrzałego uniwersalnego przesłania. Duża zasługa w tym samej narracji, a w zasadzie jej szczególnego braku – autor bowiem z wyczuciem urywa swoją opowieść w kilku strategicznych momentach, aby czytelnik mógł sam wypełnić brakujące kadry bardziej lub mniej zasugerowaną treścią. Epizody z życia głównych bohaterów i pozostawione do interpretacji narracyjne luki tworzą wspólnie obraz ludzi (można się pokusić o stwierdzenie, że w pewnym sensie i konkretnego pokolenia) trochę zagubionych w rzeczywistości, którą sami sobie stworzyli, której są nierozerwalną częścią i w której – mają pełną tego świadomość – zostaną już na zawsze.
„Pięć tysięcy kilometrów na sekundę” to na szczęście nie płytka love story czy tragiczna historia młodzieńczej i niespełnionej miłości, ale raczej kameralne studium ludzkiej samotności, obrazkowy poemat o byciu razem osobno i odwrotnie. Włoski rysownik za pomocą sprawnie połączonych ze sobą perspektyw, wycinków z życia dwójki głównych bohaterów, obnaża prosty schemat zepsutych związków – opowiada o tym, jak coraz częściej ludzie nie potrafią się ze sobą komunikować, jak zapominają o sobie nawzajem, jak codziennie oddalają się niepostrzeżenie od swoich wyobrażeń, projektując inne życie, i jak często, będąc blisko siebie, są jednocześnie tysiące kilometrów dalej. A wszystko po to, by w przyszłości poprzez własne wyobrażenia na nowo projektować stracone uprzednio życie i odczuwać potrzebę bycia blisko. Taki paradoks, do którego zdolni są tylko ludzie. Jednak bez tego nie byłoby wolnego wyboru ani uczenia się na własnych błędach, a co za tym idzie – nie byłoby w ogóle takich historii. Więc nawet jeśli to banał, to jednak doświadczany przez nas wszystkich i dość przydatny w naszej wspólnej wędrówce, i tym bardziej potrzebny, jeśli zapadający w pamięć i dający do myślenia. Fior zdecydował się zostawić w naszej na ogół ulotnej myśli całkiem wyraźny ślad. Skrawki wyrwane ze wspomnień bohaterów, ich pogłębione sylwetki, barwy kadrów celnie przyporządkowane do przedstawianych miejsc, ale i subtelnie odkrywanych emocji postaci, ekspresyjna kreska – wszystko to nie zamyka się jedynie w prostej i łatwej do zapomnienia historii dwójki zakochanych Włochów, ale otwiera wielką kolekcję wspólnie generowanych wspomnień, smutków i rozczarowań, uwalnia też trudną do rozproszenia atmosferę nieokreślonej melancholii, żalu straconych lat oraz tak bardzo dotykającego każdego z nas (niezależnie od wieku) uczucia niespełnienia.
Jest więc komiks Fiora portretem nas samych, lustrem, w którym możemy się przejrzeć i zweryfikować listę wszystkich strat, bo nawet jeśli coś po drodze zyskaliśmy, to jednak w ostatecznym rozrachunku i tak pozostaje jedynie zwykłe rozczarowanie. Podobnie jak w życiu – w większości wypadków musimy obejść się bez ekstatycznych szczęśliwych zakończeń czy wielkich, łamiących duszę tragedii. Możemy jedynie spróbować być nieco bliżej siebie. Konsekwentnie. Dzień za dniem. Szkoda tylko, że tej naszej drogi nie będzie kolorował żaden zdolny rysownik, choćby taki Fior… O swoje życiowe barwy/zmienne musimy zadbać niestety sami.
„Pięć tysięcy kilometrów na sekundę”
Scenariusz i rysunek: Manuele Fior
Kultura Gniewu
2014
W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.