Wyszukiwanie

:

Treść strony

Kino

Koncert cierpienia

Autor tekstu: Karol Katryński
20.11.2019

Brutalność, okrucieństwo, odczłowieczenie. Któreś z tych słów zostanie zapewne użyte w każdej z rozmów na temat ekranizacji budzącej duże emocje książki. „Malowany ptak” był pozycją kontrowersyjną na papierze i nie przestaje taką być po przeniesieniu na ekran. Wiele osób zarzuca filmowi zbyt dużą dosłowność w ukazywaniu okrucieństwa wojny, a w Polsce da się słyszeć dużo głosów o antypolskim wydźwięku opowiedzianej historii. Nic dziwnego, skoro już powieść Jerzego Kosińskiego wywołała tak duże kontrowersje, film, który przynajmniej w teorii jest medium bardziej dosłownym, nie powinien wywoływać mniejszych.

Jednak tak naprawdę tutaj wszystkie te kontrowersyjne tropy są poprowadzone możliwie łagodnie. Mimo że przejawów bestialskości w obrazie Václava Marhoula nie brakuje i wyraźnie widać, że reżyser starał się pozostać dość wierny książce Kosińskiego, to jednak każde najbardziej drastyczne wydarzenie odbywa się gdzieś poza kadrem. Kamera ucieka od brutalnych scen, starając się raczej naśladować wzrok dziecka zakrywającego oczy, czy odwracającego wzrok. Nie jest ciekawska i nie rozkoszuje się wątpliwą przyjemnością oglądania obrzydliwości, co byłoby typowe dla filmów gore. Tutaj odczuwana brutalność staje się raczej sprawą indywidualną, zależną od naszej wrażliwości oraz granic wyobraźni.

Ekranizacja „Malowanego ptaka” zdecydowanie nie jest też paszkwilem na Polaków, co niektórzy zarzucają. Bo chociaż Kosiński faktycznie wymyślił całą historię, a późniejsze sprzedawanie jej jako autobiografii było kłamstwem, to jednak wpisanie się filmu Marhoula w zaognioną dyskusję polityczną jest dla niego krzywdzące. Opowieść przedstawiona tutaj przez reżysera, choć nieautentycznie brutalna, stara się raczej być jak najbardziej uniwersalna. Niewskazująca palcem żadnej z nacji. Język, jakiego używają bohaterowie, nie jest językiem kojarzonym z konkretną grupą etniczną – to język międzysłowiański. Miejsca przedstawiane w filmie to nienazwane pola, miasta, lasy. Nikt nie mówi nam, gdzie tak naprawdę się znajdujemy. Znowu mamy okazję odczuć zdezorientowanie podobne temu odczuwanemu przez głównego bohatera. Wiemy tylko tyle i aż tyle – nie jesteśmy w domu. W żadnym z miejsc nie odnajdujemy miłości.

Bo ta, chociaż pojawia się w kilku bohaterach, zaraz niknie w odmęcie zła czyhającego w dołującej większości tych pozostałych. Film staje się więc kontemplacją zła, cierpienia. Bo chociaż nie obserwujemy wojny samej w sobie, widzimy wszystkie jej najgorsze skutki – śmierć, cierpienie, upadek moralny. I chociaż wszyscy oprawcy bezimiennego do ostatnich scen chłopca sami z powodu wojny wiele cierpią, nie przeszkadza im to w zmuszaniu do jeszcze większych cierpień dziecka. Surowy krajobraz bezimiennych wsi Europy Wschodniej zobrazowany przez nagrodzonego niedawno Brązową Żabą Vladimíra Smutnego przeraża. Czarno-biała kolorystyka i brak muzyki nadają im duchowy charakter. W połączeniu z nieśpieszną fabułą oraz głęboką ciszą, zakłócaną od czasu do czasu przez niesamowicie brzmiący, unikalny język, sprawiają wrażenie niemal metafizyczne. W ten sposób odczuwamy wielką wagę każdego kolejnego przejawu dehumanizacji.

Ale taka duża dawka zła doprowadza też do przesytu. Znieczula widza i w ten sposób sprawia, że po wyjściu z kina nie czujemy oczyszczenia, a jedynie nieprowadzące donikąd uczucie beznadziei. Być może bezradności. Rozwiązanie akcji nie zostawia z żadnym wnioskiem, w żaden sposób nie rezonuje. Wręcz pozostawia w poczuciu obojętności. Ten koncert cierpienia nie kończy żadna pozytywna nuta i dyskutować można, czy ten starający się być uniwersalnym utwór jest komukolwiek potrzebny. I dyskusja ta trwa, a jak się okazuje, festiwal filmowy jest nie tylko doskonałym, ale i jedynym miejscem, gdzie może zostać prowadzona. Co nie dziwi, „Malowany ptak” nie trafił do dystrybucji kinowej. To kino festiwalowe i tylko na festiwalach można go doświadczać. Całe szczęście jest Tofifest, który nie tylko przybliża nas do kina, ale i okazuje się niesamowitą przestrzenią na rozmowę o nim.

 „Malowany ptak”

reż. Vacláv Marhoul

2019

Informacja o finansowaniu strony internetowej

Portal współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Dolne menu strony

Stopka strony

(c) menazeria.eu - wszelkie prawa zastrzeżone
do góry