Jak wyglądaliby „Nędznicy”, gdyby przedstawiali obraz dzisiejszej Francji? O czym pisałby Victor Hugo, gdyby urodził się 150 lat później? Takie pytania zadał sobie Ladj Ly i nieprzypadkowo akcję swoich „Nędzników” umieścił w Montfermeil – miejscowości położonej na skraju paryskiej aglomeracji. Zaniedbanym i zapomnianym przez społeczeństwo miejscu, któremu sporą część powieści poświęcił również Victor Hugo.
Ly skupia jednak swoją uwagę przede wszystkim na dzieciach. To właśnie w nich, w owocach wychowania społeczności paryskich przedmieść, krystalizuje się istota problemu. Społeczna pułapka, w której się znajdujemy, przedstawiona zostaje niezwykle mądrze. Nie ma jednego winnego stojącego za wybuchającymi wciąż w różnej skali atakami agresji. Dzieciaki żyją tak, jak potrafią – kradną, a na widok policji reagują atakiem agresji bądź ucieczką. Policja zaś korzysta z siły, jako jedynego rozumianego tutaj języka. Uwikłani w takiej sytuacji, nie możemy nic zmienić. Dzieci wciąż będą kradły, traktując to jako jedną z form spędzania czasu, a przy tym również sposób zaspokojenia głodu. Policja zaś nie zmieni procedur, jeśli chce skutecznie wykonywać swoją pracę. Paletę problemów dopełniają też rodzice, których nie widzimy przez większą część filmu: niepotrafiący zająć się swoim życiem, a tym bardziej życiem swoich dzieci, traktują je raczej jako utrapienie. W tym świecie nie ma żadnego rozwiązania, a wyjątkowo zły dzień może zrodzić jedynie jeszcze większe problemy, kiedy buzująca w żyłach mieszkańców miasta krew w końcu zaczyna kipieć i ostatecznie wybucha.
Zdecydowanie nie można powiedzieć, że film Ladja Ly jest adaptacją powieści Victora Hugo. Reżyser traktuje raczej książkę jako punkt odniesienia i skarbnicę myśli. Tu w filmie stara się osiągnąć uniwersalizm, który niestety prowadzi do zbyt dużej banalizacji treści. Żadna z postaci nie posiada pogłębionej psychiki, są to zaledwie pewne archetypy, które - choć zestawione ze sobą w ciekawy sposób - powodują wrażenie powierzchowności. Policyjna grupa, przypominająca raczej jeden z gangów, próbujący dbać o własny interes dzięki utrzymywaniu odpowiednich stosunków z mieszkańcami, składa się z Francuza chcącego stanowić prawo ponad obcymi etnicznie, przedstawiciela lokalnej społeczności, oraz nowo przybyłego, kulturowego outsidera o idealistycznych przekonaniach. Razem starają się radzić z niezwykle trudną misją utrzymywania porządku w tym kotle buzujących emocji.
Dramat skazanych na niełaskę przedmieść co jakiś czas przełamywany jest gagami i innymi efektami komediowymi, które wywołują konsternację. Choć są to udane chwyty, z pewnością nikomu nie jest do śmiechu, a mimowolny uśmiech, zamiast rozładowania napięcia, powoduje natychmiastowe wyrzuty sumienia. Zdajemy sobie sprawę, że - wobec tragedii dnia codziennego tak wielu ludzi - już samo stawianie się w roli biernego obserwatora jest nie w porządku.
Ten klasowo-rasowy konflikt, zdaniem reżysera, będzie trwał nadal, zamknięty w kręgu życia. Zaniedbane dzieci nie wyjdą na prostą, nikt przecież się nimi nie zajmie. W końcu zamienią się w nieopanowanych dorosłych i nieobecnych dla swoich dzieci rodziców. Problem przejdzie płynnie na kolejne pokolenia i jedynym respektowanym prawem, w ciągu dalszym, będzie prawo pięści. Ale co najtragiczniejsze, nikt ze skazanych na tę niełaskę nie będzie temu winien.
„Nędznicy” (2019)
reż. Ladj Ly