„Kolejny film o Boracie”, czyli kontynuacja przygód słynnego Kazacha, szturmem wdarła się na tegoroczne Złote Globy, zgarniając statuetkę dla najlepszej komedii/musicalu i najlepszego aktora pierwszoplanowego w tej samej kategorii. Po 14 latach wygłupy Sachy Barona Cohena śmieszą równie mocno i równie bezlitośnie obnażają prawdę o amerykańskim społeczeństwie.
Borat Sagdiyev raz jeszcze wyrusza do Stanów Zjednoczonych, aby przekupić amerykańskie władze na polecenie prezydenta Kazachstanu. Sytuacja jest jednak tym razem bardziej zniuansowana – Boratowi towarzyszy jego córka, a on sam jest notorycznie rozpoznawany na ulicy. Z tego powodu zmuszony jest przebierać się za różne postacie, co daje Cohenowi świetne pole do pochwalenia się swoimi (wielkimi) umiejętnościami aktorskimi, wszak gra on tutaj Borata grającego inne osoby. Film kręcono w dobie pandemii (jego premiera odbyła się na platformie streamingowej Amazon Prime) oraz podczas kampanii wyborczej na prezydenta USA w 2020 r., zupełnie jakby dopiero tak szalone czasy wymagały powrotu słynnego kazachskiego reportera. Równie mocno co Cohen lśni tutaj bułgarska debiutantka, Maria Bakalova (niesłusznie pozbawiona Złotego Globu na rzecz Rosamund Pike), grająca córkę Borata. Młoda aktorka w niczym nie ustępuje autentycznością, charyzmą, humorem i zdolnością improwizacji jej ekranowemu partnerowi.
„Kolejny film o Boracie” to ponownie festiwal czarnego humoru oraz transgresywnych i bezlitosnych żartów, które nie oszczędzają nikogo – wokół filmu narosły ogromne kontrowersje, a sam Cohen doczekał się już pozwów sądowych, co w kontekście „Borata” można odczytywać jako znak jakości. Pozornie dostaje się tu każdemu – Kazachstanowi, kobietom, żydom, politykom i bogu ducha winnym Amerykanom. Jednak pod powierzchnią chamskiego humoru Borat raz jeszcze duma nad kondycją społeczną współczesnej Ameryki, a jego postać odbija jej przywary jak w krzywym zwierciadle. To właśnie USA jest tutaj głównym obiektem żartów. Cohen bez trudu wyciąga z Amerykanów antysemityzm, ksenofobię, zakłamanie, niebezpieczny radykalizm czy niepokojące uwielbienie do teorii spiskowych i wokół nich osnuwa całe sceny, które momentami są równie zabawne, co przerażające. Szokującym zwieńczeniem jest tutaj sekwencja, w której kompromituje się niczego nieświadomy Rudy Giuliani, były prawnik Donalda Trumpa.
Przed premierą można było wziąć „Kolejny film o Boracie” za następną, tak popularną dziś, próbę odcinania kuponów od znanej marki. Nie dajcie się zwieść – to dzieło niesamowicie aktualne, przemyślane i o wielkim sercu. Borat jest bohaterem, na jakiego zdecydowanie zasługujemy, a jeśli ktoś będzie kiedyś chciał zobaczyć, jak wyglądało zachodnie społeczeństwo w 2020 r., wystarczy, że sięgnie po ten film.