Lektura najnowszego albumu Rutu Modan, izraelskiej autorki komiksów, wywołuje natychmiastowe skojarzenia z twórczością Etgara Kereta. Na tom „Jamilti i inne historie” składa się kilka opowiadań, które stylem, strukturą i strategią narracyjną przypominają to, co charakterystyczne u Kereta – mistrzostwo krótkiej formy, filmowa wyobraźnia, realizm absurdalny, budowanie narracji na skraju chaosu. Skojarzenie to okazuje się całkiem trafne, tym bardziej że Modan i Kereta łączy nie tylko pochodzenie, ale przede wszystkim poetyka oparta na poczuciu humoru. Humoru przesiąkniętego absurdem, surrealnością i ironią, pełniącego funkcję specyficznego bufora bezpieczeństwa wobec niestabilnej i chaotycznej rzeczywistości. Oboje w wywiadach mówią, że w takim właśnie kraju żyją, oboje reagują na to w podobny sposób, tworząc krótkie narracje naładowane doświadczeniem codziennego absurdu. Łączy ich także przyjaźń, dobrze się znają i współpracowali nieraz. Razem tworzyli dość ironiczny komiks „Nobody Said It Was Going to Be Fun”, którego odcinki publikowano na łamach jednego z izraelskich czasopism, i „Tata ucieka z cyrkiem”, ilustrowaną książkę dla dzieci, opowiadającą jednak o problemach dorosłych, głównie o tęsknocie za wolnością.
Rysowanie historii obrazkowych było codziennością Rutu Modan od wczesnego dzieciństwa – można by powiedzieć dość pretensjonalnie, że była skazana na karierę autorki komiksów. Mimo akceptacji tych zainteresowań rodzina nie przypuszczała, że Rutu zdecyduje się to robić profesjonalnie, jej decyzja o podjęciu studiów artystycznych wywołała spore zaskoczenie. Dziś jest utytułowaną twórczynią komiksów, ma na koncie m.in. nagrodę specjalną jury na 41. Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Angoulême za „Zaduszki” i Nagrodę Eisnera dla najlepszej powieści graficznej za „Rany wylotowe”. Oprócz wspomnianych powieści graficznych opublikowała autorskie książki ilustrowane dla dzieci i dorosłych, wykładała na Akademii Sztuk Pięknych i Wzornictwa Bezalel w Jerozolimie, współpracowała z wieloma czasopismami, m.in z „The New Yorker” i „New York Times”, jako ilustratorka, autorka odcinków komiksowych i autobiograficznego bloga komiksowego Mixed Emotions, założyła wydawnictwo komiksowe Actus Tragicus, stając się jedną z twórczyń sceny komiksowej w Izraelu. W wywiadach przyznaje, że jej pierwsze kontakty z międzynarodową sceną komiksową przyniosły przede wszystkim zdziwienie tym, jak mało jest na niej kobiet. W tym kontekście można przyglądać się zestawowi nowel, które składają się na tom „Jamilti i inne historie”, poświęconych głównie kobiecym bohaterkom.
Narracja jest tu prowadzona albo z punktu widzenia kobiety, albo dotyczy kobiet, obejmując relacje rodzinne i uczuciowe. W zasadzie to nic dziwnego, biorąc pod uwagę płeć autorki, jest tu jednak coś jeszcze – mianowicie współczesny Izrael (z wyjątkiem jednego opowiadania) widziany oczami kobiet. Chciałoby się powiedzieć – zwykłych kobiet, ale uwaga, w tomie „Jamilti i inne historie” znajdziemy „zwykłe” kobiety będące jednocześnie „niezwykłymi” bohaterkami, naznaczonymi jakąś nieokreśloną innością. Na czym polega ta inność? Odbiegają one od standardów na różne sposoby, ich doświadczenia dalekie są od potocznych, choć na pierwszy rzut oka wydają się zwykłe. Narzeczona przymierza sukienkę ślubną w obecności znudzonego narzeczonego, matka z dwiema córkami prowadzi dość intratny interes, młoda wdowa (domniemana wdowa, mąż zaginął na wojnie) odsuwa decyzję o związaniu się z nowym partnerem, siostry prowadzą rodzinny hotel, fanka organizuje koncert swojemu idolowi, starsza pani wspomina zdarzenie z młodości (toster wygrany w konkursie i wspaniała zabawa w nocnym klubie)… Nic wyjątkowego. Historie nieodbiegające od rzeczywistości, a jednak dzięki doświadczeniom bohaterek nieprawdopodobne. Pozór banału i nudy znika, gdy nagle i niespodziewanie, przez zastosowanie narracyjnych niespodzianek, czytelnik orientuje się, że został wciągnięty w skomplikowaną, absurdalną historię.
Rutu Modan jest znana w Polsce przede wszystkim z „pełnowymiarowych” powieści graficznych, album „Jamilti i inne historie” dowodzi, że – podobnie jak Etgar Keret – jest ona mistrzynią krótkiej formy. Oczywiście jej graficzne opowiadania są w dosłownym sensie wizualne, a u Kereta wizualny są język i specyficzny typ wyobraźni (co zresztą potwierdza Rutu Modan w jednym z wywiadów), ale oboje są autorami krótkich form, w których ciasno są upakowane i tragedie, i humor, i smutek, i dystans. Album, o którym mowa, opublikowany właśnie w Polsce, ukazał się w oryginale w 2008 roku i zawiera opowiadania tworzone od 1998 do 2007 roku, co pozwala czytelnikom „Zaduszek” i „Ran wylotowych” poznać ewolucję stylu autorki. Jej wizualny język ukształtował się m.in. pod wpływem fascynacji starymi rodzinnymi fotografiami. Są one nie tylko inspiracją, lecz także funkcjonują jako element bardzo ciekawej gry wizualnej, umieszczane w komiksowych kadrach „przerysowane” fotografie są i obiektami, i częścią przedstawionego, „narysowanego” świata. Typowe dla fotografii kadrowanie, oparte częściowo na przypadkowości ujęcia, można też dostrzec w strukturze kompozycyjnej całostronicowych ilustracji.
Struktura całego tomu jest z kolei zbudowana z intencją stopniowania napięcia – od banalnej (nie licząc zamachu bombowego) sytuacji, przez lekko zwariowane historie, aż po takie, które kompletnie wytrącają z równowagi. Widać tę intencję wyraźnie, zwłaszcza że opowiadania nie są uporządkowane chronologicznie. Styl autorki ewoluował, ale zawsze jej rysunek jest surowy, przypominający dziecięce niewprawne bazgroły lub obrazki rysowane z nudów na lekcjach. Rzecz jasna ta „niedorobiona” forma jest stylizacją, z nieporadnością dziecięcego rysunku nie ma wiele wspólnego, wystarczy zwrócić uwagę na kolorystykę i drobiazgowo opracowane „patterny” w obwiedzionych grubym konturem formach. Poza tym nie tylko pozornie nieporadna kreska i gruby kontur przypominają dziecięce bazgroły, także to, w jaki sposób Modan prowadzi narrację ma wiele wspólnego z nieokiełznaną dziecięcą wyobraźnią i sposobem, w jaki dzieci widzą rzeczywistość (np. kadr z rozpadającym się zestrzelonym samolotem albo urwane przez bombę nogi – jakbyśmy oglądali rysunki chłopców, którzy oglądali za dużo kreskówek o wojnie albo spędzili za dużo czasu, grając w „strzelanki”).
Tyle że u Modan nie ma dziecięcej naiwności, jest dziecięca forma – co jest mylące, bo pod nią kryje się walka ze świadomością życia w absurdzie albo raczej życia jako absurdu. Co można z tym zrobić? Zdystansować się. A jak wiadomo, śmiech jest sposobem na zdystansowanie się wobec wszystkiego, co opresyjne i tragiczne. Jest też strategią przetrwania. Kraj, w którym mieszka autorka, wymaga takich umiejętności. Nadal…
„Jamilti i inne historie”
Scenariusz i rysunek: Rutu Modan
Kultura Gniewu
2016
W imieniu redakcji dziękuję wydawnictwu KULTURA GNIEWU za egzemplarz recenzencki.