Wyszukiwanie

:

Treść strony

Kino

Meksyk utkany ze wspomnień

Autor tekstu: Michał Zjawiński
21.01.2019

„Roma”, która triumfowała na ostatnim festiwalu w Wenecji zgarniając owacje na stojąco i Złotego Lwa, przez wielu została okrzyknięta najlepszym filmem ubiegłego roku. Alfonso Cuarón po dwóch superprodukcjach („Ludzkie Dzieci” i „Grawitacja”) powraca w swoim najnowszym dziele do korzeni, wyjeżdża do rodzinnego Meksyku i tam kręci intymną opowieść o społecznych nierównościach.

Tytułowa Roma to dzielnica Meksyku, w której wychował się reżyser. Tam też w latach 70. rozgrywa się historia głównej bohaterki – Cleo (w tej roli rewelacyjna Yalitza Aparicio), która pracuje jako służąca u wielopokoleniowej meksykańskiej rodziny wywodzącej się z klasy średniej. Obowiązki Cleo zaczynają się od budzenia i pilnowania dzieci, a kończą na sprzątaniu salonu i kuchni. Wychodząc od historii służącej, Cuarón z niesłychanym wyczuciem kreśli portret ówczesnego meksykańskiego społeczeństwa, opowiada o politycznych rewolucjach (brudna wojna i masakra w Tlatelolco), tarciach zachodzących pomiędzy klasami społecznymi, rodzinnych dramatach i ekonomicznych niesprawiedliwościach.      

„Roma” to pomimo społecznego zacięcia również kino niezwykle osobiste i na wskroś autobiograficzne, niemalże utkane ze wspomnień reżysera. Rodzina, w której rozgrywa się historia, jest bowiem jego własną rodziną, zaś Cleo – służąca, która się nim opiekowała, i z którą do dziś utrzymuje kontakt. Poszczególne sceny stanowią zrekonstruowane wydarzenia z jego dzieciństwa, a Cuarón posunął się o wiele dalej, otwarcie nawiązując tutaj do swoich filmowych inspiracji, wypełniając wnętrze filmowego domu meblami z domu rodzinnego czy też kręcąc przeważającą większość scen w oryginalnych lokacjach. Tym bardziej imponuje fakt, że udało mu się przy takich okolicznościach nie popaść w tani sentymentalizm i trzymać w ryzach ton filmu w każdej jego minucie.

„Roma” to też kino przepięknie wizualnie, każdy jego kadr, każdy plan kipi od ilości detali. Pomimo braku nadwornego operatora Cuaróna – Emmanuela Lubezkiego (jego rolę przejął reżyser), film wygląda fenomenalnie, w długich i precyzyjnych ujęciach rozwija historię i nie dystansuje przy tym widza emocjonalnie.

„Roma”, co chyba najważniejsze, to wreszcie kino uniwersalne i głęboko humanistyczne, opowiadające o empatii i więzach silniejszych od społecznych statusów i klasowych podziałów. Przypominające, że porozumienie jest możliwe pomimo majątkowych, edukacyjnych i etnicznych różnic,  mówiące o kwestiach, które są równie, jeśli nie bardziej, istotne także dzisiaj.

„Roma”

reż. Alfonso Cuarón

                                                                                                                      Esperanto Filmoj Participant Media, 2018

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry